[ Pobierz całość w formacie PDF ]

 Android żyjący w świecie złudzeń... czy to w ogóle było możliwe?
Przypomniał sobie, w jaki sposób został zamordowany partner Dejah, i poczuł, że z
twarzy odpływa mu cała krew.
 Wiemy, jak bardzo I-Pięć kocha Jaksa Pavana  zaczęła Dejah  ale jeszcze bardziej
kocha wspomnienie o jego ojcu. Pamiętaj o jednym, Denie... Android nie rozumie upływu
czasu tak jak my. Niczego nie zapomina, choćby to było wyjątkowo nieprzyjemne
wspomnienie, które bardzo dawno temu zapisało się w jego elektronicznej pamięci. U
organicznych istot inteligentnych upływ dni, miesięcy i lat zaciera w pamięci niemiłe
wspomnienia, dzięki czemu staną się znośniejsze. Czas leczy wszystkie rany... z wyjątkiem
ran zadanych androidom. W normalnych okolicznościach to nie stanowi problemu, bo
androidy nie utrzymują emocjonalnych związków z przeszłością. Dzięki samoświadomości I-
Pięć jest jednak egzemplarzem wyjątkowym. Dotąd przeżywa zdradę Tuden Sala, jakby
doszło do niej wczoraj, a nie wydarzyła się dwadzieścia kilka lat temu... To wspomnienie jest
dla niego równie świeże jak w chwili, kiedy je odzyskał i uświadomił sobie jego znaczenie.
Kiedy skończyła, jej oczy zaszkliły się łzami. Den poczuł także wilgoć w oczach, a
oddech uwiązł mu w gardle. Nigdy nie przyszło mu do głowy, że to wspomnienie, o którym
mówiła Dejah, musiało kiedyś wypłynąć na powierzchnię świadomości jego przyjaciela z
taką siłą, że nie będzie mógł o nim zapomnieć. Nie pomyślał także, że I-Pięć nie potrafi
odtwarzać przeszłości inaczej, jak ze wszystkimi żywymi szczegółami. W połączeniu z jego
prawie ludzką wyobraznią i sposobem myślenia...
Den nie potrafił sobie wyobrazić, jakie męki musi teraz przeżywać I-Pięć.
Wypuścił powietrze z płuc. Choćby nawet I-Pięć nie oglądał śmierci Lorna Pavana na
własne oczy, Sullustanin był gotów się założyć, że android nieustannie to sobie wyobraża.
Nawet sen nie przynosił mu ulgi, bo androidy nie zasypiały. Mogłoby mu pomóc tylko
czasowe wyłączenie, ale na krótko, bo I-Pięć nie tracił poczucia czasu.
Android nie zapomni o swojej stracie ani też nie zyska kojącej perspektywy po upływie
wielu lat. Nigdy nie będzie miał takiej możliwości.
A to oznaczało, że I-Pięć ma przed sobą tylko jedną drogę.
 Uważasz, że I-Pięć chce pomścić śmierć Lorna Pavana  stwierdził Sullustanin.
 Gdyby ktoś zniszczył tego androida albo zabił Jaksa, czy ty nie pragnąłbyś zemsty? 
odparła Dejah.
Czy by pragnął? Doszedł do wniosku, że to możliwe, i kiwnął głową.
 Tak  powiedział.  Tak... chyba bym tego chciał. No cóż, wygląda na to, że mamy do
czynienia z mściwym androidem. Co robić?
Dejah wzruszyła ramionami.
 Nie mam pojęcia, co możemy zrobić, żeby temu zapobiec, ale spróbować trzeba 
powiedziała.
 Idę o zakład, że nam się uda.  Pod wpływem impulsu Sullustanin wyciągnął ręce nad
blatem stolika i przykrył nimi dłonie rozmówczyni.  Jeżeli razem z Rhinannem utworzymy
jednolity front i sprzeciwimy się stanowczo temu absurdalnemu pomysłowi, Jax będzie
musiał nas wysłuchać, prawda?  zapytał.  Zwłaszcza jeżeli ty... no wiesz, trochę mu
pomożesz tym swoim uwodzicielskim zapachem.
Zeltronka przechyliła głowę na bok i uśmiechnęła się, wyraznie rozbawiona.
 Naprawdę chcesz, żebym wpłynęła na Jaksa?
