[ Pobierz całość w formacie PDF ]

go i drapała, a tak naprawdę to chciała gryzć i drapać samą siebie 
może wtedy wygryzłaby i rozdrapała to coś, co sprawiało, że biegała jak
chomik w karuzeli, ciągle nie osiągając celu, nie doświadczając
spełnienia, przeczuwając jedynie, że można bardziej, mocniej, głębiej&
*
Chaos był żywiołem Magdy. Twórczy chaos. Lubiła się w nim
zanurzać, czekając, aż z zamętu wyłoni się coś niezwykłego. Nie, nie
czekała biernie, tylko pozwalała swobodnie płynąć skojarzeniom,
wypróbowywała nieoczywiste połączenia, aż w końcu wymyśliła hasło
reklamowe albo wpadła na pomysł kampanii. Wtedy w euforii gotowa
była jak Archimedes biec nago ulicą, krzycząc:  Eureka! . Potem
należało przekonać klienta, że tego właśnie chciał (co zazwyczaj nie
było trudne, bo miała naprawdę świetne pomysły), dopracować
szczegóły, no i wreszcie przychodził czas na realizację.
Magdalena lubiła swoją pracę, efekty przynosiły jej satysfakcję
(również finansową), ale najwspanialszy dla niej był właśnie ten
niezwykły moment, kiedy z chaosu wyławiała perłę.
Magda kochała twórczy chaos, ale nie znosiła chaosu
emocjonalnego. W życiu kierowała się zasadą carpe diem. Nie
rozpamiętując tego, co było, i nie zastanawiając się specjalnie nad tym,
co będzie, pełnymi garściami czerpała przyjemność z terazniejszości.
Jednak od pewnego czasu Magdę dręczył jakiś nieokreślony
niepokój. To, co ją wcześniej bawiło, nagle stało się nudne. A może
wcale nie nagle? Może stopniowo traciło na atrakcyjności, ale ona
dopiero teraz to zauważyła?
Nie miała ochoty na imprezy ani na weekendowe wypady last
minute. Czasami wyjeżdżali tak całą paczką  w środę albo nawet
w czwartek szukali atrakcyjnej oferty na najbliższy weekend, za każdym
razem wybierając inne miejsce. Towarzyszył temu dreszczyk emocji, bo
jeszcze nie wiadomo było, dokąd pojadą, i nawet nie do końca wiedzieli,
kto pojedzie, bo skrzykiwali się na tę wyprawę na Facebooku: znajomi
rozsyłali informacje do swoich znajomych, rezerwację każdy załatwiał
sam i dopiero na miejscu zbiórki okazywało się, kto ostatecznie jedzie.
Magda bardzo lubiła te podróże, poznawanie nowych miejsc i nowych
ludzi, a zdarzało się, że wracała z wycieczki z nowym facetem. Ostatnio
też miała okazję. Facet był fajny, owszem, Amsterdam też, ale płynąc
wodnym tramwajem bajecznie rozświetlonymi uliczkami, złapała się na
myśli, że fajnie byłoby oglądać te cudowności z Karolem. On umiał
zauważyć detale, na które inni nie zwracali uwagi. Nie, nie był
drobiazgowy, nie czepiał się szczegółów, raczej nie pozwolił przemknąć
niezauważenie temu, co urokliwe. Ciekawie ubarwiony żuczek, krople
rosy schwytane w pajęczynę, zbłąkana zabytkowa latarnia, nadtłuczony
maszkaron& Amsterdam z Karolem miałby zupełnie inny smak.
Magda jakoś tak nagle do niego zatęskniła&
Spławiła więc faceta, lecz niestety zaledwie tydzień pózniej
spławiła również Karola, który zjawił się u niej niezapowiedziany
z butelką wina i orzechowymi ciasteczkami z jej ulubionej cukierni.
 Pomyślałem, że będzie ci miło&  Stał w progu ze śladami
deszczu na kurtce i z nadzieją w oczach.
Właściwie powinno być jej miło, bo zaledwie przed chwilą
bezskutecznie przeszukiwała dom, żeby znalezć coś słodkiego,
w gruncie rzeczy lubiła niespodzianki i nawet miała ochotę na jakieś
towarzystwo, ale jednocześnie była na niego zła, że przychodząc tak bez
uprzedzenia, wdziera się w jej życie podstępem.
Niepewna tego, co czuje, zaprosiła Karola do środka. Zrobiła mu
najpierw gorącą herbatę z sokiem malinowym, bo ręce miał zgrabiałe
z zimna, a potem dopiero zajęła się winem i ciasteczkami, próbując
uporządkować kłębiące się uczucia.
