[ Pobierz całość w formacie PDF ]

inny wymiar.
Trzasnęły drzwi. Wróciła Lacey, współmieszkanka
Joelle.
 Pospiesz się, Jossie  rzekła.  Spóznisz się na
samolot.
 Już idę  odparła Joelle, chwytając ręcznik.
Od pierwszej chwili wiedział, że Joelle odeszła.
Wiedział, zanim otworzył oczy.
KSI%7łNICZKAZ WYSPY 57
Nie zamierzał uwieść Joelle. Zamierzał skończyć
z tym, zanim sytuacja wymknie się spod kontroli. Jak
to się stało, do diabła, że stracił nad sobą kontrolę?
Nigdy mu się to nie zdarzało.
Stracił kontrolę  w najbardziej niewłaściwym cza-
sie z najbardziej niewłaściwą kobietą.
Usiadł na łóżku i dotknął stopą kawałka białego
jedwabiu. Uniósł go i zamarł. Zlad krwi na bieliznie.
Niemożliwe! Ona nie była dziewicą! To wykluczone!
,,A jeśli, to dlaczego chciała stracić cnotę trzy
tygodnie przed ślubem? To bezsens!   myślał, ale coś
w głębi duszy zaczęło go nękać.
Nie ulega kwestii, że Joelle to nie ta wspaniała
księżniczka, z którą dostojnicy Melio go swatali.
Uwiódł ją, ale przez cały czas sądził...
Był pewny. Potrząsnął głową, byprzegnaćzłemyśli.
W trakcie tej nocy coś mu się wydało podejrzane
i przez ułamek sekundy pomyślał, ale tylko przez
ułamek sekundy...
Poczuł nieznośny ciężar na sercu.
Zwlókł się z łóżka i wzrok jego padł na kartkę
leżącą na szafce nocnej. Kartka od Joelle. Rzucił
przekleństwem i zaczął czytać:
,,Leo, nie mogłabym marzyć o lepszym pierwszym
razie, o wspanialszym kochanku. Dzięki za wszystko.
Byłeś cudowny. Pozdrawiam. Jossie  .
Przejął go chłód. To był list z wyrazami podzięko-
wania.
Niech to wszyscy diabli!
Chłód minął. Ogarnęła go wściekłość. Sięgnął po
słuchawkę, ale zaraz uświadomił sobie, że nie zna jej
58 JANE PORTER
numeru. Klnąc, odłożył słuchawkę, usiadł na łóżku
i jeszcze raz przeczytał kartkę: ,,Nie mogłabym ma-
rzyć o lepszym pierwszym razie  .
Nie mogłaby marzyć!
Te słowa huczały mu w głowie i wyzwalały w nim
coraz większy gniew. Co ona najlepszego zrobiła?
Jak mogła do tego dopuścić trzy tygodnie przed
ślubem?
Wszystko to nie ma sensu. Jej postępowanie nie ma
sensu.
Sądził, że wiedziała, co robi. Uważał ją za kobietę
o swobodnych obyczajach. Była dobra w łóżku i przy-
puszczał, że to skutek doświadczenia w tych sprawach.
Więc co nią kierowało? Ciekawość?
Nie mógł się od tych pytań uwolnić. Dlaczego on
i dlaczego tej nocy? Dlaczego trzy tygodnie przed
ślubem? Czy chce się wykręcić od małżeństwa? A jeśli
nie, to dlaczego pozwala obcemu mężczyznie  a ta-
kim przecież dla niej był  wziąć to, co należało do
narzeczonego?
Wstał i poszedł do łazienki. Był zły. Wściekły.
Przeżył wspaniałą noc, a kobieta, z którą tę noc prze-
żył, była cudowna.
Ale doświadczyć tej pełni od Joelle, narzeczonej,
kobiety, wobec której miał masę wątpliwości? Jak to
możliwe?
Te pytania dręczyły go, gdy brał prysznic, gdy golił
się, mył zęby. Musi dowiedzieć się prawdy. Dość
kręcenia.
Wyszedł z hotelu. Jego czarny mercedes czekał
w cieniu palm.
KSI%7łNICZKAZ WYSPY 59
 Do Dzielnicy Francuskiej  powiedział ponu-
rym tonem do swego kierowcy. Podał jeszcze adres
Joelle.
W parę minut byli na miejscu. Leo, nie czekając, aż
kierowca otworzy przed nim drzwi, wysiadł z auta.
,,Zostawiła mi kartkę  myślał.  Z podziękowa-
niem  .
