[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Ingrid. Nie potrafiłam sobie wyobrazić, po tym wszystkim, co mi powiedziała o Carinie
dbającej o wizerunek, że mogłaby przy wszystkich odmówić Markusowi. Księżniczki nie
robią takich rzeczy.
Markus popatrzył na mnie niepewnie, a potem uśmiechnął się i podał mi ramię.
Poprowadził mnie do sali balowej, a ja patrzyłam wszędzie, tylko nie na niego. Starałam się z
całych sił być zimna jak lód. Może i z nim zatańczę, ale to nie będzie dla niego przyjemne.
18
Przy tylnych drzwiach klubu, w którym grał Toadmuffin, przynajmniej ze dwadzieścia
dziewczyn błagało zwalistego gościa z wytatuowanymi na łysej głowie diabelskimi rogami,
żeby je wpuścił. Przecisnęliśmy się z Szalonym Dave'em przez ten tłum, a pan Wielki
otworzył nam drzwi. Uśmiechnęłam się, słysząc jęki dziewczyn, gdy drzwi zamknęły się za
nami. Miały pecha.
- Rechot powiedział, żebym cię zaprowadził prosto do garderoby - oznajmił Szalony
Dave. - Chodz za mną.
Zciany klubu wibrowały od basów, które dudniły gdzieś przed nami. Szalony Dave
poprowadził mnie wąziutką klatką schodową, w której było ciemno, że oko wykol. Powietrze
wypełniał kwaśny zapach. Jedną dłonią zasłoniłam usta, drugą macałam ścianę, żeby w tych
ciemnościach nie polecieć na łeb na szyję. Trafiłam ręką na coś oślizłego. Strzepnęłam dłonią
z obrzydzeniem.
- I proszę - powiedział Szalony Dave, wskazując na drzwi pokryte jaskrawymi
naklejkami z nazwami zespołów, takimi jak Hazy Daze, Bong Babes, Woofie i Chew Toys.
Na podłodze przy drzwiach leżała potłuczona butelka po piwie, a koło mojej stopy rosła
jeszcze kałuża. Szalony Dave odwrócił się w stronę schodów.
- Chyba mnie tu nie zostawisz samej, prawda? Zachichotał.
- Po prostu zapukaj.
Wzięłam głęboki wdech, skrzywiłam się znowu, gdy poczułam kwaśny odór i
przeszłam nad kałużą. Kiedy doszłam do drzwi, ze środka dobiegł mnie śmiech, brzdąkanie
na gitarze i rozmowa. Uśmiechnęłam się niepewnie. To było to. Zaraz spotkam moją gwiazdę
rocka. Zapukałam.
- Otwarte! - wrzasnął ktoś.
Dotknęłam brudnej klamki opuszkami palców, nacisnęłam ją i weszłam. Pokój był tak
wypełniony błękitnym dymem, że prawie nic nie widziałam. Na kanapie, przysypiając z
papierosem w kąciku ust, siedział facet o różowych włosach. Dwaj inni patrzyli znad gitar.
Kiedy mnie zauważyli, zaczęli się po prostu gapić.
- Kim ty, do cholery, jesteś? - spytał jeden z nich. Zjeżyły mi się wszystkie włoski na
karku. Nikt nigdy tak się do mnie nie zwracał! Ale przypomniałam sobie, że dziś wieczorem
nie jestem sobą. Do Julii ludzie pewnie mówili w ten sposób.
- Szukam Rechota - wybąkałam. - Spodziewa się mnie.
I wtedy usłyszałam odgłos spuszczanej wody i na drugim końcu pokoju otworzyły się
drzwi. I oto patrzyłam w zdumione zielone oczy Rechota i nic więcej się nie liczyło. Ani dym,
ani smród, ani dziwna plama na moich palcach po dotknięciu ściany. Rechot spojrzał na mnie
i uśmiechnął się.
- Julia?
To nawet nie było moje prawdziwe imię. Miłość mojego życia nawet nie znała mojego
prawdziwego imienia! Nieważne, powiedziałam sobie. Jesteś tutaj! - Aha. To ja.
- Po prostu super! - powiedział, uśmiechając się szeroko i mierząc mnie spojrzeniem
od stóp do głów.
Przemierzył pokój dwoma wielkimi krokami i objął mnie. Miał na sobie znoszoną
czarną koszulkę, a kręcone ciemne włosy spiął w niezbyt porządny kucyk. Pachniał potem,
papierosami i czymś słodkawym - dokładnie tak, jak powinna pachnieć gwiazda rocka. Nagle
poczułam się, jakbym wróciła do domu. To jest życie, które powinnam prowadzić -
superdziewczyny znanej gwiazdy rocka, a nie rozpieszczonej księżniczki Vinelandii. Odsunął
się, spojrzał mi w oczy i znowu się uśmiechnął.
- Chodz - powiedział. - Zaraz zacznie nasz zespół. - Zerknął przez ramię na kumpli i
podciągnął workowate dżinsy. - Ludzie, ktoś musi obudzić Frodo.
- Ja to załatwię - odparł jeden z nich. Potem Rechot wziął mnie za rękę i poprowadził
z powrotem w stronę schodów.
- Super, że tu jesteś! - wrzasnął, przekrzykując muzykę, gdy szliśmy wąskim
korytarzem. - Moja międzynarodowa e - mailowa dziewczyna!
Pchnął mnie przez drzwi i zdałam sobie sprawę, że jestem na skraju sceny. Widziałam
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
© 2009 ...coś się w niej zmieniło, zmieniło i zmieniało nadal. - Ceske - Sjezdovky .cz. Design downloaded from free website templates