Ten wieczór mógł skończyć się różnie&
Momentami było całkiem sympatycznie  popijali to wino,
chrupali ciasteczka, śmiali się, gadali, Magdalena zrzuciła sweter, bo
rozgrzało ją wino, a może bliskość Karola& Wsunął palce w jej włosy,
masował głowę i kark  wiedział, że ona to lubi. Jego dłonie, przedtem
lodowate, teraz prawie parzyły, ciepło od karku spływało w dół po
kręgosłupie, rozgrzewało brzuch, Magda zamruczała z rozkoszy jak
kotka&
 No to jak, już pomyślałaś? Znajdziesz dla mnie jakiś kącik
w swoim życiu?
Zmroził ją tymi pytaniami, bo nagle przyszło jej do głowy, że
może on to robi specjalnie, masuje ją nie po to, żeby sprawić jej
przyjemność, ale żeby wymóc to, czego chce.
 Nie!  Strząsnęła z siebie jego ręce.  Co ty sobie w ogóle
myślisz? Przychodzisz tak ni z tego, ni z owego z winem, chcesz mnie
upić, omamić, żebym się potem na wszystko zgodziła! Nie pozwolę
sobą manipulować!
Był zaskoczony. Tak kompletnie zaskoczony, że w pierwszej
chwili zupełnie nie wiedział, co powiedzieć.
 Tak mnie odbierasz?  spytał po chwili.  Magda, znasz mnie
przecież tyle lat& Naprawdę tak o mnie myślisz?
Chciał, żeby zaprzeczyła. Czekał, aż to zrobi.
Milczała.
Zgarbił się, jakby ktoś włożył mu na plecy wielki ciężar.
 Nie będę mówił frazesów.  Głos miał zmieniony.  I nie będę
cię więcej nachodził. Znasz mój adres, telefon. Jeśli zmienisz zdanie, daj
znać. Cześć.
 Cześć  odpowiedziała szeptem, kiedy Karol był już za
drzwiami, a potem zza firanki patrzyła, jak oddala się i znika za rogiem
domu.
Zciskało ją w gardle, pod powiekami gromadziły się łzy, ale nie
chciały wypłynąć. Wolałaby, żeby płynęły. Może wtedy poczułaby ulgę.
Może potrafiłaby wypłakać poczucie winy i świadomość, że zraniła
jednego z najżyczliwszych sobie ludzi, może wymyśliłaby, jak to
wszystko naprawić, jak go przekonać, że naprawdę w głębi serca wcale
tak nie myśli, ale po prostu się boi i nie umie zaufać. Ale nie mogła
płakać. Tak jakby w środku tkwiła jakaś tama.
Sięgnęła po kieliszek, z którego pił Karol. Przechyliła. Kilka
ostatnich kropel spłynęło jej na język. Zrzuciła kieliszek na podłogę.
Dlaczego, do cholery, to, co innym kobietom przychodziło bez trudu 
miłość, małżeństwo, dzieci, nawet płacz  dla niej urastało do rangi
problemu?! Rozgniotła okruchy szkła butem.
Nie poczuła ulgi, tylko jeszcze większą złość na siebie. To były jej
ulubione kieliszki.
Z twórczego chaosu Magda wyławiała perły. Z chaosu
emocjonalnego nic nie umiała wyłowić.
Od jakiegoś czasu nie poznawała samej siebie. Nie miała ochoty
na podróże, na spotkania ze znajomymi, imprezy jej nie pociągały,
nowości kosmetyczne, które przedtem wypróbowywała namiętnie, też
nie, było jej obojętne, co jest teraz modne, owszem dbała o ubiór
i makijaż, ale jak przedtem był on wyrazem jej przebojowości, tak teraz
stał się raczej fasadą, za którą się kryła.
Miała wrażenie, że omija ją coś ważnego. To odczucie pojawiało
się w różnych momentach. Na przykład gdy obserwowała, jak Kaśka
kąpie córeczkę  ta zwariowana, żywiołowa Kaśka, której
macierzyństwo dodało łagodności i jakiejś takiej tajemniczości. Magda
nie potrafiła rozgryzć, na czym to polega, ale to było coś, co ją od Kaśki
dzieliło, a jednocześnie mocno do niej przyciągało.  Może trzeba
urodzić dziecko, żeby to pojąć  myślała, patrząc, jak twarz Kaśki [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • odszkodowanie.xlx.pl
  • © 2009 ...coś się w niej zmieniło, zmieniło i zmieniało nadal. - Ceske - Sjezdovky .cz. Design downloaded from free website templates