Wróciły wspomnienia tej nocy. Joelle była lepsza,
niż mógł przypuszczać. Wrażliwa na każdy jego gest.
Pełna oddania. Bardziej zmysłowa niż jego kochanki,
i w dodatku była dziewicą!
Nie jakaś tam dziewica! Jego dziewica!
Lecz paradoks, jego księżniczka, jego dziewica,
oddała się obcemu mężczyznie  myśl ta doprowadza-
ła go do szału.
Zadzwonił do drzwi.
,,Chciała zdobyć doświadczenie  myślał.  Chciała
mieć dobry pierwszy raz. Zwietnie. Pokażę jej jesz-
cze, co potrafię! Nauczę ją takich rzeczy, o jakich nie
miała dotąd zielonego pojęcia!  .
Nacisnął ponownie dzwonek.
Po paru chwilach drzwi się otworzyły i stanęła
w nich młoda dziewczyna z owiniętym wokół ciała
ręcznikiem.
 Pan do kogo?  zapytała, trzymając w dłoni
dzbanek z kawą.
Spojrzał w górę, na numer mieszkania.
 Do Jossie d Ville.
 Jossie nie ma.
 A gdzie jest?  dopytywał się, nie kryjąc zniecierp-
liwienia.
60 JANE PORTER
Dziewczyna o rudych włosach uśmiechnęła się
jakby przepraszająco.
 Wyjechała do domu.  Słowa te zawisły między
nim a dziewczyną.  Przed godziną pojechała na
lotnisko.
Minęły cztery godziny, zanim Joelle usadowiła się
na niewygodnym siedzeniu. Wracała do domu w takim
samym przedziale, w jakim przyleciała, zatłoczonym
do granic możliwości.
Jak zawsze w lecie ludzie udawali się w różnych
kierunkach, również w tym, w którym leciała Joelle.
Dzieci popłakiwały, dorośli rozmawiali o swoich spra-
wach. Mężczyzna przed nią tak bardzo rozsunął fotel,
że dotykał niemal jej kolan.
Wsparła głowę o poduszkę i zamknęła oczy.
,,%7łegnaj, Leo Fortino  myślała, powstrzymując
łzy.  Witaj, Luigi Borgarde  .
ROZDZIAA SZSTY
 Przyjechał, wasza wysokość  powiedziała, dy-
gając, młoda dziewczyna, otworzywszy drzwi sypial-
ni.  Proszono, bym powiedziała pani, że książę Bor-
garde wraz z pani dziadkiem czekają na dole.
 Dziękuję, zaraz schodzę  rzekła Joelle.
,,Dlaczego czekam aż do ostatniej chwili  zapyty-
wała się w duchu.  Dlaczego wcześniej nie powie-
działam o tym dziadkowi?  .
Chciała mu to powiedzieć w obecności księcia
Borgarde. Chciała, by dziadek i książę Luigi dowie-
dzieli się o tym jednocześnie, żeby nie było żadnych
nieporozumień.
Nie będzie żadnego ślubu.
Nie ma zamiaru wychodzić za księcia Luigiego.
Przećwiczyła jeszcze raz te zdania.
Dobrze brzmiały mówione głosem opanowanym,
bez emocji, więc wszystko powinno niezle wypaść.
 Nie będzie żadnego ślubu, dziadku. Nie wyjdę za
pana, książę Borgarde.
Przygotowała się nawet na ich reakcję, uzbroiła się
wewnętrznie przeciwko ich wybuchom gniewu. Mogą
się złościć, dziadek może ją nawet skarcić tym typo-
wym dla niego, ironicznym tonem, lecz teraz nie
wywrze to na niej żadnego wrażenia.
62 JANE PORTER
Nie była już dzieckiem. I nie zamierzała spędzić
życia na uszczęśliwianiu innych. Zrozumiała, dotarło
do niej raptem, że nigdy nie zgodzi się na narzucone jej
małżeństwo, tym bardziej że przyszły narzeczony nie
wyraża nawet chęci zobaczenia jej.
 Nie ze mną te metody  szepnęła do siebie.  Nie
jestem tylko księżniczką, jestem też kobietą. I nie
poślubię mężczyzny, który nie chce mnie dla mnie
samej, tylko powodują nim inne względy. Marzę o ta- [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • odszkodowanie.xlx.pl
  • © 2009 ...coś się w niej zmieniło, zmieniło i zmieniało nadal. - Ceske - Sjezdovky .cz. Design downloaded from free website templates