X


[ Pobierz całość w formacie PDF ]

zorientować, dlaczego zawsze był taki lojalny wobec matki.
Była mianowicie wszystkim, co posiadał. Ojciec wyprowadził
się z domu, kiedy Brett miał dziesięć lat. Chłopiec bał się
przerazliwie, że matka też go kiedyś opuści. Dlatego zawsze
stał po jej stronie i wszelkimi dostępnymi mu sposobami usi�
łował ją zadowolić. Dopiero w kilka lat po tym, jak ojciec
mianował go prezesem Sinclair Corporation, zrozumiał, że
przejął od matki nienawiść do ojca i uznał ją za swoją własną.
Zdał sobie z tego sprawę, kiedy siedząc przy łóżku umierają�
cego ojca, słuchał jego wersji historii burzliwego związku
z Christine Parker. Jednak jego lojalność wobec matki okazała
się tak silna, że mimo to nadal starał się spełniać wszystkie
jej zachcianki.
I co ja z tego mam? pytał sam siebie, siedząc przy wielkim
biurku Neda Parkera. Samotność, pozbawioną sensu prezesu�
rę Sinclair Corporation i spadek po dziadku. Kupę proble�
mów; bez których też bym sobie w życiu poradził. Dobrze, że
chociaż mam Gaylę.
czytelniczka
scandalous
100 TESTAMENT NEDA PARKERA
Ta ostatnia myśl bardzo go zaskoczyła. Po namyśle przy�
znał, że Gayla to rzeczywiście prawdziwy skarb. Zgodziła się
na kontrakt małżeński, jaki jej zaproponował, chociaż nie
dawał jej on żadnych osobistych korzyści. Zrobiła to tylko po
to, żeby Brett mógł wypełnić ostatnią wolę dziadka. Wpraw�
dzie Gayla nie ukrywała przed nim, że ma nadzieję na ocalenie
Parker House, ale o to naprawdę nikt nie mógł mieć do niej
pretensji. Znała plany Bretta dotyczące posiadłości, a mimo
to nie zaprzestała swej niewolniczej pracy i sumiennie przy�
gotowywała pensjonat na otwarcie sezonu. Na domiar złego,
z uporem godnym lepszej sprawy, odmawiała przyjęcia jakie�
gokolwiek wynagrodzenia. Uważała, że na swoje potrzeby
potrafi zarobić pieczeniem ciast dla Gertie.
A ty myślałeś, że jest łowczynią majątków i dybie na sche�
dę po twoim bogatym dziadku, wyrzucał sobie Brett. No i co?
Głupio ci teraz?
Brett myślał także o dobrym sercu Gayli. Rozpoznał je od
razu, kiedy się okazało, jak bardzo była przywiązana do Neda.
Ale kiedy potem i o Bretta zaczęła się troszczyć, uznał, że jest
pod tym względem absolutnie wyjątkowa. Uważał, że niczym
nie zasłużył sobie na jej dobroć.
- Brett? - miły głos Gayli wyrwał go z zamyślenia.
Stała w drzwiach, niepewna, czy wolno jej wejść na nie
swój teren. Złote włosy opadały jej na ramiona. Szlafrok, ten
sam szlafrok, który Brett zdejmował z niej pierwszej nocy,
rozchylał się lekko, ukazując drobne piersi.
- Już pora spać? - zapytał Brett, spoglądając na zegarek.
- Tak. Chciałam ci tylko przypomnieć, żebyś wyłączył
ogrzewanie na dole, zanim się położysz. Drzwi już pozamy�
kałam.
czytelniczka
scandalous
TESTAMENT NEDA PARKERA 101
Brett przestraszył się, że ona w ten subtelny sposób daje
mu do zrozumienia, że tej nocy będzie spała u siebie. Szybko
wstał z fotela.
- Ja też już idę do łóżka - powiedział, przeciągając się.
Zgasił światło i poszedł za Gaylą do holu. Zatrzymał się
tylko na chwilę, żeby nastawić termostat na niższą tempera�
turę. Koło schodów Gayla mruknęła coś w rodzaju  dobra�
noc" i skierowała się do swojego pokoju.
Zanim zdążyła się oddalić, Brett chwycił ją za rękę. Patrzył
na jej pociemniałe oczy, zarumienione policzki i czuł, że ona
także go pragnie. Bez słowa przyciągnął ją do siebie. Pragnął
jej, ale nie śmiał i nie chciał wykorzystywać.
- Już dwa razy ze sobą spaliśmy - mruknął jej do ucha. -
I za każdym razem ktoś kogoś pocieszał. Ale dziś nie potrze�
bujemy pociechy. Nie należę do ludzi, którzy składają obiet�
nice bez pokrycia, więc niczego nie będę ci obiecywał. Ale
bardzo cię pragnę. Bardzo cię potrzebuję. Jeśli to dla ciebie
za mało, powiedz mi to teraz.
