[ Pobierz całość w formacie PDF ]

A mo\e nie. Tak czy inaczej, nie potrafił włączyć się do gry. Chyba był przesadnie
ostro\ny, miał zbyt wiele skrupułów. Ciekawe, kiedy stał się takim pruderyjnym nudziarzem.
Obserwował rozkoszną wdowę, która akurat odpowiadała na jakąś uwagę Josepha. W
myślach przyznał rację George'owi, \e powinien uwa\ać się za szczęściarza. Charlotte była
piękną kusicielką.
Niestety on wyszedł z wprawy.
- Miles?
Prescott oderwał wzrok od lady Abingdon i spojrzał na brata. Obok George'a stała
panna Fairbanks. Ju\ wcześniej zauwa\ył, \e tego wieczoru dziewczyna postarała się
wyglądać doroślej. A mo\e bez ukrytego celu zało\yła ładną suknię i upięła włosy na czubku
głowy, co dodało jej kilka lat? W tym momencie jeden pukiel wymknął się jej na kark. Miles
od razu przypomniał sobie scenę z pokoju dziecinnego. Uśmiechnął się w duchu.
- Panna Fairbanks wyraziła zainteresowanie van Dyckami - oznajmił George.
Dziewczyna zerknęła na niego ze zdziwieniem, ale szybko pokryła je uśmiechem, gdy
spostrzegła, \e Miles Prescott na nią patrzy.
- Wiesz, \e nie znam się na malarstwie, więc mo\e ty poka\esz pannie Fairbanks
najwa\niejsze obrazy i wszystko wyjaśnisz - dokończył George.
Miles wstał i uśmiechnął się do Hanny, choć podejrzewał, \e niezbyt ją obchodzą
rodzinne portrety.
- Z przyjemnością - powiedział.
Przeprosił lady Abingdon, która nie wyglądała na zbyt zadowoloną, i Josepha, który
najwyrazniej był zachwycony. Podał ramię pannie Fairbanks. Dziewczyna pokazała dołeczki
w policzkach i posłała siostrze dumne spojrzenie. Następnie pozwoliła się zaprowadzić ku
pierwszemu obrazowi.
- To czwarty hrabia Strickland z \oną, dziećmi i wnukami. Obraz namalował van
Dyck w tysiąc sześćset trzydziestym roku, podobnie jak pozostałe portrety znajdujące się w
zamku.
- Wszystkie są wspaniałe. Tę część domu zaprojektowano mniej więcej w tym samym
czasie?
- Ach, zapomniałem, \e studiuje pani architekturę. Podejrzewam, \e wymiary tego
pokoju bardziej panią interesują ni\ malowidła.
- Tak, ale obrazy są częścią wnętrza, nieprawda\? Zupełnie jakby....
- Pokój zaprojektowano specjalnie, \eby je wyeksponować?
- Właśnie. Zrobił to Inigo Jones?
- Owszem. Studiowała pani jego prace?
- Trochę. W ksią\kach. Do tej pory nie widziałam \adnego dzieła Jonesa. Nigdy nie
wyje\d\ałam poza Shropshire.
- I co pani sądzi teraz?
Dziewczyna zmarszczyła czoło i przygryzła dolną wargę. Na jej twarzy wyraznie
odbiła się rozterka. Sądząc po wcześniejszych, zaskakująco szczerych wypowiedziach, Miles
nie przypuszczał, \e Hanna będzie tak długo zastanawiać się nad odpowiedzią.
- Salon ma klasyczne proporcje, ale, prawdę mówiąc, te wszystkie złocenia i
rzezbienia są trochę przytłaczające. Proszę się nie obrazić, hrabio, ale nie wiem, jak mo\na
mieszkać wśród tego... barokowego przepychu.
Miles uśmiechnął się. Jednak zdobyła się na otwartość.
- Rozumiem pani odczucia, panno Fairbanks. Ale zapewniam panią, \e w tym stylu
utrzymane są tylko ogólnie dostępne, reprezentacyjne pomieszczenia i gościnne apartamenty.
Myślę, \e prywatne pokoje bardziej przypadną pani do gustu.
- O, tak. Moja sypialnia jest urocza. Dziękuję. Gdy rano wychodziłam... na spacer,
zajrzałam do biblioteki albo gabinetu na parterze. Proszę mi wierzyć, \e gdybym tak się nie
spieszyła, zaszyłabym się tam na dłu\ej. Pokój wydał mi się bardzo przytulny, ciepły,
zapraszający.
- To mój gabinet.
- Och! Nie zamierzałam naruszać pańskiej prywatności. Przepraszam. Obiecuję, \e
nigdy...
- Mo\e pani korzystać z gabinetu, kiedy tylko pani zechce, panno Fairbanks. Jest tam
du\y zbiór ksią\ek, między innymi o architekturze. Mam nawet parę oryginalnych szkiców
Epping, wykonanych przez Inigo Jonesa. Proszę tam zaglądać o dowolnej porze.
- O, bardzo chętnie. Dziękuję. Czy przypadkiem ma pan coś na temat miejscowej
architektury normandzkiej albo anglosaksońskiej?
- Nie jestem pewien. Musiałbym się rozejrzeć. Ale jeśli nie znajdzie pani \adnych
ksią\ek, mo\e pani zadowoli się prawdziwą budowlą. Po drugiej stronie rzeki znajduje się
kościół Zwiętego Biddulpha...
Dziewczyna się rozpromieniła.
- Wiem! Czy\ nie jest cudowny? Uwa\am, \e to najpiękniejszy zabytek, jaki w \yciu
widziałam!
Miles rozejrzał się po sali określanej w fachowej literaturze jako jedno z
najpiękniejszych wnętrz w Anglii, a następnie porównał ją w myślach z wilgotnym, prostym
kościółkiem.
- Była ju\ pani u świętego Bidda?
Dziewczyna uśmiechnęła się konfidencjonalnie.
- Właśnie tam poszłam dzisiaj rano. Ju\ nie mogłam się doczekać, więc o świcie
wymknęłam się ukradkiem. Spędziłam w kościele całe przedpołudnie. - Zciszyła głos. -Ale
proszę nic nie mówić Lottie.
- Lottie?
- Mojej siostrze Charlotte. Och, i proszę nie zdradzić, \e nazywam ją Lottie. Ona tego
nie cierpi.
- Dobrze - obiecał Miles, z trudem zachowując powagę. - Nic nie powiem. Ale
dlaczego siostra miałaby się gniewać, \e oglądała pani stary kościółek?
- Charlotte chce, \ebym siedziała w domu, prowadziła rozmowy na błahe tematy i
uczyła zachowywać się jak dama.
- Po co?
- Przed debiutem w następnym sezonie. - Hanna prychnęła z pogardą. - Absurd.
- Dlaczego absurd? Nie interesuje pani debiut w towarzystwie i... [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • odszkodowanie.xlx.pl
  • © 2009 ...coś się w niej zmieniło, zmieniło i zmieniało nadal. - Ceske - Sjezdovky .cz. Design downloaded from free website templates