[ Pobierz całość w formacie PDF ]

co przedtem..., nie wiem sam, dlaczego. Sądzę jednak, że nawyknę doń z biegiem czasu.
12 września
Wyjechała na kilka dni po Alberta. Dzisiaj wszedłem do jej pokoju, podeszła ku mnie, a ja ucałowałem jej
rękę z upojeniem.
Z lustra zerwał się kanarek i usiadł jej na ramieniu. - To nowy przyjaciel! - powiedziała, wabiąc go, by
usiadł na dłoni. - Moje dzieciaki będą miały uciechę. Prawda, że śliczny? Popatrz pan! Kiedy mu daję
chleba, trzepota skrzydełkami. Całuje mnie też... o, patrz pan! Gdy zbliżyła ptaka do ust, wetknął
dziubek w jej wargi, jak gdyby odczuwał rozkosz, której stał się uczestnikiem.
- Pocałuje teraz pana! - powiedziała, podając mi go. Dzióbek zbliżył się do moich warg, a dotknięcie jego
dało mi coś w rodzaju słodkiej ułudy, cienia rozkoszy miłosnej.
- Pocałunek jego - powiedziałem - nie jest całkiem bezinteresowny. Szuka pożywienia i czuje się
niezadowolony samą pieszczotą.
- Je mi także z ust! - powiedziała. Podała mu w ustach okruszynę, uśmiechając się z niewinną,
współczującą lubością.
Obróciłem się. Nie powinna była czynić tego. Nie powinna była budzić mej wyobrazni, drażnić jej takimi
obrazami, przywoływać do życia serca ukołysanego monotonią życia, nie powinna była wabić tymi
niewinnymi, upojnymi gestami. A dlaczegóż nie? Ufa mi bezgranicznie, wie, jak ją kocham!
15 września
Można oszaleć, Wilhelmie, uświadomiwszy sobie, że są ludzie pozbawieni zupełnie poczucia tych niewielu
rzeczy na ziemi, które mają jeszcze jakąś wartość. Mówiłem ci o wielkich drzewach orzechowych na
probostwie w St..., pod którymi czasu odwiedzin u czcigodnego proboszcza siadywałem z Lotą. Drzewa
te, osłaniające rozkosznym cieniem całe podwórze, dla mnie tak drogie, budziły wspomnienia owego
zacnego pastora, który je zasadził przed wielu, wielu laty. Nauczyciel wymieniał jego nazwisko,
zasłyszane z ust dziadka. Miał to być człowiek wielkiej wartości i wspominaliśmy go często ze czcią,
siedząc pod drzewami. Powiadam ci, nauczyciel miał łzy w oczach, dowiedziawszy się od nas wczoraj, że
je ścięto. Tak jest... ścięto je! Mało nie oszalałem, byłbym rozszarpał nikczemnika, który wymierzył cios.
I oto ja, który na śmierć zesmutniałbym, gdyby takie drzewo w mym ogrodzie uschło ze staro- ści,
muszę patrzeć na to morderstwo! Jeszcze na jedno zwróć uwagę, mój drogi, na poczucie przywiązania,
tkwiące w ludziach. Cała wieś oburzona jest, a nowa pani pastorowa pozna niebawem po ilości jaj i
masła oraz innych przejawach sympatii, jaką ranę zadała całej gminie. %7łona nowego proboszcza (stary
zmarł) jest to chuderlawa, chorowita osoba. Nie ma ona serca dla świata, bo świat się nią nie interesuje.
Jest ograniczona, a sądzi, iż jest uczona, zabawia się studiowaniem kanonów[49], zajmuje się bardzo
gorąco modnym dzisiaj, moralno- krytycznym reformowaniem chrześcijaństwa[50] i wzrusza wzgardliwie
ramionami nad mrzonkami Lavatera[51]. Zdrowie jej jest silnie podkopane i dlatego cały świat nie ma
dla niej jednej chwili radosnej. Tylko tego rodzaju kreatura mogła się ośmielić kazać ściąć moje drzewa.
