005. Rubinowa Walentynka Sher 

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Rosalyn zmarszczyła brwi, śledząc wzrokiem
wózek Southworda Howlanda. Starzec uniósÅ‚ rÄ™­
kÄ™, dajÄ…c córce znak, żeby zatrzymaÅ‚a siÄ™ przy ko­
lejnej walentynce.
- Rosy! Skoro nie chcesz nam nic mówić, prze­
suń się!
- Ciii! - syknęła Rosalyn na koleżanki tłoczące
siÄ™ za niÄ… pod drzwiami pracowni.
Panna Howland kazała im czekać w sklepie, ale
po piętnastu minutach ciekawość zwyciężyła.
Ktoś szarpnął dziewczynę za włosy.
- Auu! - Rosalyn odwróciła się gwałtownie. - Niech
nocnik zacznie przeciekać tej, która to zrobiła.
RozlegÅ‚y siÄ™ stÅ‚umione chichoty. Najbliżej sto­
jÄ…ca "Wynette popatrzyÅ‚a na niÄ… niewinnym wzro­
kiem. Rosalyn uniosła brew.
- Wynette, pociągnęłaś mnie za włosy?
Kobieta zrobiła obrażoną minę.
- Nie! Lepiej powiedz, co on robi. Już doszedł
do mojej? Którą teraz ogląda?
Próbowała zerknąć jej przez ramię, ale była co
najmniej o dwadzieścia centymetrów za niska.
- Twoja jest na koÅ„cu. Jeszcze do niej nie do­
szedÅ‚, a teraz jest przy... chyba patrzy na walen­
tynkÄ™ Penny Pillnot.
- Aha, ta z kokardką. Pomysłowa, co? Ja nie
umiaÅ‚am wymyÅ›lić nic oryginalnego w tak krót­
kim czasie - poskarżyła się Wynette. - Jestem
175
przyzwyczajona do tego, że panna Howland robi
projekty, a ja tylko naklejam różyczki!
Rosalyn skinęła gÅ‚owÄ… z roztargnieniem, nie od­
rywajÄ…c wzroku od przygarbionego starca na
wózku inwalidzkim. Ze skupieniem na twarzy przy­
glądał się walentynkom rozłożonym na stole. Ich
autorki nie podpisywały się, a jedynie umieszczały
tytuł na osobnej karteczce, dołączonej do pracy.
Dla swojej zimowej krainy czarów Rosalyn wy­
brała nazwę  Zwykłe przyjemności". Cóż mogło
być przyjemniejszego od patrzenia w oczy ukocha­
nemu, gdy za oknem iskrzy siÄ™ Å›nieg? CzujÄ…c wil­
goć pod powiekami, dziewczyna zamrugaÅ‚a szyb­
ko. Christian Garret umiał niszczyć marzenia.
- Rosy?
GÅ‚os przyjaciółki wyrwaÅ‚ jÄ… ze smutnych roz­
myślań.
- Co? - szepnęła, nie odwracając się.
Alice cudem udało się przedrzeć przez zwartą
grupÄ™ podnieconych koleżanek. W sklepie ciÄ…gnÄ™­
ły słomki, która stanie w pierwszym rzędzie.
- Czy on...
- Nie, jeszcze nie widział twojej. Nie martw się.
Zwietnie ci poszło.
PomogÅ‚a Alice przy projekcie, ale caÅ‚ość dziew­
czyna wykonała sama. Jak na kogoś, kto nigdy nie
robił kartek okolicznościowych, rudowłosa Alice
wykazała się dużym talentem.
Minęło kolejne dziesięć minut. Wreszcie panna
176
Howland pchnęła wózek ku szczytowi stoÅ‚u i da­
ła znak podwładnym. Tłum niemal wniósł Rosa-
lyn do pracowni.
- Ojciec wybrał najpiękniejszą walentynkę -
oznajmiła Esther z uśmiechem.
Zapadła całkowita cisza. Wszystkie kobiety
wstrzymały oddech.
- ZwyciężyÅ‚a walentynka zatytuÅ‚owana  Zwy­
kłe przyjemności"!
ZerwaÅ‚ siÄ™ huragan braw. Nim Rosalyn zrozu­
miaÅ‚a, co siÄ™ staÅ‚o, popchniÄ™to jÄ… w kierunku ju­
rora i jego córki. Oszołomiona, stała sztywno,
podczas gdy właścicielka firmy przypinała jej do
bluzki niebieską wstążkę.
- Rosalyn Mitchell, ojciec mówi, że masz rzad­
ki talent. - Rozpromieniona panna Howland po­
klepała ją po ramieniu i dodała szeptem: - Callie
byłaby z ciebie dumna.
Do oczu dziewczyny napłynęły łzy. Czuła, że
jeszcze chwila, a rozpłacze się jak dziecko. Nigdy
wczeÅ›niej nie zdobyÅ‚a równie zaszczytnej nagro­
dy. OdwróciÅ‚a siÄ™ do koleżanek, trochÄ™ zaniepo­
kojona, że będą urażone i zazdrosne. Zobaczyła
jednak same uśmiechy i dostała głośniejsze brawa.
- Co zrobisz z pieniędzmi, Rosalyn? - spytała
Esther Howland. - Chyba że to sekret.
Rosalyn zarumieniła się.
- Dam je rodzinie Davidsonow.
Oświadczenie przyjęto z jeszcze gorętszym
177
aplauzem.. W oczach pana Howlanda Rosalyn do­
strzegła wyraz uznania.
Powinna być szczęśliwa. Zadowolona z życia.
Mogła jednak myśleć tylko o tym, jak bardzo
chciaÅ‚aby dzielić tÄ™ chwilÄ™ z Chrisem... Christia­
nem. Zobaczyć, że jest z niej dumny.
Wiedziała jednak, że musi pozbyć się złudzeń.
Christian Garret-Brown nie wierzył w miłość od
pierwszego wejrzenia, nie wierzył w żadną miłość.
Uważał, że liczą się tylko rzeczy materialne.
Szkoda, pomyślała Rosalyn, gdy koleżanki
przybiegły do niej z gratulacjami.
11 [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • odszkodowanie.xlx.pl
  • © 2009 ...coÅ› siÄ™ w niej zmieniÅ‚o, zmieniÅ‚o i zmieniaÅ‚o nadal. - Ceske - Sjezdovky .cz. Design downloaded from free website templates