Poczuł, jak zadrżała, i zrozumiał, że się waha. Był prawie
pewien, że Gayla się nie zgodzi. Westchnął z ulgą, kiedy
poczuł, że ona także go obejmuje.
- Wystarczy - wyszeptała.
Od tej nocy Gayla i Brett zaczęli sypiać razem. Każdego
dnia, kiedy przychodziła pora spoczynku, Brett udawał się na
poszukiwanie Gayli. Pomagał jej dokończyć to, czym akurat
była zajęta, po czym brał ją za rękę i prowadził do swojego
pokoju. Było im razem dobrze i dobrzy byli dla siebie na�
wzajem.
W głębi ducha Gayla miała nadzieję, że Brett zmieni zda-
czytelniczka
scandalous
102 TESTAMENT NEDA PARKERA
nie co do Parker House, a może nawet postanowi w nim za�
mieszkać. Nie śmiała myśleć o tym, co działoby się pomiędzy
nimi, gdyby Brett zdecydował się zostać. Ale myśli o tym, że
mogłaby go stracić, także do siebie nie dopuszczała.
- Gayla! - rozległ się donośny głos Bretta.
Podniosła głowę znad wielkiej wanny do masażu wodnego
i gorących kąpieli, którą właśnie szorowała. Brett stał na ganku.
- Tu jestem - pomachała do niego mokrą ścierką.
W kilku susach znalazł się przy niej.
- Co ty tu znowu robisz? - zapytał.
- Czyszczę wannę. Będziemy mieli gości na cały
weekend. - Gayla przykucnęła i wystawiła twarz do słońca.
- Ależ piękna pogoda.
Brett dopiero teraz zauważył, że świeci słońce. Cały dzień
przesiedział przy komputerze.
- Rzeczywiście - mruknął, przerażony przewidywaną
obecnością obcych ludzi. Zdawał sobie sprawę, że zachowuje
się dziecinnie, ale wcale nie miał ochoty dzielić się z kimkol�
wiek Gaylą. Chciał ją mieć całą. Wyłącznie dla siebie. - Co
będzie na lunch?
- To już tak pózno? - przestraszyła się Gayla. Wstała i za�
częła porządkować ścierki, płyny do szorowania i kubły. Na�
gle zamarła w bezruchu, - Wiesz co! - zawołała, a twarz się
jej rozpromieniła. - Urządzimy sobie piknik. Wrzucę do ko�
szyka trochę smakołyków i pojedziemy nad jezioro. Znam
takie fantastyczne miejsce.
Brett nie miał ani czasu, ani ochoty na żadne pikniki. Ale
Gayla miała, a on nie chciał jej robić przykrości.
- Dobrze - mruknął. - Ale tylko na godzinę. Mam kupę
roboty.
czytelniczka
scandalous
TESTAMENT NEDA PARKERA 103
- Zgoda. Tylko na godzinę - obiecała Gayla. Pobiegła
do domu, żeby wszystko przygotować, zanim Brett zmieni
zdanie.
Brett jak mógł, tak się starał nie ulec dobremu humorowi
Gayli i czarowi słonecznego dnia. A jednak pod koniec lun�
chu całkowicie się rozluznił. Leżał na kocu, który Gayla roz�
łożyła na trawie, i przyglądał się płynącym po niebie pierza�
stym chmurom.
Kiedy po raz pierwszy przyjechał do Braesburga, była tu
sroga zima. Od tamtego czasu Brett całe dnie spędzał w ga�
binecie Neda i nawet nie zauważył nadejścia wiosny. Drzewa
okryły się liśćmi, kwiaty rozkwitły, a ptaki powróciły do ro�
dzinnych gniazd. Brett pomyślał sobie, że gdyby nie Gayla,
nie tylko wiosnę by przegapił.
- Wiesz co? - mruknął.
- Nie wiem.
- To mój pierwszy piknik w życiu.
- Bujasz. - Gayla aż usiadła, żeby na niego popatrzeć.
Była pewna, że. sobie z niej żartuje.
- Nie bujam. - Brett wciąż wypatrywał czegoś w chmu�
rach. - Nigdy przedtem nie byłem na pikniku.
- Ale rodzice chyba zabierali cię na pikniki, kiedy byłeś
mały. - Gayla przyglądała mu się podejrzliwie.
- Na pewno bym to zapamiętał. Możesz mi wierzyć na
słowo.
Gayla posmutniała. Przysiadła się bliżej niego i położyła [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • odszkodowanie.xlx.pl
  • © 2009 ...coś się w niej zmieniło, zmieniło i zmieniało nadal. - Ceske - Sjezdovky .cz. Design downloaded from free website templates