Nie mogę się, jak widzisz, uspokoić. Wyobraz sobie, twierdzi, że opadające liście zanieczyszczały jej
podwórze i przygnębiały ją, drzewa pozbawiały ją światła, a kiedy orzechy dojrzewały i dzieci rzucały na
nie kamieniami, to ją denerwowało i przeszkadzało jej w głębokich dociekaniach porównawczych nad
dziennikami Kennikota[52], Semlera[53], i Michaelisa[54] . Zauważywszy, że ludzie we wsi, zwłaszcza
starsi, są niezadowoleni, spytałem: - Czemuż dopuściliście do tego? - Cóż poradzić można przeciw woli
wójta? - Jedno się tylko dobrze stało. Pastor, ulegając kaprysowi żony, która go zresztą nie bardzo
tuczy, chciał coś z tego uzyskać i obaj z wójtem postanowili podzielić się drzewem. Tymczasem
29
dowiedziano się o całym zajściu w miasteczku i władza skarbowa, mająca dawne pretensje do tej części
gruntu plebańskiego, na którym rosły drzewa, zajęła je i sprzedała na licytacji. Mają się tedy z pyszna!
O... gdybym był księciem, wówczas pastorowa, wójt i władza skarbowa... Ach, prawda!... Gdybym był
księciem, cóż by mnie obchodziły wówczas drzewa, rosnące w moim kraju?
10 pazdziernika
Dobrze mi jest, gdy spoglądam w jej czarne oczy. Wiesz, co mnie smuci? To, że Albert, najwidoczniej,
nie jest tak szczęśliwy, jak... się spodziewał..., jak bym ja... to jest, jak ja bym się spodziewał, gdyby...
Nie lubię domyślników, ale tym razem nie umiem się inaczej wypowiedzieć. Zdaje się, rozumiesz mnie.
12 pazdziernika
Osjan wyrugował z mego serca Homera. Jakiż niewysłowiony jest ten świat, w który wprowadza nas
niezrównany poeta. Stąpamy przez wrzosowiska pośród szalejącej wichury, niosącej w kłębach mgieł
duchy praojców poprzez zalane księżycowym światłem rozłogi. Od gór dolatuje poszum wartkiego
potoku, a w rozgwarze tym słychać jęk duchów, ukrytych w grotach skalnych i skargi oszalałej z bólu
dziewczyny, opłakującej tragiczną śmierć swego kochanka u grobu, zbudowanego z czterech porosłych
mchem i trawą głazów. Idę śladem błędnego, starego barda, który szuka po szerokim stepie śladu stóp
ojców swoich, a znajduje jeno grobowe kamienie. Widzę, jak z jękiem spogląda ku ukochanej gwiezdzie
wieczornej, zapadającej w odmęty morza. Wówczas zmartwychpowstąją w duszy bohatera prastare
czasy, kiedy przeświecała nadzieja mężnym bojownikom, a księżyc oblewał światłem uwieńczony
kwiatami, wracający po zwycięskich zapasach, okręt. Bolesną troskę czytam na jego czole i widzę, jak
wódz ostatni, opuszczony i zmęczony strasznie, chwiejnym krokiem zmierza do grobu. Otaczają go
chmurą cienie zmarłych, dusza jego rozpłomienia się bolesnym żarem minionych radości, spogląda po
zmartwiałej ziemi, po wysokiej, falującej z wiatrem trawie i woła: - "Zjawi się wędrowiec, który mnie
znał w czasach mej krasy i spyta: Gdzież jest pieśniarz, Fingala syn dostojny?[55] Kroczył będzie przez [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • odszkodowanie.xlx.pl
  • © 2009 ...coś się w niej zmieniło, zmieniło i zmieniało nadal. - Ceske - Sjezdovky .cz. Design downloaded from free website templates