373. Philips Sabrina Wesele w Atenach 

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

na pana pytanie - tu zwrócił się do mężczyzny w pierwszym rzędzie. - Wierzę, że luksus
ma swoje miejsce, ale podobnie jak wy, nie jestem zwolennikiem Metameikos zalanego
nadmiernie drogimi domami wczasowymi. Kiedy wybuduję pięćset domów dostępnych
dla każdego, zrobię wszystko, aby wybudować kolejne pięćset. Jestem pewien, że wasze
dzieci również chciałyby móc kupić własne domy.
Mężczyzna z uznaniem pokiwał głową, a pomruki tłumu zabrzmiały bardziej apro-
bująco. Do chwili, gdy Stamos wtrącił się ponownie.
R
L
T
- O tak, wczoraj dowiedzieliśmy się, że, wbrew powszechnej opinii, jest pan przy-
kładnym mężem. To pańska żona, nieprawdaż? - Tu wskazał na Libby.
Tłum nie wydawał się zdziwiony, najwidoczniej wiadomość szybko się rozeszła.
Zamiast tego zgromadzeni zaczęli wymieniać niepewne, acz ciekawskie spojrzenia, jak
gdyby ktoś zadał niezręczne pytanie, na które jednak wszyscy chcieli poznać odpowiedz.
Libby wzięła głęboki oddech, żałując, że nie może zobaczyć wyrazu twarzy Riona,
jednak spokój jego głosu sugerował, że nie zdradzi on nic więcej niż dotychczas.
- Rzeczywiście, moja żona i ja przez pewien czas mieszkaliśmy oddzielnie, ale z
radością mogę oświadczyć, że to już przeszłość. - Odwrócił się i przelotnie spojrzał na
Libby, po czym skinieniem głowy zachęcił zebranych do kolejnych pytań.
- Czy to podnoszące na duchu obietnice wyborcze męża skłoniły panią do powrotu
do niego właśnie na czas kampanii? - Stamos zapytał podchwytliwie, kierując pytanie do
Libby.
Rion gwałtownie odwrócił głowę, a w jego oczach szalał gniew. Stephanos posłał
mu jednak ostrzegawcze spojrzenie. Gdy odwrócił się z powrotem, ku swemu przeraże-
niu stwierdził, że Libby wstała z miejsca i podeszła do mikrofonu.
- Nie - odpowiedziała, słysząc za plecami, jak Rion bierze głęboki oddech.
Kusiło ją, by wyrzucić z siebie całą prawdę, ale myśl ta napełniła ją poczuciem wi-
ny, które wzbierało już od zeszłej nocy. Pomyślała nagle, że jeśli teraz, gdy ma szansę go
zrujnować, ugryzie się w język, może Rion zrozumie, że żałuje tego, jak go skrzywdziła i
sam przemyśli swoje postępowanie.
- Nie. Dopiero niedawno dowiedziałam się, że mój mąż ma zamiar startować w
wyborach. Do Aten przyjechałam w sprawach służbowych i tu ponownie się zeszliśmy.
- Ale teraz popiera pani całkowicie działania męża?
- Jeśli pyta pan o to, co przed chwilą usłyszałam, tak, popieram męża. Podobają mi
się też inne obietnice. Są jednak dla mnie nowe, jak z pewnością dla wielu z was. To zbyt
poważna sprawa, abym mogła wyrobić sobie zdanie jedynie na podstawie słów i planów,
a nie powinnam niczego oceniać ze względu na łączące nas relacje.
Ku zaskoczeniu Libby w sali rozległy się gromkie brawa. Klaskały kobiety pod
wrażeniem odwagi i otwartości, z jakimi wyraziła swoje zdanie; ale także mężczyzni,
R
L
T
szturchając się porozumiewawczo, pokrzepieni myślą, że nawet Orion Delikaris musi ra-
dzić sobie z krnąbrną żoną. Tylko rozwścieczony Stamos wybiegł wściekły tylnymi
drzwiami.
Libby wróciła na swoje miejsce, podczas gdy od zebranych, najwyrazniej ośmielo-
nych sytuacją, zaczęły napływać nowe pytania o ochronę zdrowia i szkolnictwo.
