[ Pobierz całość w formacie PDF ]

sprawie śmierci dwóch kobiet, które mieszkały w tym samym budynku co
Julia. Przypuszczam, że szantażysta też tam mieszka. Chętnie porozmawiam z
człowiekiem, który się stara wyjaśnić, co się dzieje w domu pod numerem 721.
Detektyw Arnold McGray wyglądał na zmęczonego.
Szpakowate włosy miał w nieładzie. Pod oczami ciemne sińce. Na
brodzie cień zarostu. Granatowy krawat poluzowany pod rozpiętym pod szyją
kołnierzykiem.
 Czy dobrze zrozumiałem?  spytał, spoglądając na leżący przed nim
notatnik.  Jest pani szantażowana i nie wie pani, kto może za tym stać?
 Tak  przytaknęła Julia sztywno. yle się czuła na komisariacie.
38
RS
Dookoła wrzała policyjna praca. Oficerowie krzątali się przy swoich
biurkach, dzwoniły telefony. Ogłuszająca kakofonia. W kącie podśpiewywał
pijany bezdomny. Prostytutka w czerwonej sukience głośno przekonywała o
swojej niewinności, a brodaty młodzieniec stukał o krzesło kajdankami.
Ten świat był tak różny od jej świata, że czuła się kompletnie zagubiona.
 I sądzi pani, że to może mieć związek ze śmiercią Marie Endicott? 
ciągnął McGray.
 Słucham?  Julia z trudem go usłyszała w panującej wokół wrzawie. 
Nie... to znaczy... Nie wiem... To jest możliwe, jak sądzę...  Zerknęła na
siedzącego obok Maksa.
Nawet w tak niekomfortowych warunkach widać było jego wewnętrzną
siłę. Nie był skrępowany. Nie peszyło go otoczenie.
Widząc niepewność Julii włączył się do rozmowy.
 Detektywie McGray  powiedział.  Prawda jest taka, że ani moja
narzeczona, ani ja nie wiemy, kto się może kryć za tym szantażem. Mam
wrażenie, że powinniśmy zostawić to panu. Bo to ma chyba związek z
wydarzeniami, które miały miejsce w budynku mojej narzeczonej.
Julia omal się nie zachłysnęła na słowo  narzeczona". Max użył go dwa
razy, jakby mu szczególnie zależało na zaakcentowaniu go. Tylko po co?
Przecież już się zgodziła wyjść za niego. I od tamtej pory wciąż toczyła
walkę ze sobą. Bała się, ale też była wdzięczna, że Max się zgodził uznać
dziecko za swoje. Chociaż na ironię zakrawało, że ono rzeczywiście było jego.
 Jestem wdzięczy za zwrócenie mi uwagi na ten fakt  powiedział
McGray powoli.  Szczerze mówiąc, wcale nie byłbym zaskoczony, gdyby
rzeczywiście między tymi sprawami był jakiś związek.
 Naprawdę?  zdziwiła się Julia.
39
RS
 Wydaje się bardzo dziwne, że doszło do dwóch takich zdarzeń w tak
niewielkim odstępie czasu... W miejscu, w którym od ponad dziesięciu lat nic
się nie działo.
 Też tak uważam  powiedział Max i ścisnął Julię za rękę.
 Cóż, mam już wszystko, czego mi teraz potrzeba  powiedział detektyw,
wstając.  Przyjrzę się temu uważnie i jeśli coś znajdę, dam państwu znać.
Max wstał także i wyciągnął rękę. Podziękował starszemu panu i za
chwilę wraz z Julią znalezli się na ulicy.
 Naprawdę uważasz, że szantażysta ma coś wspólnego ze śmiercią
Marie Endicott?  spytała Julia.
Max uniósł rękę, by zatrzymać taksówkę. Potem popatrzył na Julię.
 Mój nos mówi mi, że tak jest. %7łe istnieje jakiś związek.
 Ale to oznacza...
 Nie wiemy, co to oznacza  przerwał jej.  Ale tak, twój szantażysta
może być zamieszany w śmierć tamtej kobiety.
 O Boże!  Julia nie chciała się pogodzić z myślą, że Marie popełniła
samobójstwo, ale świadomość, że korytarzami domu przy Park Avenue 721
chodzi morderca, była jeszcze bardziej przerażająca.
Zrobiło jej się zimno. I mimo gorąca zadrżała.
40
RS
ROZDZIAA PITY
Max przyglądał się budynkowi przy Park Avenue 721. Musiał wysoko
zadrzeć głowę, żeby objąć wzrokiem wszystkie czternaście pięter. Dom był
raczej stary, w klasycznym stylu. Rozsiadł się na rogu Park Avenue i
Siedemnastej Ulicy jak starsza pani w wygodnym fotelu.
Miasto dookoła rozrosło się i zmieniło przez te wszystkie lata, ale stary
dom zdawał się trwać niezmieniony w samym sercu najdroższej dzielnicy w
Stanach Zjednoczonych. Politycy, znani ludzie, stare i nowe fortuny, wszystko
to dążyło do tej części Nowego Jorku.
Miasto wokół Maksa pulsowało życiem i energią. Ludzie mijali go w
pośpiechu. Słychać było warkot silników i klaksony.
Jednak Max nie słyszał niczego. Zatopiony w myślach spoglądał na dach,
z którego spadła nieszczęsna kobieta. Pózniej pomyślał o Julii i szantażyście.
Co, u diabła, działo się w tym domu? Zgadzał się z detektywem, z którym
rozmawiali dwa dni wcześniej, że taki zbieg okoliczności był wyjątkowo mało
prawdopodobny.
Max wszedł przez szklane drzwi i znalazł się w eleganckim holu.
 Dzień dobry  odezwał się zza mahoniowego blatu portier.  Czy mogę
w czymś pomóc?
Max podszedł do blatu, za którym stał znacznie niższy od niego
mężczyzna. Szybko rozejrzał się dookoła. Dostrzegł skrzynki na listy i
uśmiechnął się do siebie. Tak jak przypuszczałem, pomyślał. Portier mógł bez
trudu zobaczyć, kto wsunął list z żądaniem pieniędzy do skrzynki Julii.
Max uśmiechnął się powściągliwie i spytał:
 Pan jest Henry, prawda?
 Tak, proszę pana  odparł zdumiony.  Henry Brown.
41
RS
 Moja narzeczona mieszka w tym budynku  powiedział Max. Ze
zdziwieniem spostrzegł, że coraz łatwiej przychodziło mu tak mówić o Julii. 
Panna Prentice.
Zaskoczony portier zamrugał gwałtownie.
 Chce się pan z nią zobaczyć?  spytał po chwili.  Nie ma jej teraz w
domu, ale z przyjemnością przekażę jej wiadomość od pana.
 Nie  powiedział Max.  Prawdę mówiąc, przyszedłem tu do ciebie.
 Do mnie?
Przez lata Max nauczył się świetnie czytać w ludzkich twarzach. Była to
umiejętność wyśmienicie przydatna podczas negocjacji handlowych. I tym [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • odszkodowanie.xlx.pl
  • © 2009 ...coś się w niej zmieniło, zmieniło i zmieniało nadal. - Ceske - Sjezdovky .cz. Design downloaded from free website templates