Delinsky Barbara Harlequin Satine Marzenia dla kaĹźdego (Marzeń ciag dalszy) 

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- Ale nie głosowałem.
MARZEC CIG DALSZY " 49
- Dziękuję.
- Wstrzymałem się od głosu.
- Aha. - To zabolało. - Doceniam pańską szczerość. Dobrze wiedzieć, że
tak wysoko ocenia pan moje kwalifikacje.
Nawet nie mrugnÄ…Å‚.
- Uważam, że pani projekty są w porządku, ale nie podoba mi się, że
mamy razem pracować. Działamy sobie na nerwy. Nie wiem dlaczego,
ale tak jest.
Cóż mogła na to poradzić? Stała więc w milczeniu, z rękami w
kieszeniach płaszcza, czekając, co jeszcze powie. Pomyślała, że jeśli
pozwoli mu się wygadać, to w końcu może uda im się dojść do
porozumienia.
Niestety, jego uwagi bolały.
Wpatrywał się w nią długo i w milczeniu. Odpowiedziała tym samym.
- I co, nie ma pani nic do powiedzenia? - spytał w końcu.
- Nic.
- Absolutnie nic? - Uniósł brwi. Potrząsnęła głową.
- No to po co tu stoimy? Christine poczuła, że się rumieni.
- %7łeby porozmawiać o konkretach - odparła, usiłując zebrać myśli. -
Chciałam zobaczyć, jak jest zaawansowana budowa. Pora zacząć
rozważać dobór materiałów wykończeniowych, formę schodów i tak
dalej. - Przerwała i odetchnęła głęboko. - Mówiłam o tym przez telefon.
To był pana pomysł, żeby obejrzeć wszystko na miejscu, więc może tam
pójdziemy? - Machnęła ręką w kierunku kaczego stawku.
- Jasne. - Wzruszył ramionami i skierował się do ciężarówki. - Proszę
wsiadać, podwiozę panią.
50 » MARZEC CIG DALSZY
- Dziękuję, ale pojadę własnym autem. Przystanął i odwrócił się.
- Powiedziałem, proszę wsiadać. Jak skończymy, przywiozę panią z
powrotem.
- Nie ma potrzeby - zaprotestowała, ale w jego wzroku .dostrzegła
wyzwanie. Pewnie chciał ją wprawić w zakłopotanie wymuszoną
bliskością w szoferce albo patrzeć z ostentacyjną uwagą, jak niezgrabnie
się do niej wdrapuje. Tak czy owak, nie zamierzała dać mu satysfakcji. -
Zresztą dobrze. Wezmę tylko torbę. - Z własnego samochodu wyjęła dużą
skórzaną torbę, z wszystkimi potrzebnymi jej rzeczami: blokiem rysun-
kowym, ołówkami i piórem, a także portfelem, kalendarzykiem i
chusteczką do nosa. Złapała również rękawiczki i nauszniki. Udając
opanowanie, podeszła do ciężarówki, otworzyła drzwiczki i zgrabnym ru-
chem podciągnęła się do środka.
- Gładko to pani poszło - zauważył Gideon. Rozsiadła się wygodniej.
- Mój ojciec jest elektrykiem. Całe życie jezdziłam ciężarówkami.
- NaprawdÄ™? Nie wyglÄ…da pani na takÄ….
- Jaką? - Przełknęła ślinę.
- Na córkę elektryka. Raczej bym sądził, że pani stary jest prezesem
jakiejś międzynarodowej korporacji.
Ton tych słów znowu ją zabolał. Christine najeżyła się.
- To nie wstyd być elektrykiem. Mój ojciec uczciwie i ciężko pracuje.
Jestem z niego dumna. A kimże pan jest, by mówić takie rzeczy?
- Spytała pani, to odpowiedziałem - wzruszył ramionami. - I dalej myślę,
że nie wygląda pani na osobę przyzwyczajoną do ciężarówek.
MARZEC CIG DALSZY " 51
- Więc uważa pan, że kłamię?
- Nic nie uważam.
- To o co chodzi?
- Wygląda pani na taką, co to się urodziła w koronkowym czepku, przez
większą część życia pielęgnowała białe rączki, aż w końcu znudziła się
tym i postanowiła pobawić się w projektowanie wnętrz. Kobiety, które
chcą uchodzić za rzutkie i przebojowe, zajmują się właśnie albo
urządzaniem wnętrz, albo sprzedażą nieruchomości.
Ta złośliwość zabolała jeszcze bardziej niż poprzednie. \
- Nie ma pan pojęcia, o czym mówi - powiedziała.
- Uderz w stół, a nożyce się odezwą. Pełen wyższości ton i zadufana mina
w końcu zrobiły swoje. Christine odwróciła się wprost do Gideona.
- Nic się nie odzywa. Pańska uwaga była bez sensu i niegrzeczna. Ciężko
pracuję, prawdopodobnie ciężej niż pan, tak samo zresztą jak większość
znanych mi kobiet w obu tych zawodach. Właśnie dzięki takim facetom
jak pan musimy pracować dwa razy więcej, w zamian zyskując połowę
tego szacunku co mężczyzni. - Odetchnęła głęboko. - A jeśli chodzi o
mnie, to nie miałam koronkowego czepka ani przy urodzeniu, ani
kiedykolwiek. Moich rodziców nie stać było ani na koronki, ani na
jedwabie, ani na srebra. Za to dali mi dużo, dużo miłości, czyli czegoś, co
panu jest najwyrazniej obce. Współczuję pana żonie, dziewczynie czy
innej osobie, która czeka na pana powrót wieczorem. - Chwyciła klamkę.
- Jednak pojadę własnym samochodem. Przebywanie blisko pana jest
zbyt deprymujące. - W mgnieniu oka znalazła się na ziemi.
52 » MARZEC CIG DALSZY
Odwróciła się do Gideona. - Albo raczej odłóżmy tę dyskusję na inny
dzień. Teraz jest mi niedobrze.
Trzasnęła drzwiami szoferki i wskoczyła do własnego samochodu,
trzęsąc się z gniewu i poczucia krzywdy przez całą drogę powrotną do
Belmont. Gdy w biurze zamknęła już za sobą drzwi gabinetu i zasiadła
przy biurku, poczuła także upokorzenie. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • odszkodowanie.xlx.pl
  • © 2009 ...coÅ› siÄ™ w niej zmieniÅ‚o, zmieniÅ‚o i zmieniaÅ‚o nadal. - Ceske - Sjezdovky .cz. Design downloaded from free website templates