[ Pobierz całość w formacie PDF ]
czerwone wino, którym tydzień temu częstował ją w swoim mieszkaniu Ramón. Wystarczył jeden łyk, by
napłynęła fala wspomnień. Zcisnęło ją w gardle i musiała przełknąć gwałtownie, by się nie zakrztusić.
- Coś się stało? -ostro zapytał ojciec, zauwa\ywszy zmianę na jej twarzy.
- Nie - zdołała wymówić. - Nic ... wszystko w porządku.
To nie była prawda. Smak wina przywołał te namiętne, erotyczne wizje, które pojawiały się, ilekroć
udawało się jej zasnąć. Znowu czuła dotyk Ramóna, pocałunki i smak jego ust, gdy próbowała oblizać
spIeczone wargI
- Co .. Kto taki?
Głos ojca. Pochłonięta myślami, nie zauwa\yła, \e jeden ze słu\ących podszedł do Alfreda i szepnął mu
coś do ucha.
- Kto?
Alfredo obrzucił córkę chłodnym, krytycznym spojrzeniem, które sprawiło, \e jej i tak ju\ napięte
mięśnie sprę\yły się jeszcze silniej, a \ołądek zacisnął się, a\ jęknęła z bólu.
- Dario?
Przez chwilę sądziła, \e się przesłyszała. Musiała się przesłyszeć. Ale oj ciec zwrócił się do niej.
- Podobno Ramón Dario przyszedł zobaczyć się z tobą. Wiesz, po co?
Estrella otworzyła usta, ale nie zdołała odpowiedzieć. To niemo\liwe. Ramón nie mógł tu przyjść. Po
prostu nie mógł. Potrząsnęła głową w odpowiedzi na wściekłe spojrzenie Alfreda.
- Có\, chyba trzeba sprawdzić, czego chce. Rafaelu, poproś tutaj senora Dario.
Nawet teraz nie była przekonana, \e to dzieje się naprawdę. Mówiła sobie, \e pojawi się Rafael i powie,
\e nastąpiła pomyłka. Albo oka\e się, \e zle uslyszała nazwisko i słu\ący wprowadzi kogoś innego.
Jednak Rafael wrócił, a za nim szedł wysoki, ciemnowłosy mę\czyzna, który od pierwszego dnia, kiedy
go ujrzała, nawiedzał jej myśli na jawie i we śnie. Nigdy jeszcze nie był ubrany tak sportowo. Błękitna
koszulka polo opinała jego ramiona i piersi, ciasne d\insy uwydatniały długość nóg, wąskie biodra i
talię oraz mięśnie, na widok których zaschło jej w ustach.
Jeśli zdziwiło go, \e zastał gospodarzy przy kolacji wraz z Ramirezem, nie okazał tego. Jego oczy
natychmiast odszukały Estrellę, siedzącą po drugiej stronie stołu. Utkwił w jej zatroskanych ciemnych
oczach spojrzenie, w którym uznanie mieszało się z kpiną. Obrzucił wzrokiem stół, przez chwilę spoglądał
na Alfreda, trochę dłu\ej - przymru\ywszy oczy - na Ramireza, potem znowu zwrócił się ku oj cu Estrelli.
- Senor Medrano.
Krótki uśmiech, którym obdarzył obecnych, był kwintesencją powściągliwej uprzejmości. Tylko oso~
ba tak wyczulona na wszystko, co go dotyczyło, jak Estrella, spostrzegłaby, \e ten uśmiech nie był całkiem
szczery, \e poprzedzało go ledwo zauwa\alne wahanie i znikł równie szybko, jak się pojawił.
- Estrello ....
Ramón z trudem panował nad głosem i wyrazem twarzy. Wiele wysiłku kosztowało go zamaskowanie
odrazy i gniewu, które narastały w nim, w miarę jak oceniał sytuację. Nie trzeba było geniuszu, aby zro-
zumieć, co się tu działo. Wystarczył jeden rzut oka, a gdyby potrzebował pomocy, to twarz Estrelli zdra-
dzała wszystko. Ramón mógłby czytać w niej jak w ksią\ce.
W tej twarzy wyró\niały się oczy, ciemne, mroczne, zachmurzone, otoczone nieprawdopodobnie długimi i
czarnymi rzęsami. Ale nawet gruba warstwa makija\u, starannie nało\one cienie i kolory nie mogły
zamaskować sińców nad wysokimi kośćmi policzkowymi, ani świadczących o stresie linii wokół miękkich,
zmysłowych ust.
Wyglądała zachwycająco, piękniej ni\ do tej pory.
Jednocześnie sprawiała wra\enie zagubionej, wystraszonej i niezwykle bezbronnej. Ta bezbronność
apelowała do jego męskości i budziła w nim chęć otoczenia jej opieką.
Na pewno wolałaby znalezć się gdzie indziej. To oczywiste. Aatwo było odkryć powód jej strapienia.
Ten krępy, tłusty, przypominający ropuchę mę\czyzna. Nie przejął się, \e przerwano im kolację, bo
wpatrywał się w Estrellę zimnymi, świńskimi oczkami i rozbierał ją wzrokiem. Kolejny facet, któremu
ojciec chciał ją sprzedać. Konkurent numer jedenaście, o ile się nie mylił. Niedługo nim będzie, przysiągł
w duchu Ramón.
- Czym mo\emy panu słu\yć, senor Dario?
Alfredo dawał do zrozumienia, \e nie jest zachwycony nieoczekiwaną wizytą, choć starał się pamiętać o
potrzebie zachowania pozorów w obecności Estebana Ramireza. Bez wątpienia czuł, \e wizyta
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
© 2009 ...coś się w niej zmieniło, zmieniło i zmieniało nadal. - Ceske - Sjezdovky .cz. Design downloaded from free website templates