[ Pobierz całość w formacie PDF ]

wymyślić podobne kłamstwo o swoich rodzicach, zasługiwałby na
miano skończonego łajdaka, którego najlepsze intencje nie mogłyby
usprawiedliwić. Otóż pozwól sobie powiedzieć, że mężczyzną, który
105
RS
mnie począł, jest Teksańczyk, Ryan Fortune, i że to on podarował mi
ten sygnet.
- Jeżeli jesteś jego synem, powinieneś mu o tym powiedzieć. Ma
prawo wiedzieć.
- Powiedziałaś "jeżeli". Wciąż mi nie wierzysz.
Zadumała się, nawijając pasmo włosów na palec.
- Sama już nie wiem, w co wierzyć. To wszystko wydaje mi się
nieprawdopodobne - westchnęła.
- Miło mi to słyszeć - zaśmiał się. - Reagujesz tak samo jak ja,
kiedy się o tym dowiedziałem. - Spojrzał jej w oczy. - Więc muszę
powiedzieć Ryanowi prawdę, abyś mi uwierzyła?
- Zastanów się, Niko. Najpierw oświadczasz, że zrobisz
wszystko, żebym zgodziła się zostać twoją żoną, a zaraz potem
zwierzasz się z rzekomej tajemnicy swojego pochodzenia. Ja też
uczyłam się na studiach o Machiavellim i zasada  cel uświęca środki"
nie jest mi obca.
- Cieszę się, że będę miał wykształcona żonę, która w razie
czego wyprostuje moje ścieżki. Zgoda, wyznam Ryanowi prawdę.
Zaraz do niego polecimy, gdziekolwiek się teraz znajduje.
Telefoniczną drogą odnalazł Ryana w jego biurze w San
Antonio.
- Cześć, Niko, masz mi coś ważnego do zakomunikowania?
Moje gratulacje, widzę, że nie traciłeś czasu. Ja też mam wiadomości,
które z pewnością zainteresują zarówno ciebie, jak i twoją czarującą
Esme.
106
RS
Nim minęły dwie godziny, Niko i Esme wchodzili do narożnego
gabinetu w mieszczącym biura firmy gigantycznym wieżowcu przy
ulicy Kingston, nazwanej tak od imienia ojca Ryana, Kingstona
Fortune'a.
Ryan powitał ich wylewnie. Wyglądał jak okaz zdrowia i był
szczerze uradowany, widząc ich razem.
- Pobieracie się - zgadł, nim oni zdążyli powiedzieć cokolwiek.
- Tak - potwierdził Niko.
Esme tylko zagryzła wargi, mierząc wzrokiem obu mężczyzn.
Trudno było się dopatrzyć najmniejszego podobieństwa między
rosłym Teksańczykiem, który zdawał się być żywym uosobieniem
amerykańskiego milionera i młodym, nowoczesnym szejkiem,
mającym wypisane na twarzy swoje bliskowschodnie pochodzenie.
Niemniej Niko przywiózł ją tutaj z zamiarem wyjawienia Ryanowi
tajemnicy ich rzekomego pokrewieństwa.
- Rozmawiałem dziś rano z twymi rodzicami - odezwał się Ryan,
spoglądając na Esme. - Nie mogli się z tobą skontaktować, ale Jackie
ich uspokoiła, mówiąc, że odwiedzasz chorych w londyńskim
szpitalu.
- Rozmawiał pan z moimi rodzicami? - zdziwiła się Esme.
- Ostatnimi czasy pozostaję z szejkiem Bakkarem w stałym
kontakcie telefonicznym. - A zwracając się do Nika, ciągnął: -
Okazało się, że mamy z sobą wiele wspólnego, i to nie tylko jako
ludzie interesu, ale także ojcowie i dziadkowie. Przez niego
zaprzyjazniłem się także z Muradem i jego rodziną. No i oprócz
107
RS
innych rzeczy połączyła nas niechęć do klanu Hassanów, głównych
autorów oszukańczej zmowy, która miała doprowadzić mnie do ruiny.
- Przy ostatnich słowach Ryan mrugnął porozumiewawczo do Nika i
dodał: - Doszliśmy zatem do zgodnego wniosku, że już najwyższy
czas przyciąć Hassanom skrzydła.
- Jak z tego widzę, nie jest ci obce arabskie przysłowie
 wrogowie moich wrogów są moimi przyjaciółmi" - roześmiał się
Niko. - Ale po co się angażujesz w wewnętrzne sprawy Rayazu?
- Po co? - uśmiechnął się Rayan, udając niewinność.
- Ot, po prosto pomyślałem, że warto poznać bliżej pozostałych
członków kartelu. A tymczasem z Bakkarami i Muradami nawiązały
się od razu nieoczekiwanie ciepłe stosunki.
- Ciekawe - z niedowierzaniem bąknęła Esme.
- Rzeczywiście ciekawe - z jeszcze większym zdziwieniem
powtórzył Niko, ale spojrzawszy na Esme, szybko się poprawił: - To
fantastyczni ludzie, chociaż trochę nieufni wobec cudzoziemców.
- W każdym razie w obu rodzinach panuje w obecnej chwili
wielkie podniecenie - podjął Ryan, zwracając się do Esme. - Rodzice
sami chcieli cię o tym zawiadomić. Obiecałem zrobić to w ich imieniu
za pośrednictwem moich londyńskich znajomych. Otóż twoja siostra
Zara zaręczyła się z Bashirem, a on obiecuje, że zaraz po ślubie
zaadoptuje jej trzy córeczki. Zostałem zaproszony na wesele i pewnie
się zjawię.
- Naprawdę? - zdumiała się Esme. Niko był nie mniej
zaskoczony.
108
RS
- Pamiętam, jak na bożonarodzeniowym przyjęciu mówiłeś o
takiej możliwości jako najlepszym rozwiązaniu ich sytuacji. I zaraz
potem twoja propozycja staje się faktem. Jak ci się to udało? - zdumiał
się Niko, patrząc na Ryana z podziwem.
- Och, może rzuciłem mimochodem parę sugestii - skromnie
przyznał Ryan. - Ale oni sami zadecydowali o swoim losie. W
każdym razie teraz, kiedy Zarę i Bashira mamy z... to znaczy kiedy [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • odszkodowanie.xlx.pl
  • © 2009 ...coś się w niej zmieniło, zmieniło i zmieniało nadal. - Ceske - Sjezdovky .cz. Design downloaded from free website templates