[ Pobierz całość w formacie PDF ]
cuchnącymi roślinami woda, pokruszone kafelki, popęka
ny bruk, sterty śmieci i kikuty drzew, które kiedyś dawały
tu błogosławiony cień.
Otaczający ogród dom też był zniszczony.
Okna potłuczone, niektóre drzwi wyłamane, ściany,
kiedyś pokryte kamiennymi płytami zdobnymi w fanta
styczne arabeski, dziś były spłowiałe, a wiele płyt powy
rywano.
Jednak duch tego miejsca pozostał ten sam.
Szakira przez parę minut stała w milczeniu, porówny
wała obecny widok z tym, co pamiętała z dzieciństwa.
- Był taki piękny. Dlaczego dopuścili do takich znisz
czeń? - szepnęła.
Szarif tylko pokręcił głową. On też nie umiałby od
powiedzieć na to pytanie. Wyciągnął do niej rękę, a ona
z wdzięcznością ją chwyciła.
- Nie jest tak zle, jak się wydaje - pocieszał ją. - Sama
struktura domu i ogrodu pozostała nienaruszona. Potrze
ba tylko trochę kosmetyki. Zręczni rzemieślnicy szybko
siÄ™ z tym uporajÄ….
- Cieszę się, że jesteś tu ze mną - powiedziała miękko.
Oczy mu pociemniały, wydawało się, że coś odpowie,
ale w końcu nie odezwał się.
Nagle Szakira o czymś sobie przypomniała. Pociągnęła
Szarifa do domu, przebiegła szereg pokoi i stanęła przed
Sen księżniczki 267
drzwiami, które kiedyś znała. Serce waliło jej w piersi, gdy
je otwierała.
Masywne biurko jej ojca nadal tu było, wydawało się
tylko mniejsze, bo ona urosła. Bismillah arrahman arra-
heem. Słyszała jego głos w szeleście drzew, w wietrze, któ
ry wpadał przez wybitą szybę.
- Man antom? - mruknął jakiś głos w gardłowej wiej
skiej gwarze. - Kim jesteÅ›?
Szakira sapnęła i okręciła się na pięcie. Za nią w drzwiach
Szarif patrzył na jakiegoś staruszka.
- Właścicielka domu przyszła na inspekcję - powie
dział. - A ty kim jesteś?
- Właścicielka? Jaka właścicielka? Nikt już nie żyje -
parsknÄ…Å‚ starzec.
Głos był znajomy.
- Pan Gulab! - krzyknęła Szakira.
Staruszek podszedł bliżej.
- Kto to jest? - spytał Szarifa.
- Gulab, jestem Szakira. Pamiętasz mnie? Szakira al Na-
dim, córka Malufa i Sairy. - Ciągle jeszcze wymawianie
tych imion przyprawiało ją o dreszcz. - Byłeś... pracowa
łeś w ogrodzie różanym mojej matki, prawda?
Starzec patrzył na nią przez chwilę w oszołomieniu,
a potem wyrzucił ręce w górę.
- Ya Allahl Szakira! Chanum Szakira! - wykrzyknÄ…Å‚. -
%7łyjesz! O Miłosierny Boże! Ileż to czasu minęło! I teraz
jesteś już kobietą! A co z twoim bratem? - Wskazał ręką
Szarifa. - Czy to Mazin? A więc zdołał się uratować przed
268 Alexandra Sellers
złymi ludzmi, którzy wymordowali całą rodzinę? Niech
Bóg będzie uwielbiony!
- Wszyscy służący uciekli - opowiadał Gulab pózniej,
gdy podał im herbatę miętową w szklankach ze złotymi
brzeżkami, wstawionych do koszyczków ze złota.
- Proszę, cukier, chanum Szakira. Porządnie posłódz,
bo twoje serce doznało dziś wielkiej goryczy na widok
tak zniszczonego domu. Nigdy tak nie wyglądał za cza
sów starego sułtana, niech Allah będzie z nim. No więc
cała służba uciekła - Gulab wrócił do swojej opowieści
- chociaż mówiłem im, że ty i Mazin potrzebujecie kogoś,
kto będzie wam gotował i opiekował się wami.
- A więc był wtedy tutaj! - wykrzyknęła Szakira. - Cza
sami myślałam, że to mi się tylko śniło. Wiesz, co się z nim
stało? - pytała gorączkowo.
- Ten twój brat był dzielnym chłopcem. Ostrzegałem
go, że grozi mu niebezpieczeństwo. Gasib mógł w każdej
chwili wysłać kogoś, żeby sprawdzić, czy ktoś z rodziny
ocalał.
