[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Kiedy była naga, jej drżące palce odnalazły zapięcie jego dżinsów.
Sama nie wiedziała kiedy, zaczęła gwałtownie zdzierać z niego ubranie i
całować go wszędzie. Był wspaniale zbudowany, natura obdarowała go
naprawdę hojnie. Kiedy nabrzmiał jeszcze potężniej, roześmiała się z radości.
- Cara, Cara - wymruczał. - Podniecasz mnie tak bardzo, że mogę
zapomnieć, jaki miałaś plan. Chciałaś, żebym ci zrobił masaż, a potem, żebyśmy
się kochali powoli i spokojnie?
- Zapomnij o tym planie. Tak naprawdę... nie mam żadnego planu -
powiedziała bez tchu.
Chwycił ją w ramiona, zaniósł na łóżko i przykrył jej ciało swoim. Zaczęli
się poruszać w instynktownym, ponadczasowym rytmie miłości. Silnym
pchnięciem zagłębił się w niej. Ta chwila wymykała się wszelkim
zdroworozsądkowym interpretacjom. Ogarnęło go potężne, pierwotne uczucie
zjednoczenia z kobietą. Nigdy jeszcze nie zaznał tak intensywnej przyjemności.
Przez długą chwilę trwał nieruchomo, przyciskając ją do siebie, chłonąc
wszystkimi zmysłami nieopisaną rozkosz płynącą z połączenia ich ciał. Potem
jego oddech stał się gwałtowny, urywany. Zacisnął dłonie na jej biodrach, wdarł
się w nią głęboko, z całą siłą pożądania, które go trawiło. A potem zaczął ją
pobudzać szybkimi, gwałtownymi pchnięciami.
- Tak. Tak. Szybciej. Mocniej - powtarzała bez tchu.
- Powinienem... zwolnić - wychrypiał.
- Nie! - zaprotestowała gorączkowo. - Szybciej.
Kiedy eksplozja rozkoszy, która zdawała się nie mieć końca, przestała
wstrząsać ich ciałami, Regina opadła bezwładnie na poduszki. Jej skóra była
wilgotna od potu. Nico położył się obok niej, zupełnie wyczerpany.
- 34 -
S
R
- Chyba straciłam władzę w nogach. Nigdy już nie będę w stanie chodzić
- szepnęła, po czym przylgnęła do niego, śmiejąc się i płacząc naraz. - Jesteś
cudowny.
- To ty jesteś cudowna, tesorina.
- Czy mam rozumieć, że możemy to zrobić jeszcze raz?
ROZDZIAA PITY
- Dosyć! Muszę chwilę odpocząć. - Regina nie mogła złapać tchu.
Wspinaczka stromą, kamienistą ścieżką zupełnie ją wyczerpała. Nogi uginały
się pod nią, paski plecaka boleśnie wrzynały się w ramiona. Ciężko dysząc,
opadła na niski, kamienny murek i spojrzała w dół. Widok był niesamowity.
Strzeliste, białe skalne ściany zdawały się wyrastać wprost z turkusowej głębi
morza. Nie do wiary, że udało jej się wspiąć tak wysoko wąską, krętą ścieżką,
biegnącą płytkim żlebem pomiędzy przepaściami.
- Powinnaś była mnie posłuchać i dać mi ponieść ten plecak. - Nico zdjął
ciężar z jej ramion. - Chcesz wracać do hotelu?
- Nie - wysapała, zapatrzona na zapierający dech w piersiach krajobraz.
Gdzieś w dole, w wiosce, zaszczekał pies. - Jest przepięknie. Jestem ci bardzo
wdzięczna, że mnie tu przyprowadziłeś.
Okolica była cudowna, to prawda. Ale to obecność mężczyzny u jej boku
powodowała, że czuła się jak w bajce. Sięgnęła po aparat fotograficzny.
- To piękno może się okazać niebezpieczne - zauważył.
- O, tak - zgodziła się, robiąc mu zdjęcie.
- Kiedy jestem w takim miejscu jak to, czuję, że mógłbym się rzucić w
przepaść. Prawie wierzę, że poszybowałbym w przestworza, by się stać częścią
tego krajobrazu. Jak we śnie. - Uśmiechnął się zamyślony, po czym sięgnął do
plecaka.
- 35 -
S
R
- Napijesz się wody? - spytał, podając jej chłodną butelkę. Skinęła głową i
pociągnęła kilka łyków. Nico również się napił, wrzucił butelkę do plecaka,
wyjął aparat i sfotografował lśniące w słońcu skały, szmaragdowe morze i
ciemnowłosą dziewczynę. Nie pozostała mu dłużna i uwieczniła go na kolejnym
zdjęciu.
- Prześlesz mi swoje zdjęcia przez internet? - spytał z tak autentycznym
zainteresowaniem, że bez zastanowienia pokiwała głową, prawie wierząc w to,
że przeżywa prawdziwy wakacyjny romans, który żadnego z nich nie pozostawi
obojętnym.
Po chwili odpoczynku ruszyli dalej. Tym razem Nico nie pytał Reginy,
czy chce nieść plecak; po prostu zabrał go jej i zarzucił na ramię. Własny niósł
na drugim.
W tym miejscu teren był mniej stromy, wśród śródziemnomorskiej
roślinności pojawiały się gdzieniegdzie ruiny starych, kamiennych zabudowań.
Zcieżka doprowadziła ich na dziedziniec opuszczonego klasztoru. Poprzez
wielkie, łukowato zwieńczone okna bez szyb widzieli wnętrze starej kaplicy z
freskami przedstawiającymi świętych, które upływ czasu i bezlitosne promienie
słońca prawie zupełnie pozbawiły koloru. Nico zerwał kilka gałązek drzewek
oliwnych, zasadzonych tu niegdyś przez mnichów, po czym dodał do bukietu
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
© 2009 ...coś się w niej zmieniło, zmieniło i zmieniało nadal. - Ceske - Sjezdovky .cz. Design downloaded from free website templates