[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- A możesz pokazać  nie"?
Kura nie zareagowała.
- Babciu Ruth, czy możesz pokręcić głową, żebyśmy wiedzieli, że nas słyszysz?
Ptak znów ani drgnął.
224
W* r
- Może dała z siebie wszystko, żeby odpowiedzieć na to pierwsze pytanie - zasugerował Seth.
- Rzeczywiście wyglądało, jakby kiwnęła głową - przyznała Kendra. - Nie wiem, co jeszcze
moglibyśmy zrobić. Oswobodzenie wiedzmy to wysoka cena, ale czy to gorsze niż brak nadziei na
odnalezienie dziadka i odczarowanie babci?
- Powinniśmy ją uwolnić.
Kendra zamilkła na chwilę, by zastanowić się nad własnymi odczuciami. Czy naprawdę to była jedyna
możliwość? Chyba tak.
- Chodzmy do niej - zgodziła się.
Wrócili przed próg chaty.
- Chcemy, żeby pani odczarowała babcię - oznajmiła dziewczynka.
- Dobrowolnie rozwiążecie ostatni supeł, który dzieli mnie od wolności, jeśli przywrócę waszej
babci ludzką postać?
- Tak. Jak mamy to zrobić?
- Powiedzcie:  Z własnej woli przerywam ten węzeł", a potem na niego dmuchnijcie.
Powinniście znalezć waszej babci jakieś ubranie, bo nic na sobie nie będzie miała.
Kendra pobiegła do taczki. Wróciła ze szlafrokiem i kapciami. Muriel stała w drzwiach, ściskając sznur.
- Połóżcie babcię na progu - poleciła.
- Ja chcę dmuchnąć na sznur - powiedział Seth.
- Jasne - odparła jego siostra.
- Ty wypuść babcię z worka.
Kendra przykucnęła i szeroko rozwarła wylot worka. Kura spojrzała w górę, nastroszyła pióra i
zatrzepotała skrzydłami. Dziewczynka próbowała ją uspokoić, ale dotykanie chudych kości napawało
ją obrzydzeniem.
225
- Z własnej woli przerywam ten węzeł - oznajmił Seth, a Złotogłówka zagdakała głośno.
Dmuchnął, a supeł się rozwiązał.
Muriel wyciągnęła obie dłonie nad speszoną kurą i zaczęła cichą inkantację niezrozumiałych słów.
Powietrze zafalowało. Złotogłówka rzucała się, więc Kendra mocno ją ścisnęła. Z początku miała
wrażenie, że przez skórę ptaka przebijają bąbelki. Potem delikatne kości zaczęły chrzęścić. Kendra
upuściła kurę i cofnęła się.
Widziała wszystko jak w krzywym zwierciadle. Muriel wydawała się zniekształcona - najpierw
rozciągnięta wszerz, a potem wzwyż. Seth zmienił się w klepsydrę z wielką głową, wąziutką talią i
stopami klauna. Dziewczynka potarła oczy, lecz wizja nie ustępowała. Spojrzała w dół - ziemia
wyginała się na wszystkie strony. Kendra nachyliła się i rozpostarła ręce, by zachować równowagę.
Wypaczony obraz Muriel zaczął falować, podobnie jak zdumiewający widok Złotogłówki gubiącej
pióra i zmieniającej się w człowieka. Zciemniło się, jakby chmury przesłoniły słońce, a wokół Muriel i
babci zebrała się mroczna aura. Rozprzestrzeniała się, wkrótce otoczyła wszystko, a potem stanęła
przed nimi babcia, całkiem naga. Kendra narzuciła jej szlafrok na ramiona.
Z wnętrza chaty dobiegł dzwięk przypominający szum porywistego wiatru. Ziemia zadrżała.
- Padnijcie! - zawołała babcia i pociągnęła Kendrę w dół.
Seth również rzucił się na trawę.
Potężny podmuch rozerwał ściany chaty na drzazgi. Dach wystrzelił ponad czubki drzew w gejzerze
drewnianego konfetti. Fragmenty drewna i bluszczu pofrunęły na wszystkie strony, stukały o pnie
drzew i przecinały podszycie.
226
Kendra uniosła głowę. Muriel, odziana w szmaty, patrzyła oszołomiona z rozdziawionymi ustami.
Drzazgi wciąż sypały niczym grad i opadały kawałki bluszczu. Wiedzma uśmiechnęła się szeroko,
odsłaniając krzywe zęby i zaczerwienione dziąsła. Zaczęła rechotać, łzy napłynęły jej do oczu. Szeroko
rozłożyła pomarszczone ramiona.
- Wyzwolenie! - krzyknęła. - W końcu sprawiedliwość!
Babcia Sorenson podniosła się. Była od Muriel niższa i bardziej korpulentna, a włosy miała barwy
cynamonu z cukrem.
- Musisz natychmiast opuścić ten teren - powiedziała.
Wiedzma spojrzała na nią spode łba. Złość w jej oczach przesłoniła wcześniejszą radość. Spod powieki
wymknęła się łza i spłynęła zmarszczką aż do brody.
- Tak mi dziękujesz za zdjęcie klątwy?
- Masz już swoją nagrodę za usługi, jakie wyświadczyłaś. Zostaiaś oswobodzona. Eksmisja z
rezerwatu to konsekwencja twoich wcześniejszych występków.
- Spłaciłam swój dług. A ty nie jesteś opiekunem.
- Mam taką samą władzę jak mój mąż. Owszem, pod jego nieobecność jestem opiekunem.
%7łądam, żebyś odeszła i nigdy nie wracała.
Muriel obróciła się i poszła przed siebie, głośno tupiąc.
- To moja sprawa, dokąd pójdę. - Nie obejrzała się.
- Nie w moim rezerwacie.
- Twoim? Czyżby? Nie uznaję twoich pretensji do jego własności. - Wciąż się nie oglądała.
Babcia ruszyła za nią - stara kobieta w szlafroku goniła za starą kobietą w szmatach.
- Nowe przestępstwa pociągną za sobą nową karę - ostrzegła.
- Jeszcze się zdziwisz, kto ją będzie wymierzał.
227
- Nie prowokuj kolejnego konfliktu. Odejdz w pokoju. -Babcia przyspieszyła kroku i złapała
Muriel za ramię.
Wiedzma wyrwała się i obróciła, by spojrzeć jej w twarz.
- Uważaj, co mówisz, Ruth. Jeśli prosisz się o kłopoty tu i teraz, na oczach maluchów, to pójdę
ci na rękę. To nie jest dobry moment, żeby trzymać się przestarzałego protokołu. Zmieniło się więcej,
niż myślisz. Sugeruję, żebyś sama stąd odeszła, zanim odzyskam tu władzę.
Podbiegł do nich Seth. Babcia zrobiła krok do tyłu. Chłopiec cisnął w wiedzmę garścią soli. Nic się nie
stało. Muriel wycelowała w niego palcem. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • odszkodowanie.xlx.pl
  • © 2009 ...coś się w niej zmieniło, zmieniło i zmieniało nadal. - Ceske - Sjezdovky .cz. Design downloaded from free website templates