[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Przysięgam! Jeżeli zdołamy je odzyskać, mamy szansę odzyskać twoją koronę i wygnać wrogów z
naszych granic. Akwilonia nie obawia się nemedyjskich mieczów, lecz czarnej sztuki Xaltotuna.
Conan spoglądał na niego przez chwilę; zapał kapłana wywarł na nim wrażenie.
 To wyprawa jak z sennego koszmaru  rzekł w końcu.  Jednak twoje słowa
powtarzają myśl Zelaty, a wszystko, co powiedziała, okazało się prawdą. Poszukam tego klejnotu.
 W nim kryje się przeznaczenie Akwilonii  powiedział z przekonaniem Hadrathus. 
Poślę z tobą ludzi&
 Nie!  zawołał niecierpliwie król, nie mając ochoty, by zawadzali mu w tym
przedsięwzięciu jacyś kapłani, choćby nie wiedzieć jak biegli w ezoterycznych naukach. 
To zadanie dla wojownika. Pojadę sam. Najpierw do Poitain, gdzie zostawię Albionę z Trocerem.
Potem do Kordawy i na morze  jeśli będzie trzeba. Może zdarzyć się i tak, że złodziej będzie miał
zamiar wykonać polecenie Tarascusa, ale nie znajdzie statku wyruszającego o tej porze roku w daleki
rejs.
 Jeśli zdobędziesz Serce  zawołał Hadrathus  przygotuję ci grunt do podboju. Zanim wrócisz
do Akwilonii, prześlę sekretnymi kanałami wieść, że żyjesz i powracasz z mocą większą od
Xaltotunowej. Przygotuję ludzi, by powstali przeciw ciemięzcom. I powstaną, jeśli będą mieli
pewność, że ochronimy ich przed czarną magią Xaltotuna. Pomogę ci w podróży.
Wstał i uderzył w gong.
 Tajemne przejście wiedzie z tej świątyni za mury miasta. Popłyniesz do Poitain łodzią
pielgrzymów. Nikt nie ośmieli się stanąć ci na drodze.
 Jak uważasz.
Mając przed sobą wyraznie wytyczony cel, Conan pałał zniecierpliwieniem i energią.
 Byle szybko  rzekł.
Tymczasem w mieście wydarzenia toczyły się w szalonym tempie. Zdyszany posłaniec wpadł do
pałacu, gdzie Valerius zabawiał się z tancerkami, i rzuciwszy się na kolana, wykrztusił nieskładną
opowieść o krwawym napadzie na więzienie i ucieczce pięknej branki.
Przyniósł też wieść, że książę Thespius, któremu powierzono nadzór nad egzekucją Albiony, jest
umierający i przed śmiercią błaga o spotkanie z Valeriusem.
Pospiesznie narzuciwszy płaszcz, Valerius podążył za posłańcem przez labirynt uliczek, aż znalazł się
w komnacie, w której leżał Thespius. Nie ulegało wątpliwości, że książę umiera: przy każdym
konwulsyjnym oddechu krwawa piana występowała mu na wargi.
Zabandażowano mu kikut ramienia, aby powstrzymać upływ krwi, lecz i tak rana w boku była
śmiertelna.
Zostawszy sam na sam z umierającym, Valerius zaklął pod nosem.
 Na Mitrę! Sądziłem, iż tylko jeden człowiek potrafił zadać taki cios!
 Valeriusie!  wydyszał konający.  On żyje! Conan żyje!
 Co ty opowiadasz!?  wybuchnął uzurpator.
 Klnę się na Mitrę!  wykrztusił Thespius, dławiąc się krwią napływającą do ust.  To on
uprowadził Albionę! Nie jest martwy& Nie jest zjawą, która przybyła z piekieł, aby nas gnębić. Jest
z krwi i kości, straszniejszy niż kiedykolwiek. W zaułku koło wieży pełno trupów& Strzeż się,
Valeriusie& on wrócił& aby zabić nas wszystkich&
Okropny dreszcz wstrząsnął okrwawionym ciałem i książę Thespius znieruchomiał.
