[ Pobierz całość w formacie PDF ]

uczuciach.
- A czy ty mnie kochasz? - wykrztusiła w końcu.
Wpatrywał się w nią bardzo długo, nim odparł:
- Musisz wiedzieć, że bardzo mi na tobie zależy, Arielle.
Na moment jej serce stanęło.
- Nie o to pytałam, Zach. Chcę wiedzieć, czy mnie kochasz.
- Dobrze nam razem - odparł, kładąc pierścionek na stoliku. - Możemy mieć dobre
życie.
- Naprawdę? - W jej oczach pokazały się łzy. Czuła niewysłowiony ból w sercu. -
Tak sądzisz?
- Ależ wiem o tym, kochanie. - Posłał jej zachęcający uśmiech. - Lubię ci sprawiać
przyjemność, kupować prezenty, cieszy mnie twoja obecność.
- Czy myślisz, że właśnie na tym mi zależy? - wyrzekła z trudem. Ból serca był tak
silny, że bała się, czy zdoła wziąć kolejny oddech. - Na materialnych dowodach przywią-
zania?
Na jego twarzy pojawił się wyraz czujności.
- Przyrzekam, że dam ci wszystko, czego zapragniesz, Arielle.
R
L
T
- Mylisz się, Zach. - Potrząsnęła bezradnie głową. - Pragnę od ciebie tylko jednego.
A ty nie chcesz bądz nie możesz mi tego ofiarować.
- Co to takiego? - spytał, choć oboje znali odpowiedz.
- To jedyna rzecz, jakiej kiedykolwiek pragnęłam. Twoje uczucie - odparła rozgo-
ryczona i wstała.
On także wstał, chwiejnie, wyraznie wstrząśnięty.
- Musisz zrozumieć, że...
- Błagam cię... przestań. - Nie mogła znieść, że zaraz usłyszy, że Zach nigdy jej nie
pokocha.
- Wszystko się dobrze ułoży, Arielle. Daję ci słowo, że nigdy nie zrobię niczego,
co by cię zraniło, co nie byłoby najlepsze dla ciebie lub naszych dzieci.
- Za pózno, Zach - odparła z sercem rozdartym na strzępy. - Właśnie to zrobiłeś.
R
L
T
ROZDZIAA DZIEWITY
- Co się dzieje, Zach? - spytała Lana, wchodząc do pokoju brata w piątkowy pora-
nek. - I nie odpowiadaj, że nic, bo przecież widzę.
- Cześć, siostro. - Zach siedział w fotelu przed kominkiem. Gestem pokazał, żeby
Lana do niego dołączyła. - Widzę, że rehabilitacja czyni cuda. Chodzisz znacznie lepiej
niż w zeszłym tygodniu.
- Nie zmieniaj tematu, skoro właśnie opuściłam sesję, żeby do ciebie przyjechać.
Chcę wiedzieć, dlaczego od tygodnia nie zajrzałeś do firmy i masz taką minę, jakbyś
stracił ostatniego przyjaciela. - Przyjrzała mu się uważnie. - Kiedy się ostatnio goliłeś?
- Kilka dni temu. - W zamyśleniu podrapał się po szorstkim policzku, obracając w
dłoni pustą filiżankę po kawie. - Chciałem się na pewien czas oderwać od obowiązków,
to wszystko.
Lana parsknęła drwiąco.
- Nie urodziłam się wczoraj, więc przestań mi ściemniać, okej? Odkąd skończyłeś
trzynaście lat ani razu nie zaniedbałeś golenia. I nigdy nie bierzesz wolnego, chyba że
odwiedzasz któryś z hoteli, co jak oboje wiemy, także jest pracą. Więc pytam jeszcze raz:
co się dzieje?
Wiedział, że nie uniknie wyznania Lanie prawdy. Zawsze byli ze sobą blisko. Zna-
ła go równie dobrze jak siebie samą. Nie odpuści, to pewne.
- Za około pięć miesięcy będę ojcem blizniąt - odrzekł bez zbędnych wstępów.
Milczenie siostry wskazywało, że nie tego się spodziewała.
- Mówisz poważnie? - W jej głosie pobrzmiewało kompletne zaskoczenie.
Skinął głową.
- Wiesz, że nie żartowałbym na ten temat.
- Boże, Zach, wiem, że ostatnio byłam zajęta sobą, ale jakim cudem o niczym nie
wiem? - Spojrzała na niego znacząco. - Po wyjściu ze szpitala mieszkałam z tobą przez
kilka miesięcy i wiem, że z nikim się nie spotykałeś.
Zach opowiedział jej o wszystkim: o Aspen, ponownym spotkaniu z Arielle, o nie-
fortunnych oświadczynach.
R
L
T
- Odwiozłem ją do mieszkania i wróciłem tutaj. To tyle.
- Bynajmniej, braciszku. Nie dziwię się, że kazała ci spadać na drzewo. Ja postąpi-
łabym tak samo. Jeśli chcesz ją odzyskać, musisz się naprawdę przed nią ukorzyć.
- Nie korzę się przed nikim - warknął, poirytowany słowami siostry.
Zazwyczaj się ze sobą zgadzali, więc drażniło go, że tym razem nie wzięła jego
strony.
- Powtarzam: jeśli zależy ci na związku z matką twoich dzieci, lepiej to przemyśl. -
W głosie Lany pojawiło się współczucie. - Wiem, że przykre wydarzenia sprzed pięciu
lat wpłynęły na twój stosunek do Arielle. Ale pamiętaj, że ona jest inna niż Greta. Kocha
cię i jest uradowana, że będzie mamą. Musi lubić dzieci, skoro wybrała zawód przed-
szkolanki.
- Wiem o tym.
- Więc przestań ją oskarżać o coś, czego nie zrobiła. Ona jest inna.
- Nie oskarżam jej.
- Czyżby? - Lana spojrzała na niego znacząco. - Dobrze wiem, że winisz siebie za
to, że nie zorientowałeś się w poczynaniach Grety, ale to przeszłość, musisz sobie wyba-
czyć. I zdaję sobie sprawę, że twoja duma ogromnie wtedy ucierpiała.
- Skąd ci to przyszło do głowy? - spytał, coraz bardziej poirytowany. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • odszkodowanie.xlx.pl
  • © 2009 ...coś się w niej zmieniło, zmieniło i zmieniało nadal. - Ceske - Sjezdovky .cz. Design downloaded from free website templates