 W tym przypadku tak  odparł Den.  Przyznaję, że to obrzydliwe, ale proszę cię o
jedno: zrób wszystko, co w twojej mocy. Jeżeli to powstrzyma Jaksa i androida przed
wpadnięciem po szyję w odchody ronta, nie mam nic przeciwko temu.
Dejah spojrzała na niego, zamrugała i wybuchnęła śmiechem, który najpierw brzmiał jak
ptasie trele, by po chwili przejść w namiętny pomruk.
 Jesteś niesamowity, Denie Dhurze  powiedziała w końcu żartobliwym tonem Dejah,
ale zaraz spoważniała.  Jeśli nawet połączymy siły, i tak pewnie poniesiemy klęskę, ale...
zawsze pozostaje bota.
Den pokiwał głową. Prawdę mówiąc, nie lubił o niej nawet myśleć. Samo to słowo
przywoływało wspomnienia z Drongara i wszystkie żywe szczegóły z okresu, kiedy służył na
tej zapowietrzonej planecie. Wspomnienia może nie były równie realistyczne jak
wspomnienia androida, ale wystarczały aż nadto.
 Rhinann uważa, że to ty ją masz  stwierdziła bez ogródek Dejah.
Czyżby się zajmowała podsłuchiwaniem prywatnych rozmów? Nie zapytał jej o to, ale
oświadczył niewinnie:
 Naprawdę tak twierdzi?
Zeltronka przechyliła głowę. Co ona chce mu dać do zrozumienia? Den nie był pewny.
Dejah była istotą wystarczająco człekokształtną, żeby powtarzać ludzkie gesty i mowę ciała,
ale mimo wszystko Den mógł ją zle zrozumieć.
 Cóż, Rhinann się myli  powiedział.  Nie mam boty i nie wiem, kto ją ma. Ale
wszystko wskazuje na to, że I-Pięć.
Dejah posłała mu spojrzenie, po którym zapiekły go uszy.
 Nasz niedoszły zabójca?  zapytała.  To chyba bardzo nierozsądne.
 Posłuchaj, jeżeli ta bota naprawdę może zapewnić to, co twierdzisz, czyli odrodzenie
Zakonu...  Znów udał, że tnie klingą świetlnego miecza  I-Pięć umieści ją tam, gdzie będzie
bezpieczna i przyniesie najwięcej pożytku... jeżeli do tej pory tego nie zrobił. Nasze zadanie
polega na jednym: musimy go odwieść od planu A tak skutecznie, żeby nie potrzebował planu
B... Zgadzasz się ze mną?
Wyciągnął do niej rękę dla przypieczętowania ugody. Dejah popatrzyła na jego dłoń, a
pózniej podała mu swoją dla potwierdzenia, że rzeczywiście zawarli umowę.
 Zgadzam się  powiedziała.
Den pokręcił głową kiedy uświadomił sobie, jaka to skomplikowana sytuacja. I-Pięć
zaproponował mu zawarcie sojuszu z Dejah Duare; teraz ten sojusz stał się faktem, tyle że
oboje się sprzymierzyli przeciwko androidowi.
To po prostu ironia losu, pomyślał Sullustanin. Cóż, teraz może się nią cieszyć do woli.
ROZDZIAA 11
Kiedy Jax potwierdził tłumiące właściwości świetlnej rzezby, poczuł wyrzuty sumienia z
powodu Dejah. Zamierzał z nią porozmawiać, jak tylko Rhinann wyjdzie z jej pokoju, ale był
tak zajęty prowadzeniem doświadczeń z rzezbą, że nie zauważył, kiedy Zeltronka opuściła
conaptę. Dopiero kiedy doszedł do wniosku, że musi przeprowadzić więcej doświadczeń,
zostawił Kaja medytującego w swoim pokoju i zaczął szukać Dejah. Wtedy się zorientował,
że jej nie ma.
Najpierw zagadnął Rhinanna:
 Czy bardzo była wzburzona, kiedy wychodziła?  zapytał.
 Wzburzona?  Elomin wzruszył kościstymi ramionami.  Uczciwie mówiąc, nie mam
pojęcia. Wiesz, jacy są Zeltronowie... miewają bardzo zmienne nastroje. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • odszkodowanie.xlx.pl
  • © 2009 ...coś się w niej zmieniło, zmieniło i zmieniało nadal. - Ceske - Sjezdovky .cz. Design downloaded from free website templates