[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Do tej pory nie przysłali żadnej wiadomości.
74
 W czasie ich nieobecności przyszedł do mister Wallera list z Cejlonu  ciągnął recepcjoni-
sta, który udzielał mi informacji.  Wysłaliśmy go najbliższym statkiem.
Oczywiście był to list od profesora Gardena z Ameryki.
 Dokąd go pan odesłał?  spytałem.
 Hotel Rosenberg w Kota Radjah, stolicy Atjeh. Oleh-leh jest tylko miasteczkiem portowym.
 Wiem. Do Kota Radjah można przeprawić się rzeką Atjeh, albo koleją. Ale hotel Rosen-
berg? To chyba nie jest prawidłowa nazwa. Znam Rosenberga osobiście. To bardzo przedsiębior-
czy kupiec i długi czas prowadził interesy w Kota Radjah, ale ze względu na zdrowie żony i
dziecka musiał je przerwać i przenieść się do Wiednia, gdzie do tej pory mieszka.
 Zgadza się. Ale od czasu do czasu przyjeżdża tutaj i zazwyczaj mieszka u nas. Teraz jego
szwagier prowadzi interes i założył hotel. Nazywamy go od nazwiska założyciela hotelem  Ro-
senberg .
Chciałem się także dowiedzieć czegoś o charakterze choroby misjonarza, lecz powiedziano mi
tylko, że był bardzo słaby. Recepcjonista wymienił także nazwisko jednego z lekarzy. Pojecha-
łem do niego czym prędzej i na szczęście zastałem w domu. Zakomunikował mi, że chodziło o
poważny przypadek dezynterii. Zastosował ipecacuanda i przepisał ścisłą dietę złożoną z kleiku
ryżowego i napar z maranty i rycynusu. Były to dokładnie te same środki, jakie stosuje się nad
Nilem przy tej niebezpiecznej chorobie. Uważa się, że ipececuanda jest tak samo skuteczna prze-
ciwko dezynterii jak chinina przeciw gorączce. Ale, że tak osłabionemu przez chorobę organi-
zmowi, ma pomóc olej rycynowy, kleik ryżowy i napar z maranty to o tym, nie słyszałem. Za-
czynałem się niepokoić o Wallera i zastanawiałem się, co można by zrobić. Mam zawiadomić
Tsi? Obiecałem mu to, a poza tym był przecież lekarzem. Ale ten, kto chciał pomóc Wallerowi,
musiał pojechać do Atjeh, a nie było nikogo innego, kto byłby tam przed kapitanem Wilkensem.
Więc i tak trzeba było czekać.
Mój Sejjid Omar znajdował się w podniosłym nastroju; nic wprawdzie nie mówił, ale widzia-
łem to po nim dokładnie. Miał zwyczaj, że o pewnych rzeczach nie mówił dotąd, aż był pewny,
że dobrze je sobie przyswoił. Mogłem być przekonany, że zaraz potem przekaże mi informacje z
właściwą mu komiczną powagą. Tak też się stało.
Wieczorem siedziałem w przewiewnym przedsionku. Niedalekie morze uderzało o brzeg.
Rześki podmuch poruszał wierzchołkami drzew, zza których błyskały gwiazdy. Nimfy południa
obudziły się i wybrały na poszukiwania śniących na jawie kwiatów w ogrodach Penangu. Był
jednakże ktoś, kto nie słyszał przypływu, nie widział drzew, nie zwracał uwagi na gwiazdy, a o
nimfach nie miał żadnego pojęcia. Tym kimś był Omar, triumfator dzisiejszego tissin. W Indiach
mówi się tissin, zamiast lunch. Jednakże to, czym się teraz zajmował nie miało nic wspólnego z
południowym sukcesem. Wyniósł na zewnątrz lampę i usiadłszy na trawie niedaleko mnie zabrał
się do czyszczenia moich jasnych, wysokich butów. Robił to z niezwykłą dokładnością. Szmatka
fruwała tam i z powrotem aż skóra dosłownie jęczała. Za każdym razem, gdy już myślałem, że
skończył sięgał znowu do puszki z żółtą pastą i zaczynał od nowa. Na jego twarzy malował się
przy tym wyraz nieskończonego zadowolenia.
 Jeszcze nie jest w porządku, Omarze?  spytałem, gdy po raz szósty chciał dokonać znisz-
czenia na wyfroterowanym dopiero co dziele.
 Nie  odpowiedział z wielką energią.
 Ależ wetrzesz pastę na wylot i będę miał tłuste, żółte skarpetki.
 To włożysz sobie inne, a ja wypiorę ci tamte. Dzisiaj muszę wetrzeć cały tłuszcz!
 Oho!
