X


[ Pobierz całość w formacie PDF ]

znów pojawił się wyraz zatroskania. - Hej, wszystko
w porządku?
- Tak. - Położyła rękę na klamce, zamierzając
otworzyć drzwi. - Eb, czy zawsze tak jest?
Zmarszczył czoło.
- O co pytasz?
- O przemoc. Czy zawsze przyprawia o mdłości?
- Mnie tak - odparł. - Pamiętam każdy incy�
dent... - Spojrzenie miał odległe, jakby odpłynął
myślami w przeszłość. - No dobra, leć do domu.
Wpadnę po ciebie w czwartek, a potem jeszcze
w sobotę. Poćwiczymy u mnie na ranczu.
- Tylko co to da? - spytała z autoironią.
- Nie mów tak- skarcił ją. - Przecież broniłaś się,
ale ich było dwóch. A ty jedna. Nie mogłaś wygrać, to
żaden wstyd.
- Tak myślisz? - Uśmiechnęła się.
84 PORA NA MItOZ
- Nie myślę. Wiem. - Pogładził jej upięte w kok,
potargane włosy. - Tamtego wiosennego popołudnia
przed laty włosy opadały ci swobodnie na ramiona
- szepnął. - Pamiętam, jak muskały mnie po skórze,
pamiętam ich miękkość i kwiatowy zapach...
Zalała ją fala wspomnień. Oboje byli rozebrani do
pasa. Przez moment podziwiała jego twarde, wspa�
niale umięśnione ciało, potem on ją przytulił i zaczął
całować...
- Czasem nadarza się druga szansa - szepnął.
- Naprawdę?
Opuszkiem palca delikatnie potarł jej wargę.
- Staraj się nie myśleć o tym, co się dziś stało,
Sally - rzekł. - Nie pozwolę, żeby ktokolwiek cię
skrzywdził.
Jego słowa przepełniły ją radością. Chciała mu
powiedzieć to samo, ale po tym, jak się dziś spisała,
zabrzmiałoby to niepoważnie.
Chyba czytał w jej myślach, bo nagle parsknął
śmiechem.
- Głowa do góry, dopiero rozpoczęłaś lekcje. Ale
zobaczysz, kiedy zakończymy trening, nawet naj�
większe zbiry będą zwiewać przed tobą w popłochu.
- Takim jesteś dobrym nauczycielem?
- Jestem świetnym nauczycielem, i to nie tylko
samoobrony - dodał z humorem. - No, wysiadka.
- Dobrze, już idę. - Nagle przypomniała sobie
o koszuli, którą jej pożyczył. - Kiedyś ci ją oddam...
- Nie musisz. Aadnie ci w niej - powiedział. - Któ�
regoś dnia możesz poprzymierzać inne moje stroje.
Diana Palmer 85
Roześmiawszy się wesoło, otworzyła drzwi. Po
chwili jednak spoważniała.
- Eb, czy koniecznie muszę złożyć wizytę w biu�
rze szeryfa?
- Nie denerwuj się. Odbiorę cię po szkole i razem
pojedziemy. To miły facet. - Na moment zamilkł.
-Nie możemy pachołkom Lopeza puścić tego płazem.
Na dzwięk nazwiska narkotykowego bossa prze�
szły ją ciarki.
- A Lopez nie będzie się mścił, jeśli złożę ze�
znania przeciwko jego ludziom?
- Lopeza zostaw mnie. - Oczy Eba lśniły gniew�
nie. - Każdy, kto tylko spojrzy na ciebie krzywo,
będzie miał ze mną do czynienia.
Serce zabiło jej mocniej. Była nowoczesną kobie�
tą, ceniła swoją niezależność, więc słowa Eba nie
powinny były sprawić jej przyjemności. Ale sprawi�
ły. Ebenezer należał do mężczyzn, którzy w kobiecie
szukają partnerki. W wieku siedemnastu lat była dla
niego zbyt młoda i naiwna. Teraz to się zmieniło;
miała własne zdanie i potrafiła go bronić.
- Co? Zastanawiasz się, czy wypada, aby w kwes�
tii bezpieczeństwa nowoczesna kobieta polegała na
mężczyznie? - spytał z lekką ironią w głosie.
- Sam mówiłeś, że nikt nie jest niezwyciężony
- wytknęła mu. - A co do twojego pytania, to nie, nie
zastanawiam się.
Dzięki niemu czuła się silna, pewna siebie, rados�
na. %7łycie znów nabrało barw. Poza tym dawno nie
śmiała się tyle, co w towarzystwie Eba. Dziwne,
PORA NA MIAOZ
86
pomyślała, że człowiek, który lata spędził jako na�
jemnik i walkę miał niemal we krwi, potrafił jedno�
cześnie być taki dobry, troskliwy, wrażliwy.
- Wszystko w porządku?
Skinęła głową.
- Tak. - Obejrzawszy się przez ramię, wzdrygnęła
się. - Nie będą mnie szukać?
- Ci, z którymi się rozprawiłem? Mała szansa
- mruknął. - Swoją drogą, mieli niesamowite szczęś�
cie - dodał z posępną miną. - Dziesięć lat temu nie
obszedłbym się z nimi tak łagodnie.
Aagodnie? Uniesieniem brwi wyraziła zdziwienie.
- Byłem wtedy zupełnie innym człowiekiem
- rzekł cicho. - Wiodłem życie nieustabilizowane,
pełne przemocy. Wciąż tkwi we mnie dawny Ebene-
zer, ale nie obawiaj się: nigdy cię nie skrzywdzę.
- Zadumał się. - Zmiana odbywa się stopniowo.
Człowiek nie staje się barankiem z dnia na dzień.
- Mam wrażenie, że usiłujesz mi coś powiedzieć.
- Owszem. - Nie spuszczał z niej wzroku. - Pró�
buję cię ostrzec.
- Przed czym?
- Przed sobą. Ostatnim razem zdołałem się po�
wstrzymać. Następnym za siebie nie ręczę.
Nie do końca śledziła tok jego myśli.
- Chodzi ci o tych zbirów? %7łe następnym razem...
- Nie - zaoponował. - Chodzi mi o ciebie. Pragnę
cię. - Wygiął usta w uśmiechu. - Dobranoc, Sally.
Dom znajduje się pod obserwacją. Ty, Jess i Stevie
jesteście bezpieczni.
Diana Palmer 87
Otuliła się ciaśniej jego koszulą.
- Dzięki, Eb.
Wzruszył ramionami.
- Drobiazg. Zpij dobrze.
- Ty też.
Patrzył, jak Sally wbiega na ganek, naciska klamkę
i znika w środku. Po chwili z domu wyłonił się Dallas.
Wsiadłszy do pikapa, zatrzasnął za sobą drzwi.
- Co się stało? - spytał, odkładając na bok laskę.
- Nie wiem, czy to był zbieg okoliczności, czy
czyjeś świadome działanie, ale złapała gumę przed
domem wynajętym przez ludzi Lopeza, którzy na�
tychmiast ją otoczyli. Opona była wprawdzie łysa,
ale spokojnie dałoby się na niej przejechać jeszcze
kilkaset kilometrów.
- Sally sprawiała wrażenie przybitej.
- Dranie ją zaatakowali. Gdybym się w porę nie [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • odszkodowanie.xlx.pl
  • © 2009 ...coś się w niej zmieniło, zmieniło i zmieniało nadal. - Ceske - Sjezdovky .cz. Design downloaded from free website templates

