[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Len. - Co ci jest, dziecinko? Wiesz, że twój tata i ja
przyjaznimy się od prawie czterdziestu lat. Uważam
cię niemal za własną córkę. Jeśli stało się coś złego,
śmiało możesz mi to wyznać.
Troskliwość Lena była przysłowiową kroplą, która
przepełniła dzban goryczy. Lyle z trudem powstrzy-
mała łzy. Najchętniej posłuchałaby rady starego przy-
jaciela i wypłakała się na jego ramieniu, wylała z sie-
S
R
bie te wszystkie żale. Udało jej się jednak jakoś opa-
nować.
-Naprawdę, Len. Nic mi nie jest - powiedziała,
potrząsając jasną główką. - Wszystko w porządku. Po
prostu, doszłam do wniosku, że... że marnuję sobie
życie. Mam wykształcenie, dobry zawód. Czas, że
bym się ustatkowała. Jeśli pojadę teraz do Australii, to
kiedy wrócę, będę miała trzydzieści lat. Dobrze się
bawiłam przez te wszystkie lata, które spędziłam na
rodeo, ale najwyższy czas skończyć zabawę i zacząć
poważne, prawdziwe życie.
Len Windom obrzucił uważnym spojrzeniem śliczną
twarzyczkę stojącej przed nim dziewczyny.
-Czyżbyś się zakochała, Lyle? - spytał cicho. -
Czy chodzi o jakiegoś mężczyznę? Czy to dla niego
zdecydowałaś się porzucić rodeo?
Lyle zbladła, po czym oblała się ciemnym rumień-
cem. Spuściła oczy. Jej szczupłe palce nerwowo szar-
pały pasek torebki.
Słowa Lena sprawiły, że przed oczami stanęła jej jak
żywa przystojna twarz Scotta Freemana. Ujrzała nie-
bieskie oczy, zmysłowe usta, silnie zarysowaną dolną
szczękę. W uszach dzwięczał jego niski, ciepły głos.
Czuła obejmujące ją muskularne ramiona i smak jego
skóry, kiedy...
Nie miała pojęcia, gdzie przebywał i co teraz robił.
Od tamtej pamiętnej nocy, kiedy odwiedzili rezyden-
cję Van Neylandów, nie miała od niego żadnych wia-
S
R
domości. Scott zniknął przed wschodem słońca, zosta-
wiając jej krótką kartkę, że ją kocha i że wróci.
Ale Lyle nie wierzyła w tę obietnicę. Nie wierzyła; że
jeszcze kiedyś go zobaczy. Scott Freeman należał do
innego, lepszego świata i nic nie wskazywało na to,
żeby kiedykolwiek mieli się spotkać.
Wiedziała jednak, że nie może wyjechać do Australii,
zanim go nie zobaczy. Nawet jeśli oznaczałoby to
rezygnację z wyjazdu. Musiała go odnalezć i powie-
dzieć mu, że go kocha. Chciała, żeby wiedział, że
myliła się osądzając go tak surowo, że to on miał rację
i że nie chce już dłużej marnować swego życia na
rodeo.
Ale przede wszystkim musiała powiedzieć mu, że bez
względu na to, co czeka ich w przyszłości i jak bardzo
różnią się od siebie, nie wyobraża sobie życia bez
niego.
Co zamierzasz dalej robić? - przerwał jej rozmyślania
głos Lena Windoma. - Chcesz odejść z rodeo na zaw-
sze? Naprawdę tego chcesz?
Nie, Len. Wcale nie chcę odchodzić - odpowiedziała
zgodnie z tym, co teraz czuła. - Wiesz, jak bardzo
kocham te nasze cygańskie wędrówki. Ale kiedy po-
myślę, że miałabym tak spędzić całe życie... No cóż,
to zupełnie inna sprawa - zakończyła drżącym gło-
sem.
Mężczyzna potakująco kiwnął głową.
-A dokąd się teraz wybierasz?
S
R
-Chyba do Toronto. Muszę... muszę tam kogoś
odnalezć i wyjaśnić pewną sprawę. To dla mnie bar-
dzo ważne.
-Zamierzasz sprzedać konia?
Lyle ze smutkiem pokiwała głową.
Najszybciej jak to możliwe. Mam już nawet kupców.
Rozmawiałam też z moim byłym szefem w biurze
projektów. Obiecał dać mi listy polecające do kilku
firm w Toronto. Powiedział, że nie powinnam mieć
większych problemów ze znalezieniem pracy, mimo
że miałam tak długą przerwę.
A jak będzie z pozwoleniem na pracę w Kanadzie? O
ile mi wiadomo, jesteś przecież obywatelką Stanów
Zjednoczonych.
Czyżbyś zapomniał, że moja mama była Kanadyjką,
Len? Bracia i ja mamy podwójne obywatelstwo.
A tak - przypomniał sobie starszy pan. - To była
wspaniała kobieta, ta twoja mama, Lyle. I wiesz, co
myślę? Myślę, że ona pochwaliłaby twoją decyzję.
Zawsze twierdziła, że człowiek powinien dążyć do
spełnienia swoich marzeń - zakończył z uśmiechem.
Lyle uśmiechnęła się blado.
Wiem, Len. I tak mnie właśnie wychowała.
No cóż, życzę ci szczęścia, skarbie. Kimkolwiek jest
ten mężczyzna, mam nadzieję, że zdaje sobie sprawę, [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • odszkodowanie.xlx.pl
  • © 2009 ...coś się w niej zmieniło, zmieniło i zmieniało nadal. - Ceske - Sjezdovky .cz. Design downloaded from free website templates