[ Pobierz całość w formacie PDF ]
LR
T
I wtedy mała chmurka zaczęła pojawiać się na słonecznym horyzon-
cie myśli Alice. Czyste, przejrzyste powietrze było orzezwiające. W ze-
stawieniu z nim ich mroczne łóżkowe zapasy z poprzedniej nocy wyda-
wały się być pokryte kurzem. I znów Jeremy nie poczekał na nią rano,
tylko pospieszył na śniadanie, zostawiając ją, by zeszła sama. Nie było
już długich dni pełnych wymiany spojrzeń i trzymania się za ręce... Ali-
ce wzdrygnęła się, bo dotarła do niej prawda stara jak świat. Puk,
puk, pani już dziękujemy oto właśnie rzeczywistość. Wszyscy męż-
czyzni są tacy sami.
Ale jej serce uradowało się, kiedy wysiadała z samochodu, a Jeremy
uśmiechnął się i puścił do niej oko.
Ponownie ucieszyła się, kiedy Daphne nie udało się zwabić Jeremy-
ego, by przyłączył się do niej i łowił w ujściu rzeki.
Zostanę tutaj z Alice powiedział. Ona chyba przynosi
szczęście.
W końcu padło stwierdzenie równoznaczne z wyznaniem miłości!
Jeremy i Alice wędkowali w przyjaznej atmosferze, choć bez sukce-
sów, aż do przerwy na lunch. Alice straciła swój wędkarski zapał.
Wszystko, czego pragnęła, to towarzystwa Jeremy'ego. Ale kiedy za-
trzymali się na lunch, okazało się, że Jeremy wciąż opętany jest żądzą
złapania ryby.
Gdzie jest Daphne? spytał poirytowany. Nie złapałem na-
wet płotki. Może powinienem był pójść z nią.
LR
T
Jest na przedzie jeziora, tuż przy rzece powiedziała Heather.
Jeśli do tego czasu wciąż łowi, to znaczy, że coś złapała po-
wiedział Jeremy. Myślę, że pójdę tam i się przyjrzę.
Heather spojrzała na smętną minę Alice.
Dokończcie swoje kanapki powiedziała łagodnie to wszy-
scy pójdziemy i sprawdzimy. Ach, znowu idzie nasz policjant. Wy-
obrazcie sobie, przebyć całą tę drogę, żeby wysępić kanapkę...
Hamish podszedł do nich powolnym krokiem, rude włosy i lśniący
mundur błyszczały w słońcu.
Co z majorem Framem? spytała Alice. Zabrali go do Stra-
thbane?
Nie, myślałem, że już wrócił tutaj powiedział Hamish.
Tutaj? wrzasnęli wszyscy.
Tak powiedział Hamish. Musieli go wypuścić. Ta sprawa,
w której został posądzony o uduszenie sekretarza klubu, to burza w
szklance wody. Poczciwy major był pijany, a sekretarz sprzeciwił się
temu, że major nie zapłacił składki członkowskiej i wydawało się, że
wcale nie zamierzał tego zrobić. Od słowa do słowa doszło do awantury
i major zaatakował sekretarza. Kilkoro członków klubu ich rozdzieliło.
Policja została wezwana, ale nie postawiono żadnych zarzutów. Nie
można zamknąć człowieka w więzieniu za morderstwo tylko dlatego, że
się upił i dał się ponieść nerwom wieki temu.
LR
T
Ale jeśli to nie on jest mordercą powiedziała Alice to kto
nim jest?
Patrzyli na siebie w osłupieniu.
Nagle dobiegł ich uszu stłumiony krzyk niesiony lekkim wiatrem.
Daphne! powiedział John Cartwright, zrywając się.
Wszyscy wskoczyli do jeziora i zaczęli biec. Hamish zdjął buty,
skarpetki i spodnie i ubrany jedynie w płaszcz, czapkę i majtki co
wyglądało śmiesznie rzucił się za nimi do wody.
Kiedy brnęli przez płyciznę jeziora ku rzece, zobaczyli Daphne. Jej
wędka się ugięła, żyłka była napięta, a ona krzyknęła przez ramię:
Nie zbliżać się! Chcę złapać ją sama.
Wszyscy się cofnęli, ale wciąż patrzyli, jak walczy ze skaczącą i
szamoczącą się rybą.
Straci ją powiedziała Heather. John, zrób coś.
Nie ma mowy powiedział John. Nie będzie wdzięczna za
pomoc. Tylko spójrz na jej twarz.
Daphne jakby się postarzała. Jej wargi były zaciśnięte, a wzdłuż obu
kącików ust widać było głębokie bruzdy.
Minęło pół godziny. Nawet Hamish, absurdalnie wpół ubrany, stał w
miejscu. Daphne zwabiła swojego łososia bo rzeczywiście był to ło-
soś na płyciznę. Z bojowym okrzykiem na ustach nagle odrzuciła
LR
T
wędkę i skoczyła do łososia, rzucając się na niego w szarży rodem z gry
w rugby. Potem wstała z pieniącej się, wirującej wody, przyciskając ry-
bę do piersi.
Pobiegła do brzegu, potknęła się, upadła i rozcięła sobie kolano, ale
się podniosła. Po jej wędkarskim kaloszu płynęła strużka krwi, a ona
biegła, aż padła w kępy trawy z rybą wyrywającą się spod jej ciała.
Wszyscy podeszli do brzegu.
Pozwól mi wyciągnąć haczyk i ją zabić zawołał John.
Nie waż się powiedziała Daphne. To będzie moja przyjem-
ność.
Oglądanie Daphne zabijającej rybę zostało im oszczędzone, a to
dzięki wrzaskowi z przeciwległego brzegu. Stał tam major w pełnym
wędkarskim rynsztunku.
Przeszedł przez rzekę, by przyłączyć się do nich.
Hamish obserwował, jak się zbliża. Spodziewałby się raczej majora
ciskającego piorunami, grzmiącego o skandalu zabrania go na posteru-
nek policji, ale on nie mógł oderwać oczu od Daphne i jej łososia.
O rany, gdzie go złapałaś?
Tam obok wysapała Daphne.
Na jaką przynętę łowiłaś?
Na Gore Inexpressible. To jeden z wynalazków mojego taty.
LR
T
A gdzie on łowi?
Ma posiadłość w Argyll, z której korzysta latem. Nie pozwoliłby
mi tam nawet spróbować zamoczyć wędki, dlatego właśnie przyjecha-
łam tutaj. Chcę zrobić ze sto zdjęć, żeby mu je wysłać.
Heather otworzyła usta, by okazać współczucie majorowi z powodu
takiego potraktowania go przez policję, ale on był już z powrotem w je-
ziorze, z fanatycznym błyskiem w oku i całą uwagą skupioną na spie-
nionej wodzie.
Wtedy zauważyła kamienny, uważny wyraz twarzy Jeremy'ego. O
nie, pomyślała Heather. Uwaga Daphne o jej ojcu mającym posiadłość
w Argyll naprawdę go zaintrygowała. Biedna Alice.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
© 2009 ...coś się w niej zmieniło, zmieniło i zmieniało nadal. - Ceske - Sjezdovky .cz. Design downloaded from free website templates