[ Pobierz całość w formacie PDF ]
czapy czerwonej jak krew.
- Jak za świadka, to wyjdz pani z sali. Zwiadki w sieni mają prawo stoić.
- Nie ucz mnie pani rzemskiego prawa. Ja zęby w sądach zjadłam, trzydzieści parę
lat świadkuje. Mam czas wyjść po dzwonku.
Jajecznica milknie zażenowana, ale zaraz zwraca się do siedzącej obok
właścicielki włochacza w kolorze młodego szczypiorku:
- Patrzcie ją, jaka honorowa. Wiadomo, że stale i wciąż po sądach lata, a mężowi
gaci nie ma kto zreperować. Nieraz widziałam, bo razem maglujem w elekstrycznem
na Ząbkowskiej.
- Patrz pani, że to dzisiaj cała Praga się tu zleciała, co się stało?
- Jak to, to nie wiesz pani? Niemożliwość! Coś pani z zagranicy przyjechała czy
jak? Wszyscy na Pradze aż trzęsą się od tego zdarzenia, jak kierownik ,,Samego"
spod siódmego sześć gwarantowanych jajek klientce zaprzeczył. Nie słyszała pani
o tem?
- Jak mnie pani żywą widzisz...
- Zgroza świata! No to posłuchaj pani. Widzisz pani te osobistość w
elekstrycznych fokach na pierwszej ławce.
- Te piegowate?
- Te piegowate. Otóż to więc jest ta dana klientka, a ten facet po drugiej
stronie...
- Ten przystojny, wycmukły?
- Ten wycmukły. To sam kierownik. No to uważasz mnie pani... W tej chwili
rozległ się donośny dzwonek. Ucichły rozmowy. Wszedł sąd.
Na pierwszy ogień poszła sprawa o wzajemne obelgi słowne między panem
Euzebiuszem K., kierownikiem sklepu samoobsługowego, a klientką panią Kazimierą
Z. W świetle zeznania jednego z głównych świadków, pani Kindziorek, zajście
wyglądało, jak następuje:
- Jak dziś pamiętam, w piątek to było po Trzech Królach, chodzę po tem Samie z
koszykiem i wkładam kilo ryżu, tego droższego, pudełko płatków owsianych, pół
kila cukru, paryską bułkie za cztery złote, bladą jak śmierć angielska, bo u
nasz na Pradze fatalne pieczywo.
- To do rzeczy nie należy, niech świadek nie wymienia, co kupował, tylko mówi o
zajściu.
- Owszem, należy, Najwyższy Sądzie - nie daje się zbić z tropu pani Kindziorkowa
- bo musze powiedzieć, w jaki sposób znalazłam się przed kasą.
- No więc wybrała pani towar i podeszła do kasy. Co było potem?
- Jak Najwyższy Sąd wie lepiej, to po co ja dostałam powiestkie i siedzę tu w
sądzie od rana?
- Proszę się uspokoić i zeznawać dalej.
- Jak dalej, to dalej. Przy kasie zaczęła się sprzeczka. Przede mną stała ta
właśnie obskarżona i miała w koszyku serek tylżycki, kostkie margaryny, kilo
ryżu... nie, kłamię - ryż miałam ja. Chociaż dobrze mówię, miała kilo ryżu.
- Tu idzie o jajka.
- Właśnie o jajka. Ale jajka miała nie w koszyku, tylko w torbie bo
ich kupiła gdzie indziej, a kasjerka na nią naskoczyła, że tutej, i zaczęła się
sprzeczka. Nadleciał kierownik i krzyczy: "To moje jajka", a klientka: "Nie
pańskie. Po czem pan poznajesz?" "Po stempel kach". l od tego do tego on ją
nazwał "złodziejachą", a ona jego "szpagatową inteligiencją".
- Jak? Szpagatową inteligiencją?
- Nie wiem, ale tak się mówi, jak się chce kogoś obciąć. Oprócz szpagatowej
inteligencji padło w tej sprzeczce kilka jeszcze nie mniej tajemniczych i
rzekomo obrazliwych epitetów. Ale ponieważ padały one z dwóch stron, sędzia
zaproponował wzajemne przebaczenie sobie uraz. Z uwagi też na to, iż wyjaśniło
się, że klientka istotnie kupiła jajka w innym sklepie, kierownik uroczyście
odwołał "złodziejachę", a pani Kazia "szpagatową inteligencję" i nastąpiły
serdeczne przeprosiny.
Czapy we wszystkich kolorach wychodziły z sądu zadowolone i tak komentowały w
kuluarach wyrok:
- Tylko ta ,,złodziejachą" uratowała obskarżona, inaczej fatalnie by leżała za
te szpagatową inteligencję.
- Dlaczego?
- Inteligiencją i różne literaci dzisiej górą, moja pani. Oświata się szerzy.
W
%7łELAZNE CIUCHY
- Ten szmelc do sprzedania?
- Tylko nie szmelc, tylko nie szmelc, panie szanowny, to jest metalowe łóżko ze
sprężynowem materacem i mosiężnemy gałkamy.
- Aóżko to może było. Teraz została się rama do większego lanszaftu. Portret
teściowej możesz pan w to oprawić i śmietnik nakrywać.
- No, no, panie starszy, obliczaj się pan ze słowamy, bo siemogie obrazić.
- Coś się pan tak zakochał w swojej teściowej czy jak? Wybryk natury pan jesteś,
rzadkość dwudziestego wieku pan odstawiasz czy jak?
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
© 2009 ...coś się w niej zmieniło, zmieniło i zmieniało nadal. - Ceske - Sjezdovky .cz. Design downloaded from free website templates