 Tak jest! Sam jesteś sobie winny, sahib. Wiesz dlaczego? Potraktowałeś mnie jak dżentel-
mena, gdy nie mówiąc ani słowa, zezwoliłeś mi spożyć posiłek z tymi Anglikami. Jako służący
75
powinienem ci wypastować buty tylko raz, lecz jako dżentelmen będę je pastował tak długo do-
póki starczy mi pasty. A może myślisz, że dżentelmenowi nie wolno być wdzięcznym? Gdybym
cię nie miał, byłbym wciąż tym samym starym Sejjidem Omarem, którym byłem wcześniej, ża-
den generał nie zaprosiłby mnie do stołu, abym z nim i z jego haremem zjadł obiad. Tylko tobie
to zawdzięczam!
 Mam nadzieję, że nie popełniłeś żadnej większej niezręczności.
 Niezręczności? Ja na pewno nie, bo jestem tylko biednym poganiaczem osłów. Ale harem
generała popełnił.
 Jak to?
 Chciał mnie na służącego i ofiarował mi więcej niż ty. Odpowiedziałem, że jeszcze raz to
powie, to będę musiał wstać i odejść, bo żaden służący nie miał takiego pana, jak ja, sahibie. Po-
wiedziałem im, że tobie nie tylko służę, lecz także cię kocham i nie opuszczę cię za żadne skarby
świata. Wtedy generał uścisnął mi rękę i polecił przekazać tobie, że bardzo żałuje, iż nie jesteś
Anglikiem. Najbardziej podobał mi się jego harem. Powiedziałem mu to otwarcie. Chrześcijań-
skie kobiety są mądrzejsze niż nasze i myślę, że jest to powód, dla którego wasi mężczyzni wie-
dzą więcej niż nasi.
 A więc sądzisz, że mężczyzni mogą się uczyć od kobiet? Jeśli to prawda, to bardzo dziwnie
to brzmi u muzułmanina.
 Mówiłem teraz nie jako muzułmani, lecz jako Sejjid Omar. Co prawda jestem obydwoma,
lecz przecież od czasu do czasu mogę być raz jednym raz drugim. Kobiety u nas są tak niewy-
kształcone, że dzieci nie mogą się od nich niczego nauczyć, także chłopcy. A skoro nie są w sta-
nie uzyskać mądrości od matek, to ojcowie także im jej nie pokażą. Bo kto tworzy sobie harem
bez duszy, ten sam ma tak mało rozumu, że dla dzieci nic już nie pozostaje. No, teraz skończy-
łem. Cała pasta wyszła. Mam nadzieję, że w Penangu jest jakiś sklep z pastami.
Poczciwiec odprężył się trochę przy robocie, zaniósł buty do pokoju i wyszedł wypalić swoją
nargilę. To i mała filiżanka arabskiej kawy stanowiło jedyny luksusowy wydatek na jaki sobie
pozwalał.
Następnego ranka wybraliśmy się na konną przejażdżkę i wróciliśmy do domu dopiero koło
południa. Po tissin nie wychodziłem z domu. Gdy owładnie mną jakaś myśl, to tak długo trzyma
mnie w swojej mocy, dopóki się z nią ostatecznie nie rozprawię. Czuję, jakby jakiś wewnętrzny
głos żądał tego ode mnie i czekał aż się z tym załatwię, a gdy mi się uda, nagradzał mnie uczu-
ciem zadowolenia.
Jestem wtedy, nawet po długiej wyczerpującej pracy, w trakcie której nic nie jem, tak rześki,
że nie potrzebuję nic jeść ani pić. Gdy zajmie mnie jakiś problem, to przez parę dni mogę się
bardzo dobrze obejść bez pożywienia i nie odczuwam ani głodu, ani pragnienia.
Wczorajsze zajęcie się sprawami związanymi z pobytem misjonarza w Penangu i jego chorobą
spowodowało, że wszystko co było z nim związane stanęło przede mną znowu jak żywe i oka-
zało się, że w tym przedmiocie pozostało jeszcze parę rzeczy do przemyślenia. Pewnie nie były
zbyt ważne, skoro na pewien czas odsunąłem ją na bok. Lecz teraz narzuciły mi się ze zdwojoną
siłą i ów wewnętrzny głos napominał mnie bezustannie, abym wypełnił zaistniałą lukę. Słysza-
łem go już wczoraj wieczór, parę razy zbudził mnie w nocy, a dzisiaj towarzyszył mi w czasie
przejażdżki, aby w końcu zatrzymać mnie w domu. Chodziło o ten wiersz  Zabierzcie swoją [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • odszkodowanie.xlx.pl
  • © 2009 ...coś się w niej zmieniło, zmieniło i zmieniało nadal. - Ceske - Sjezdovky .cz. Design downloaded from free website templates