- Jest pani genialna - szepnÄ…Å‚ jej do ucha Stephanos, jednak, sÄ…dzÄ…c po wyrazie
twarzy Riona, uznała, że wcale nie podzielał opinii podwładnego.
ROZDZIAA SIÓDMY
Kiedy Libby usiadła wygodnie na niskim skórzanym siedzeniu bugatti, Rion zdjął
krawat, rozpiął kołnierzyk i przekręcił kluczyk w stacyjce. Samochód ruszył z piskiem
opon.
Rion zachował całkowity spokój przez resztę spotkania, odpowiadając na każde
pytanie z wielką dozą troski, zainteresowania i humoru, ale Libby wiedziała, że w środku
aż kipiał z wściekłości. Podobnie jak ona. Oczywiście, poszła na spotkanie, by go zde-
nerwować, ale w końcu zdobyła się na odrobinę przyzwoitości. Wyglądało jednak na to,
że znów się pomyliła. Rion przyzwoitości nie miał za grosz.
- Czyżbyś nie zauważył, że właściwie wyświadczyłam ci przysługę? - wypaliła na-
gle, przekonana, że jeśli czegoś nie powie, szyby eksplodują pod panującym w samocho-
dzie napięciem. - Mieszkańcy Metameikos mogli zobaczyć w tobie człowieka, a nie tyl-
ko milionera latającego własnym samolotem i śmigającego po ulicach najnowszym bu-
gatti.
- Czy ty się słyszysz?  Lady" Ashworth robi mi wykład na temat budowania więzi
z ludem?
- To nie ja rozbijam się po mieście luksusowym samochodem.
- Nie, to ty, nie mogąc chwilowo pławić się w bogactwie rodziców, przyjechałaś po
to, aby pławić się w moim.
- I to uświadomiło mi, że pieniądze nic nie znaczą. Nie przyszło ci do głowy, że
mieszkańcy Metameikos mogą myśleć podobnie?
R
L
T
Rion zacisnął dłonie na kierownicy, aż kostki mu zbielały, a furia prawie odjęła
mowÄ™.
- Pieniądze nic nie znaczą? Właśnie tutaj? Oczywiście, jak mogłabyś myśleć ina-
czej, skoro nie wiesz, jak to jest nie mieć ich wcale.
- Nie to chciałam powiedzieć. To, że moi rodzice są bogaci, nie znaczy, że nie
wiem...
- Jak to jest żyć w nędzy? A tak, zapomniałem o tym obskurnym mieszkaniu, w
którym ja kazałem ci mieszkać.
Potrząsnęła głową, zastanawiając się, dlaczego zawsze błędnie odczytuje jej słowa.
- To, że moi rodzice są bogaci, nie znaczy, że nie mam pojęcia o ubóstwie, Rion.
Podróżowałam po całym świecie, całym świecie, nie tylko po miejscach pełnych przepy-
chu i luksusu.
- I co robiłaś, gdy się tam znalazłaś? Chowałaś swój cyfrowy aparat i dziękowałaś
Bogu, że tobie się poszczęściło?
- Robiłam, co mogłam - powiedziała poważnie, odwracając głowę i patrząc przez
okno. Nie było to wiele, gdyż sama musiała kombinować, jak zarobić na własne utrzy-
manie, ale fundusz, który założyła w Kate's Escapes, aby zachęcić pracowników i klien-
tów do przekazywania darowizn dla najbardziej potrzebujących, przynosił efekty. - Cho-
dzi mi o to - wzięła głęboki oddech - że nie zjednasz sobie ludzi, obnosząc się z bogac-
twem.
- Czyżby? - Uniósł protekcjonalnie brwi. - Nie muszę ci chyba przypominać, że
sam byłem kiedyś chłopcem z ludu?
- Nie, nie musisz. - Dlatego byli tutaj, a nie w Atenach albo innej metropolii. Do
swego bogactwa i sukcesu potrzebował jeszcze władzy, a ubieganie się o nią tutaj dawało
mu największe szanse na wygraną.
Przez twarz Riona przeszedł grymas. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • odszkodowanie.xlx.pl
  • © 2009 ...coÅ› siÄ™ w niej zmieniÅ‚o, zmieniÅ‚o i zmieniaÅ‚o nadal. - Ceske - Sjezdovky .cz. Design downloaded from free website templates