Valerius spojrzał chmurnie na martwego, rozejrzał się po pustej komnacie, po czym szybko podszedł
do drzwi i gwałtownie je otworzył. Posłaniec stał razem z grupką nemedyjskich strażników w
korytarzu kilka kroków dalej. Valerius mruknął pod nosem coś, co mogło być oznaką zadowolenia.
 Czy wszystkie bramy zamknięto?  zapytał.
 Tak, Wasza Wysokość.
 Potroić straże przy każdej. Niechaj nikt nie wejdzie ani nie wyjdzie z miasta bez drobiazgowego
dochodzenia. Wyślijcie patrole, niech przeszukają ulice i domostwa. Bardzo ważny więzień uciekł z
pomocą akwilońskiego buntownika. Czy ktoś z was rozpoznał tego człowieka?
 Nie, Wasza Wysokość. Stary dozorca widział go przez chwilę, lecz zauważył jedynie, że był to
olbrzym w czarnym stroju kata, którego nagie ciało znalezliśmy w pustej celi.
 To niebezpieczny człowiek  rzekł Valerius.  Nie macie szans w starciu z nim.
Wszyscy znacie księżniczkę Albionę. Szukajcie jej, a kiedy znajdziecie, natychmiast zabijcie ją i jej
towarzysza. Nie próbujcie brać ich żywcem.
Wróciwszy do swej komnaty w pałacu, Valerius wezwał do siebie czterech mężczyzn o niezwykłym,
cudzoziemskim wyglądzie. Wysocy, chudzi, o żółtawej skórze i nieruchomych twarzach wyglądali
bardzo podobnie i byli podobnie odziani w długie, czarne togi, spod których wystawały jedynie
obute w sandały stopy. Kaptury skrywały, ich twarze w cieniu.
Stali przed Valeriusem z założonymi rękami i dłońmi schowanymi w rękawach szat. Valerius
spoglądał na nich z lekkim obrzydzeniem. Podczas swych dalekich podróży napotkał wiele dziwnych
ludów.
 Kiedy znalazłem was głodujących w dżungli Khitaju  rzekł nagle  wygnanych z waszej
ojczyzny, przysięgliście mi służyć. I robiliście to dobrze, na swój paskudny sposób.
%7łądam od was jeszcze jednej usługi, a potem zwolnię was z przysięgi. Conan Cymeryjczyk, król
Akwilonii, nadal żyje, mimo magii Xaltotuna  a może dzięki niej. Nie wiem. Mroczny umysł tego
wskrzeszonego szatana jest zbyt chytry i podstępny, aby mógł go zgłębić zwykły śmiertelnik. Jednak
dopóki Conan żyje, ja nie jestem bezpieczny. Lud zaakceptował mnie jako mniejsze zło, kiedy sądził,
iż król zginął. Jeśli znów się pojawi zanim zdołam ruszyć palcem, wybuchnie powstanie i wstrząśnie
tronem. Może moi sprzymierzeńcy zamierzają osadzić go na moim miejscu, jeśli uznają, iż zrobiłem
już swoje. Nie wiem. Natomiast wiem, że ta planeta jest zbyt mała dla dwóch królów Akwilonii.
Znajdzcie Cymeryjczyka. Użyjcie swoich nadludzkich zdolności, aby wytropić go, gdziekolwiek się
skryje i dokądkolwiek umknie. On ma wielu przyjaciół w Tarantii. Ktoś pomógł mu uwolnić Albionę.
Jeden człowiek, nawet taki jak Conan, nie zdoła urządzić tak straszliwej rzezi jak ta w zaułku pod
wieżą. Dość gadania. Wezcie swoje kostury i ruszajcie jego tropem. Nie wiem, dokąd was [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • odszkodowanie.xlx.pl
  • © 2009 ...coś się w niej zmieniło, zmieniło i zmieniało nadal. - Ceske - Sjezdovky .cz. Design downloaded from free website templates