[ Pobierz całość w formacie PDF ]

nowego wigoru. Zaczęła przybierać jakieś dziwne, powłóczyste pozy, następnie, widząc całkowite
niezrozumienie Joanny zaczęła się szarpać rękami za biust, rozprzestrzeniając potem ręce jak
najszerzej i pokazując lampę. Joanna w osłupieniu patrzyła na Jankę i na lampę.
 A kiedy?  zapytała niepewnie, oszołomiona nieco tym dziwnym przedstawieniem.
 Kiedy pani sobie życzy.
Janka zawołała bezgłośnie  zaraz .
 Zaraz sobie życzę. Jak najprędzej  powtórzyła Joanna. Janka wróciła do swej pantomimy.
 Zwietnie. Więc może za pół godziny?  powiedział głos.
 Za pół godziny? Dobrze, ale gdzie? Gdzieś blisko& Może w Zwiteziance?
Janka nagle zakończyła przedstawienie i wyczerpana padła na krzesło.
 Doskonale. Więc czekam na panią w Zwiteziance.
 Na litość boską, o co ci chodziło?  spytała ze zdumieniem odkładając słuchawkę i pędząc
do szafy po sukienkę.
 No przecież właśnie o Zwiteziankę, oślico. %7łeby nie zrozumieć. Pokazywałam ci przecież
wyraznie, tak rzewnie i romantycznie&
 Ach, to miało być to?& Pomyliło ci się z Goplaną. A co to były te takie?  i powtórzyła
ruch Janki szarpania za biust.
 Zwitez tam jasne rozprzestrzenia łono.
Joanna nie zdążyła już na to odpowiedzieć, bo z przedpokoju rozległ się dzwięk dzwonka.
 Idz i zobacz kto to. Jeżeli malarze to ich wpuść  powiedziała wkładając sukienkę. Janka
wyszła i po chwili w przedpokoju rozległy się ciężkie kroki i chrypliwy głos:
 No Feluś bierzem się. Dziś trza podgonić.
Joanna pośpiesznie skończyła się ubierać.
Nieznajomy siedział już przy stoliku, kiedy weszła, na jej widok uniósł się z krzesła z radosnym
uśmiechem.
 Bardzo się spózniłam?  spytała podając mu rękę.
 Najważniejsze, że pani jest  powiedział nie spuszczając z niej oczu.  Cieszę się, że mogę
panią znów zobaczyć.  W jego głosie brzmiała szczerość i Joannie zrobiło się ciepło na sercu.
 On chyba jednak nie jest szpiegiem  pomyślała  taki sympatyczny & i usiadła na krześle,
które jej podsunął. Dopiero po chwili uświadomiła sobie, że siedzi twarzą do sali, a on naprzeciwko
niej dokładnie odwrócony plecami do Janki, która właśnie weszła do kawiarni i rozglądała się po
sali. Chcąc ratować sytuację rzekła z najmilszym uśmiechem:
 Może woli pan siedzieć twarzą do sali.
Nieznajomy potrząsnął głową.
 Nie  powiedział stanowczo.  Nie obchodzą mnie inni. Przyszedłem tutaj tylko dla pani.
 Gdyby nie to głupie śledzenie, tobym się bardzo z tego cieszyła pomyślała Joanna i spojrzała
na Jankę, która dostrzegła ją już i pędziła w stronę stolika, który właśnie zwolnił się w pobliżu. Ale
Jankę ubiegł jakiś dziarski młody człowiek i biedaczka z wyrazem zawodu na twarzy stanęła
niezdecydowana w przejściu.
 Stanowczo zle na panią wpływam  westchnął Nieznajomy.  Zawsze w mojej obecności
popada pani w jakąś melancholijną zadumę.
 To nie ma nic wspólnego z melancholią  roześmiała się.
 W takim razie nuda? To jeszcze gorzej  westchnął.
 Nuda też nie  zapewniła go patrząc mu w oczy.  Wie pan, o czym myślę? %7łe pan jest taki
tajemniczy.
Nieznajomy spoważniał.
 Mam bardzo ważną i trudną sprawę do załatwienia  powiedział nie patrząc na Joannę 
ale myślę, że wkrótce uda mi się ją zakończyć, o ile nie pojawią się nowe dodatkowe kłopoty.
 Nowe?  spytała Joanna patrząc badawczo.  To miał pan ostatnio jakieś kłopoty?
 Niestety tak.
 Czy wtedy, kiedy był pan u mnie ostatnio?
Nieznajomy uśmiechnął się.  Zadaje pani podchwytliwe pytania.
 Przepraszam  powiedziała z uśmiechem  już nie będę.
 Daję pani słowo, że we właściwym czasie wszystko pani opowiem. W tej chwili mogę pani
powiedzieć tylko jedno: że cieszę się z tych kłopotów, bo dzięki nim poznałem panią.  Pochylił
się ku niej z uśmiechem.
Janka spojrzała na nich i powiedziała do siebie ze zgrozą:  Idiotka, ona najwyrazniej go
podrywa.
 Słucham?  zapytała przechodząca obok niej kelnerka.
 Pytałam, czy nie ma tu wolnego stolika  odparła przytomnie Janka.
 Właśnie się zwalnia.  Janka spojrzała we wskazanym przez kelnerkę kierunku. W drugim
końcu sali jakaś para szykowała się do odejścia.
 Tak daleko?  mruknęła Janka.
 Jak to daleko?  oburzyła się kelnerka.  Blisko szatni, a zresztą innego nie ma i proszę nie
stać w przejściu, bo zamówień nie mogę roznosić.  Odeszła mrucząc do siebie:  Daleko. 
Janka raz jeszcze spojrzała w stronę Joanny, ale tamta nie dostrzegła jej nawet. Zajęta rozmową z [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • odszkodowanie.xlx.pl
  • © 2009 ...coś się w niej zmieniło, zmieniło i zmieniało nadal. - Ceske - Sjezdovky .cz. Design downloaded from free website templates