    Drogi uĚźytkowniku!

    W trosce o komfort korzystania z naszego serwisu chcemy dostarczać Ci coraz lepsze usługi. By móc to robić prosimy, abyś wyraził zgodę na dopasowanie treści marketingowych do Twoich zachowań w serwisie. Zgoda ta pozwoli nam częściowo finansować rozwój świadczonych usług.

    Pamiętaj, że dbamy o Twoją prywatność. Nie zwiększamy zakresu naszych uprawnień bez Twojej zgody. Zadbamy również o bezpieczeństwo Twoich danych. Wyrażoną zgodę możesz cofnąć w każdej chwili.

     Tak, zgadzam się na nadanie mi "cookie" i korzystanie z danych przez Administratora Serwisu i jego partnerĂłw w celu dopasowania treści do moich potrzeb. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

     Tak, zgadzam się na przetwarzanie moich danych osobowych przez Administratora Serwisu i jego partnerĂłw w celu personalizowania wyświetlanych mi reklam i dostosowania do mnie prezentowanych treści marketingowych. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

    Wyrażenie powyższych zgód jest dobrowolne i możesz je w dowolnym momencie wycofać poprzez opcję: "Twoje zgody", dostępnej w prawym, dolnym rogu strony lub poprzez usunięcie "cookies" w swojej przeglądarce dla powyżej strony, z tym, że wycofanie zgody nie będzie miało wpływu na zgodność z prawem przetwarzania na podstawie zgody, przed jej wycofaniem.