[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Dni miała wypełnione, jezdziła po okolicznych wioskach i rozwoziła pudła z je-
dzeniem. Dość przyziemny charakter tej pracy uprzyjemniał jej widok morza i nieba,
sporadyczne wyprawy do Helston i Penzance po zaopatrzenie i kontakty z kilkorgiem
nowych przyjaciół, których tu poznała. Małe, proste przyjemności, nauczyła się je doce-
niać.
Przyjechała do Kornwalii pod wpływem impulsu, nawet się nad tym nie zastana-
wiała. Jako dziecko była tu na wakacjach, kiedy jej matka brała udział w festiwalu piani-
stycznym w Devon. Abby spędziła wtedy cudowny tydzień, budując zamki z piasku,
zbierając muszelki i jedząc lody. Jedne z niewielu wakacji, które spędzili we trójkę, jako
rodzina. Dobrze było tu wrócić i wcale nie żałowała, że odpowiedziała na ofertę pracy,
zamieszczoną przez Grace w lokalnej gazecie. Potrzebowała radykalnej zmiany, chciała
zerwać ze swym dotychczasowym życiem i wizerunkiem Cudownego Dziecka.
Teraz po raz pierwszy - poza tamtą nocą z Lukiem - czuła się wolna. I na swój
zwyczajny, prosty sposób, szczęśliwa.
R
L
T
Tylko od czasu do czasu wspomnienie Luca wzbudzało w niej nagły, dotkliwy ból.
Gniew na niego dawno już minął, był zresztą zbyt wyczerpujący. Przestała też dociekać,
dlaczego ją wtedy zostawił. Czy miało to jeszcze jakieś znaczenie?
Postanowiła nie patrzeć w przeszłość, żyć dalej i dopuścić do siebie uczucia, nawet
gdyby to miało być bolesne.
Cichy Zakątek był ostatnim domem przy głównej ulicy Carack, biały, kryty strze-
chą i zwrócony ku morzu. Abby zaparkowała samochód przed wejściem, wysiadła i z
przyjemnością odetchnęła chłodnym, ostrym, morskim powietrzem, po czym wypa-
kowała z samochodu pudło z żywnością. Weszła tylną furtką, przez ogródek, wprost do
prostej, wiejskiej kuchni o ceglanej podłodze.
Bardzo lubiła ten dom. Był malutki i przytulny, idealny dla par szukających sa-
motności. Salonik z kamiennym kominkiem i sypialnia na mansardowym pięterku stwa-
rzały tu szczególny klimat. Do obowiązków Abby należało dopilnowanie, czy domek jest
odpowiednio przygotowany dla nowych gości, dlatego wypakowawszy jedzenie, poszła
na górę sprawdzić, czy wszystko jest w porządku.
Widok szerokiego, podwójnego łóżka wywołał w niej ukłucie żalu, bo przez mo-
ment wyobraziła sobie, że leży tu z Lukiem. Suma jej romansowych doświadczeń ogra-
niczała się do tamtej pamiętnej nocy, więc kogo innego mogła sobie teraz wyobrazić jak
nie jego.
- To żałosne - powiedziała sama do siebie na głos, chcąc odpędzić natrętne myśli.
Nic dobrego nie mogło z nich wyniknąć.
Zeszła na dół i chciała jeszcze tylko przejrzeć się w lustrze, kiedy usłyszała zgrzyt
klucza w zamku. Ktoś otwierał właśnie frontowe drzwi. Zdziwiła się, bo nowy lokator
miał przyjechać koło trzeciej, a było dopiero południe. Uznała jednak, że należy się
przywitać, a przy okazji upewnić, czy wszystko jest, jak należy. Przybrała miły, profe-
sjonalny uśmiech i już miała przygotowane: witam w Cichym Zakątku", kiedy słowa
nagle zamarły jej na wargach, a uśmiech momentalnie znikł z twarzy.
W otwartych drzwiach stanÄ…Å‚ Luc.
R
L
T
ROZDZIAA SZÓSTY
Stał w drzwiach jak skamieniały i chłonął jej widok.
Ona także była oszołomiona. Gwałtownie pobladła i patrzyła na niego szeroko
otwartymi oczyma. Wyglądała tak samo... a jednak inaczej. Ciemne, lśniące włosy nie-
dbale związała w koński ogon, a zamiast sukni wieczorowej miała na sobie sprane dżin-
sy, bawełniany T-shirt i czerwoną bluzę. Mimo lat spędzonych w wielkim świecie, nie-
wiele się różniła od przeciętnej, młodej, wiejskiej dziewczyny. Myśl, że to on
doprowadził ją do takiej degradacji i że przez niego zatrudniła się w jakiejś podrzędnej
firmie cateringowej, znów wzbudziła w nim wyrzuty sumienia.
- Cześć, Abby - powiedział w końcu.
- Co ty tu robisz?
Abby nie zdążyła jeszcze ochłonąć ze zdumienia.
- Ja... - wahał się, co powiedzieć. - Chciałem cię zobaczyć.
- Przyjechałeś tutaj specjalnie?
Przyszło mu do głowy, że rzeczywiście mało prawdopodobne, żeby ktoś taki jak on
wynajmował domek w jakiejś nadmorskiej wiosce bez wyraznej przyczyny. Bywał raczej
w luksusowych hotelach i kurortach, uzdrowiskach i miejscowościach narciarskich.
- Tak - potwierdził.
Jej widok przywołał mu na pamięć wspomnienia tamtej nocy, która mogła być tak
cudowna, gdyby wtedy nie odszedł. Starał się odegnać te myśli i obrazy.
- Stawałem na głowie, żeby cię znalezć - powiedział. - No, ale jakoś się udało i je-
stem.
- Ale dlaczego? - zapytała cichym, niemal groznym tonem, jakiego nigdy przedtem
u niej nie słyszał.
- Chciałem się upewnić, czy wszystko u ciebie w porządku.
Abby cofnęła się o krok.
- Postawmy sprawę jasno - powiedziała bez ogródek. - Chciałeś uspokoić swoje
sumienie, bo bałeś się, czy ta noc sprzed pół roku nie złamała mi serca, prawda?
R
L
T
Luc nagle poczerwieniał na twarzy i Abby nie była pewna, czy to objaw wstydu,
czy gniewu.
- Możesz mieć spokojne sumienie, Luc. Nic mi nie jest - powiedziała dumnie, cho-
ciaż głos trochę jej drżał.
- Porzuciłaś fortepian - powiedział, nie ruszając się z miejsca.
- Ta decyzja nie miała nic wspólnego z tobą.
- Czytałem w gazecie, że odwołałaś szereg koncertów.
Abby poczuła, że ogarnia ją gniew. Stał tu przed nią, tak niewiarygodnie przystoj-
ny, budził w niej od nowa tęsknoty, o których chciała zapomnieć, i domagał się odpo-
wiedzi, które mu się nie należały.
- To naprawdę nie jest twoja sprawa - odparła ze znużeniem. - A lazagne jest w
lodówce.
Luc żachnął się na wzmiankę o jedzeniu, przecież chodziło mu tylko o to, żeby
zobaczyć Abby.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
© 2009 ...coÅ› siÄ™ w niej zmieniÅ‚o, zmieniÅ‚o i zmieniaÅ‚o nadal. - Ceske - Sjezdovky .cz. Design downloaded from free website templates