- Wiedziałeś, że to nie był wypadek?
- Wiedzieliśmy, że twój ojciec, Maluf, był wnukiem suł
tana. Trzymali to w sekrecie, ale wiedzieliśmy.
- Gulab - nalegała. - Wiesz, co stało się tamtej nocy gdy
ja... gdy mnie zabrano? Wiesz, co się stało z Mazinem?
- Wysłałem wiadomość do... pewnych osób - powie
dział, ciągle jeszcze mając się na baczności, jak w najczar
niejszych latach panowania Gasiba. - Po zmroku przy-
Sen księżniczki 269
szedł Arif Bahrami z żoną. To była niebezpieczna misja
i nie mogli ryzykować, że ktoś z miasteczka ich zobaczy.
Chcieli zabrać chłopca, bo jemu groziło większe niebez
pieczeństwo ze strony Gasiba. Ich młodszy syn umarł i za
mierzali wziąć na jego miejsce Mazina. Ale gdy go zo
baczyli, zorientowali się, że to niemożliwe. Był za duży,
w wieku ich starszego syna. Ktoś mógłby zauważyć, że
nagle mają dwóch synów w tym samym wieku. Wtedy po
stanowili zabrać ciebie i dać ci imię ich chłopca.
- To dlatego musiałam być chłopcem! - krzyknęła Sza-
kira. - Och, dlaczego mi tego nie wyjaśnili?
- Mazin był bardzo dzielny - kontynuował Gulab. - Po
wiedział im, żeby ratowali ciebie, a on już jakoś sobie po
radzi. Ale Bahrami uważał, że nie może zostać w domu.
Powinien się ukryć, iść w góry albo na pustynię, bo tajna
policja już wiedziała, że któreś z dzieci się uratowało.
Następnej nocy Mazin spakował żywność i wodę i po
żegnał się ze mną. Wtedy widziałem go po raz ostatni.
Miał dwanaście lat. Był bardzo odważny. Może miał dość
siły, by przeżyć, jeśli taka była wola Allaha.
Po twarzy Szakiry strumieniem spływały łzy. Sam
w górach. Och, Mazin...
ROZDZIAA CZTERNASTY
- Oto księżniczka Szakira Warda Dżawad al Nadim
i szejk Szarif ibn Bassam Azad al Dauleh.
Oklaski były uprzejmie, lecz niezbyt entuzjastyczne.
Plamka światła zatańczyła na dywanie przed drzwia
mi do studia. Szakira wiedziała, że to zaproszenie dla niej.
Serce jej waliło, ręce miała wilgotne. Spojrzała niepewnie
na Szarifa. Pochylił się i szepnął jej do ucha:
- Nie ma tu nikogo, z kim Hani by sobie nie poradził.
Parsknęła śmiechem i weszła w plamę światła z wysoko
uniesioną głową i psotnym uśmiechem na ustach. Szarif
szedł tuż za nią. Kamery obserwowały ich chciwym spoj
rzeniem, gospodyni programu wyszła ich powitać.
- A więc, księżniczko - powiedziała, gdy już siedzieli,
a oklaski umilkły. - W ciągu kilku miesięcy została pani
wyniesiona z najgłębszej otchłani na sam szczyt. Przeby
wała pani w obozie dla uchodzców w sercu pustyni - głod
na, samotna, przebrana za chłopca. Teraz jest pani księż
niczkÄ… najbardziej popularnej na Zrodkowym Wschodzie
królewskiej rodziny. Mieszka pani w pałacu, nosi cudow
ne klejnoty, podróżuje prywatnymi odrzutowcami i ma
osobistych strażników. Mogłaby pani zechcieć zapomnieć,
Sen księżniczki 271
że na świecie istnieje również głód i upokorzenie. Ale pa
ni zdecydowała się nie zapominać.
- Tu nie chodzi o wybór - uściśliła Szakira poważnie.
- Ja nie zapomniałam. I nigdy nie zapomnę. Nie mia
łam domu, imienia, rodziny i byłam pewna, że nigdy
już tego nie będę miała. Teraz mam wszystko, ale jak
mogłabym zapomnieć, jak to jest, gdy nie ma się nic?
Jak mogłabym zapomnieć ludzi, którzy nadal tam są
i nadal nic nie majÄ…?
Pokręciła głową.
- Nie mogę zapomnieć - powtórzyła.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
© 2009 ...coÅ› siÄ™ w niej zmieniÅ‚o, zmieniÅ‚o i zmieniaÅ‚o nadal. - Ceske - Sjezdovky .cz. Design downloaded from free website templates