[ Pobierz całość w formacie PDF ]

wyszedł na zewnątrz.
Książę opuścił już kwaterę Vorkosigana. Admirał Vorhalas pozostał jeszcze przez
chwilę, aby zamienić parę słów ze swym podwładnym.
- ...na piśmie. Podpiszę go przed odlotem.
- Przynajmniej nie leć tym samym statkiem - prosił z powagą Vorkosigan.
142
Vorhalas westchnął.
- Doceniam, że próbujesz zdjąć mi z karku ten ciężar, ale po śmierci Vorrutyera -
dzięki ci za nią, Boże - ktoś musi posprzątać to bagno. Książę nie zgadza się na ciebie,
więc wygląda na to, że muszę to być ja. Czemu nie możesz wyżywać się na żołnierzach,
jak normalni ludzie, zamiast jak wariat atakować swych przełożonych? Widząc, jak
spokojnie znosisz wybryki Vorrutyera sądziłem, że wyleczyłeś się już z tego.
- Wszystko to nie ma już teraz żadnego znaczenia. Jego śmierć rozwiązała
problem.
- Amen. - Vorhalas odruchowo uczynił gest odpędzający złe moce. Bez wątpienia
był to relikt dzieciństwa, zwyczaj pozbawiony prawdziwej wiary.
- A tak przy okazji, co to jest kolonia trędowatych? - spytał zaciekawiony
Vorkosigan.
- Nigdy nie słyszałeś tego określenia? Cóż, chyba nawet wiem, dlaczego. Ani razu
nie zastanawiałeś się nad tym, czemu wśród twojej załogi znajduje się zawsze tak wysoki
procent nieudaczników, niepoprawnych awanturników i ludzi nie nadających się do
służby?
- Nie spodziewałem się, że dostanę śmietankę.
- W dowództwie nazywali to kolonią trędowatych Vorkosigana.
- Ze mną samym jako głównym trędowatym? - Vorkosigan sprawiał wrażenie
bardziej rozbawionego niż urażonego. - No cóż, jeśli to byli najgorsi ludzie z naszej armii,
może jednak unikniemy klęski. Uważaj na siebie. Nie mam ochoty zostać jego zastępcą.
Vorhalas zachichotał i uścisnęli sobie dłonie. Admirał ruszył do drzwi, nagle
jednak przystanął.
- Czy sądzisz, że zorganizują kontratak?
- Mój Boże, oczywiście, że tak. To nie jakiś wysunięty posterunek graniczny. Ci
ludzie walczą o swoje domy.
- Kiedy?
Vorkosigan zastanowił się przez chwilę.
- Po tym, jak zaczniecie wyładunek wojsk, ale zanim jeszcze go zakończycie. Czy
143
sam postąpiłbyś inaczej? To najgorszy moment na zorganizowanie odwrotu. Załogi nie
mają pojęcia: startować czy lądować, statki macierzyste rozpraszają się i uciekają przed
ogniem atakujących, niezbędne zapasy w ogóle nie zostają wyładowane, system
dowodzenia szwankuje; całą operacją kieruje niedoświadczony dowódca...
- Już trzęsę się ze strachu.
- Spróbuj jak najdłużej odwlekać start. I upewnij się, że dowódcy oddziałów
naziemnych znają dokładnie plany odwrotu.
- Książę ma odmienne plany.
- Tak. Nie może się doczekać chwili, gdy poprowadzi defiladę.
- Co radzisz?
- Nie jestem twoim dowódcą, Rulfie.
- To nie moja wina. Poleciłem twoją osobę cesarzowi.
- Wiem. Nie przyjąłem propozycji. Zamiast tego zarekomendowałem ciebie.
- I skończyło się na tym przeklętym sodomicie Vorrutyerze. - Vorhalas ponuro
potrząsnął głową. - Coś tu nie gra...
Vorkosigan podprowadził go łagodnie do drzwi. Gdy jego gość wyszedł, odetchnął
z ulgą, ale pozostał w miejscu, najwyrazniej myśląc o przyszłości. Po chwili uniósł wzrok i
spojrzał z bólem na stojącą w drzwiach łazienki Cordelię.
- Słyszałem, że kiedy starożytni Rzymianie organizowali triumf dla uczczenia
zwycięzcy, u jego boku zawsze jechał ktoś, kto szeptał mu do ucha, by pamiętał, że jest
śmiertelny i że czeka go śmierć tak samo jak innych. Starożytni Rzymianie pewnie też
uważali go za uciążliwego nudziarza.
Cordelia milczała.
Vorkosigan i Illyan zniknęli w łazience, aby wydostać Bothariego z ciasnej
prowizorycznej kryjówki. Byli już w drzwiach, kiedy Vorkosigan zaklął.
- On nie oddycha.
Illyan syknął przez zęby. Pospiesznie położyli Bothariego na podłodze.
Vorkosigan przyłożył ucho do piersi sierżanta i pomacał jego szyję, szukając pulsu.
- Sukinsyn. - Obiema pięściami uderzył mocno w mostek Bothariego, po czym
144
znów zaczął nasłuchiwać. - Nic.
Vorkosigan wstał z grozną miną.
- Illyanie, idz poszukaj tego, od kogo dostałeś te jaszczurcze siki. Niech
natychmiast da ci antidotum. Szybko. I dyskretnie. Bardzo dyskretnie. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • odszkodowanie.xlx.pl
  • © 2009 ...coś się w niej zmieniło, zmieniło i zmieniało nadal. - Ceske - Sjezdovky .cz. Design downloaded from free website templates