[ Pobierz całość w formacie PDF ]

głowie zabrzmiał dzwonek alarmowy. Zignorowała go jednak. W końcu nie miała nic do
R
L
T
stracenia. Zyskała pracę, dach nad głową i czas na poszukiwanie Eliego. Mimo tłumio-
nych obaw szczerze podziękowała za pomoc.
- Nie chciałabyś wiedzieć, co by nastąpiło dalej, gdyby nie sfilmowano nas w win-
dzie? - zapytał nieoczekiwanie.
- Nic. Zupełnie nic. Popełniłam błąd, że uległam nastrojowi chwili.
- Jesteś pewna? - spytał, nadal przytrzymując jej dłoń. - Ja potrafię sobie wyobrazić
dalszy ciąg, bardzo przyjemny - dodał, obchodząc podręczny stolik, który ich rozdzielał.
- Muszę cię rozczarować, ale nie odpowiada mi rola twojej kolejnej kochanki.
- Na pewno?
- Nie zapominaj, że współmieszkańców obowiązuje zasada wzajemnego poszano-
wania nietykalności osobistej - przypomniała rzeczowym tonem. - Zostałam tylko twoją
lokatorką, nikim więcej.
Słuchał jej z uprzejmym uśmiechem. Dani skorzystała z okazji, żeby cofnąć rękę,
ale zwycięstwo jej nie ucieszyło. Okłamała go. Rozpaczliwie pragnęła dalszego ciągu,
podobnie jak on. Nie wyobrażała sobie, jak przetrwa pod jednym dachem, nie tracąc
głowy. Postanowiła mu uświadomić, że to nie najlepsze rozwiązanie.
- Na pewno nie będę ci przeszkadzać?
- Niby w czym?
- Nie krępowałaby cię moja obecność, gdybyś zapragnął przyprowadzić do domu
aktualną sympatię?
- Z całą pewnością - przytaknął z szatańskim uśmiechem. - Ale chyba znalazłem
wyjście. Najlepiej, żebyś została moją dziewczyną na czas pobytu tutaj.
- Co takiego?
- Przyjąłem parę zaproszeń w najbliższym czasie. Potrzebuję osoby towarzyszącej.
Chętnie zabrałbym cię ze sobą, tym bardziej że nie mam nikogo innego na oku.
- W tym tygodniu - dokończyła.
Aleks zignorował szyderstwo.
- Na przykład jutro idę na uroczysty bankiet. Obowiązują stroje wieczorowe. Nie
miałabyś ochoty mi towarzyszyć?
- Nie - odburknęła wbrew rzeczywistym odczuciom.
R
L
T
Oczywiście pociągała ją nie tyle perspektywa spędzenia wieczoru w kręgach elity,
ile jego osoba. Nie zapomniała jednak, że nawet nie zadał sobie trudu, żeby poznać jej
nazwisko.
- Myślałem, że wszystkie kobiety lubią przyjęcia.
- Ja nie.
- Może jednak nabierzesz ochoty na tańce? - nie dawał za wygraną. - Masz jakąś
wieczorową sukienkę? Jeżeli nie, pójdziemy jutro na zakupy - kusił, ignorując odmowę.
- Nie musisz mnie ubierać. Nie przyniosę ci wstydu - odburknęła, urażona. Dopiero
po chwili uświadomiła sobie ze zgrozą, że właśnie wyraziła zgodę na wspólne wyjście.
- Masz chłopaka? - zapytał nagle, podchodząc jeszcze bliżej.
- Dlaczego pytasz?
- Nie chciałbym cię narazić na scenę zazdrości.
- Bez obawy. Od czasu do czasu pozwalam sobie na przygodę z którymś z przy-
stojnych kolegów, ale żadnego nie traktuję poważnie. Wiesz, lubię zmiany - dodała kon-
spiracyjnym szeptem. - Poza tym zbyt wysoko cenię sobie wolność, by dążyć do stałego
związku.
Tylko ostatnie zdanie odpowiadało prawdzie. Całą resztę, zwłaszcza upodobanie
do zawierania przygodnych znajomości wymyśliła na jego użytek. Po tym, jak została
okradziona przez ojca, całą energię poświęciła zarabianiu na życie. Zanim zdołała co-
kolwiek zyskać, utraciła pracę. Teraz znów musiała odrabiać straty. Szkoda jej było cza-
su na głupstwa. Nie potrzebowała sercowych rozterek.
- Nie wierzysz w miłość od pierwszego wejrzenia?
- Nie, podobnie jak ty.
Nie zaprzeczył. Nic dziwnego. Wszyscy znali jego niestałość w uczuciach. Podboje
przychodziły mu bez trudu. Miał doskonałą aparycję, wdzięk i poczucie humoru. Przez
chwilę w milczeniu mierzył ją wzrokiem od stóp do głów.
- A w namiętność? W siłę wzajemnego przyciągania, potężniejszą niż nakazy roz-
sądku?
- Też nie.
R
L
T
- To dlaczego pozwoliłaś na pocałunek w windzie? I dlaczego tak ciężko oddy-
chasz?
- Bo nie znoszę małych, zamkniętych pomieszczeń.
- Mój dom może nie należy do największych, ale nie nazwałbym go ciasnym. I nikt [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • odszkodowanie.xlx.pl
  • © 2009 ...coś się w niej zmieniło, zmieniło i zmieniało nadal. - Ceske - Sjezdovky .cz. Design downloaded from free website templates