[ Pobierz całość w formacie PDF ]

 Cicho, cicho!  uspokoił ją nadinspektor Battle.  Niechże pani przestanie krzyczeć.
Ten młody gentleman żyje, zapewniam panią. Proszę lepiej znalezć kontakt i zapalić światło,
dobrze?
Loraine rzuciła się w poszukiwaniu kontaktu. Po chwili pomieszczenie zalał blask
elektrycznych lamp. Nadinspektor westchnął z ulgą.
 Wszystko w porządku, to tylko postrzał w ramię. Zemdlał z upływu krwi. Proszę mi
pomóc.
Rozległo się natarczywe pukanie w drzwi i wzburzone głosy.
Loraine spojrzała niepewnie na nadinspektora.
 Czy mam& ?
 Bez pośpiechu  odparł Battle.  Zaraz ich wpuścimy. Ale najpierw proszę mi
pomóc.
Loraine zbliżyła się posłusznie. Nadinspektor wydobył z kieszeni czystą chustkę i zręcznie
opatrzył ranę. Loraine pomagała mu, jak potrafiła.
 Nic mu nie będzie  zapewni! ją nadinspektor.
 Proszę się nic martwić. Wyliże się z tego. Zresztą nie stracił wiele krwi, zapewne
uderzył się w głowę upadając.
Stukanie w drzwi przybrało na sile. Dobiegł ich głos George a Lomaxa, podniesiony i
pełen oburzenia.
 Kto tam jest? Otwierać natychmiast! Nadinspektor westchnął.
 Chyba musimy otworzyć  stwierdził.  Niestety.
Szybko rozejrzał się po pokoju, starając się zapamiętać każdy szczegół. Przy boku
Jimmy ego leżał pistolet. Nadinspektor podniósł go ostrożnie i obejrzał. Po chwili chrząknął i
odłożył go na stół, po czym poszedł otworzyć drzwi.
Do pokoju wpadło natychmiast kilka osób. Wszyscy zaczęli mówić naraz. George Lomax,
wyrzucając z siebie urwane słowa, wykrzyknął:
 Co& co& co to wszystko znaczy? Ach, to pan, nadinspęktorze! Co& co tu się dzieje?
Bill Eversleigh zawołał:  O rany! Jimmy!  patrząc na bezwładne ciało na podłodze.
Lady Coote, otulona w obfity fioletowy szlafrok załkała:  Ach! Biedny chłopiec!  i
pochyliła się nad Jimmyrn z matczyną troską.
Bundle powiedziała:  Loraine!
Herr Eberhard zawołał: Gott im Himmel i inne rzeczy w tym rodzaju.
Sir Stanley Digby wykrzyknął:  O Boże! A cóż to?
Pokojówka pisnęła:  Krew!
Służący odezwał się:  A to dopiero!
Lokaj, nabrawszy trochę odwagi, zakomenderował:
 No, już, wynocha stąd!  i przepędził resztę służby.
Przedsiębiorczy pan Rupert Bateman zapytał Lomaxa:
 Może odeślemy stąd część tych ludzi?
A potem wszyscy naraz przerwali, by nabrać tchu.
 Niewiarygodne  Lomax pokręcił głową.  Panie Battle, co tu się u licha dzieje?
Nadinspektor zmierzył go wzrokiem i George natychmiast spuścił z tonu.
 Proszę państwa  odwrócił się  proszę wrócić do swoich łóżek. Mieliśmy tutaj&
ehem&
 Mały wypadek  pospieszył Battle z pomocą.
 Właśnie. Mały wypadek. Byłbym zobowiązany, gdyby państwo zechcieli wrócić do
swych pokoi.
Państwo wyraznie nie chcieli ruszać się z miejsca.
 Lady Coote, proszę&
 Biedny chłopiec  odparła lady Coote z matczyną troską.
Z ociąganiem podniosła się z kolan. Jimmy dzwignął się na łokciach i usiadł potrząsając
głową.
 Cześć  rzekł ochryple.  Coś się stało? Powiódł mętnym wzrokiem dookoła. Po
krótkiej chwili doszedł do siebie.
 Złapaliście go?  spytał niecierpliwie.
 Kogo?
 Tego typa. Widziałem jak schodził po bluszczu. Stałem przy drzwiach. Złapałem go za
fraki, a on rzucił się na mnie&
 Włamywacz!  wykrzyknęła lady Coote.  Biedny chłopiec!
 Obawiam się, że hm& trochę narozrabialiśmy  stwierdził Jimmy.  Ten facet był
silny jak tur. Faktycznie pokój był w opłakanym stanie. W promieniu dwunastu stóp wszystko
było połamane i porozbijane.
 Co się stało potem?
Ale Jimmy rozglądał się wokół wyraznie czegoś szukając.
 Gdzie jest Leopold? Gdzie jest mój śliczny chromowany colt?
Battle wskazał na pistolet leżący na stole.
 Czy to pańska broń, panie Thesiger?
 Tak jest. Mój mały Leopold. Ile strzałów?
 Jeden.
Jimmy wyglądał na załamanego.
 Zawiodłem się na Leopoldzie. Myślałem, że wystrzelam cały magazynek. Zdaje się, że
zrobiłem coś nie tak.
 Kto strzelił pierwszy?
 Obawiam się, że ja. Widzi pan, ten typ wyrwał mi się i uciekał w stronę drzwi, więc
nacisnąłem spust. Wtedy on się odwrócił i strzelił do mnie, a potem musiałem stracić
przytomność.
Podrapał się w tył głowy z zakłopotaniem.
Sir Stanley Digby pojął wreszcie grozę sytuacji.
 Schodził po bluszczu, mówisz? Boże miłosierny!  wykrzyknął.  Lomax, ten ktoś
ukradł nasze plany!
Wybiegł z biblioteki w wielkim pośpiechu. Z jakichś niejasnych przyczyn wszyscy
zamilkli i czekali na jego powrót. Po paru minutach sir Stanley wrócił na dół. Jego okrągła,
pulchna twarz była kredowobiała.
 Mój Boże!  jęknął.  Przepadły. O Rourke śpi jak zabity, nie mogłem go dobudzić.
Papiery zniknęły!
ROZDZIAA DWUDZIESTY PIERWSZY
ODZYSKANE PLANY
 Du lieber Gott!  wyszeptał Herr Eberhard. Zrobił się blady jak ściana.
George spojrzał z wyrzutem na nadinspektora.
 I co pan na to, Battle? Sądziłem, że mogę panu zaufać.
Twarz nadinspektora pozostała nieruchoma. Nie drgnął zadem muskuł.
 Najlepsi też czasem przegrywają  odparł cicho.
 A więc mam rozumieć, że dokumentacja przepadła?
Ku zdumieniu obecnych Battle zaprzeczył ruchem głowy.
 Nie, proszę pana, aż tak zle nie jest. Papiery zostały odzyskane, lecz nie ma w tym
mojej zasługi. Sądzę, że powinien pan podziękować tej oto młodej damie.
Wskazał na Loraine, która spojrzała na niego zdumiona. Battle podszedł do niej i sięgnął
po pakunek, który dziewczyna przez cały ten czas nieświadomie ściskała w garści.
 Panie Lomax  rzekł.  Myślę, że znajdzie pan w tej paczce wszystko, czego pan
szuka. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • odszkodowanie.xlx.pl
  • © 2009 ...coś się w niej zmieniło, zmieniło i zmieniało nadal. - Ceske - Sjezdovky .cz. Design downloaded from free website templates