[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Chciałeś dobrać mi się do majtek bardziej niż chciałeś bym była milsza dla twoich małych,
grubych przyjaciół. Nie moja wina, że skończyła w rozbitym, głupim i matowym aucie przy
granicach miasta. Może to jednak twoja wina. Może nie mogła wytrzymać w mieście z tobą,
po tym jak ją rzuciłeś.
Clark zapukał w książki które trzymała w ręce i pchnął ją tułowiem na pień drzewa. Mocno.
-Mam coś dla Ciebie suko - powiedział Grzebał w kieszeni i wyjął z niej coś około czterech
centymetrów średnicy. To była samoprzylepna metka, coś jak tabliczka z nazwiskiem tylko,
że ze zdjęciem na którym niezgrabna, ale słodko wyglądająca nastoletnia dziewczyna
próbowała dzielnie uśmiechać się do aparatu. -Zbliżył się kolejny mieszkaniec Morganville
który zdjął swoją bransoletkę. Monica nie rozpoznała jej dopóki dziewczyna nie stanęła
naprzeciwko niej. Ta nie mówiła. Wyjęła tylko z kieszeni inną nalepkę i przykleiła ją na klatce
piersiowej Monicki, obok zdjęcia Annie McFarlane. Ta nalepka mówiła tylko MORDERCZYNI
wielkimi czerwonymi literami.
Szła dalej. Monica zaczęła to zrywać, ale Clark ją obserwował Pasuje ci- powiedział i wskazał
na swoje oczy, a potem na nią. Będziemy cię obserwować cały dzień. Tam przychodzi dużo
więcej nalepek.
Clark miał rację. Zapowiadał się naprawdę długi i zły dzień dla Monic ki Morell. Nawet Gina i
Jennifer trzymały się teraz z tyłu. Zwracając się w innym kierunku i zostawiając ją przed
obliczem muzyki.
Monici wzrok padł na Clarie Na co się patrzysz, dziwaku?- Clarie wzruszyła ramionami Na
sprawiedliwość, jak sądzę. Ona zmarszczyła brwi Jak to się stało, że nie zostałaś z
rodzicami? Nie Twoja sprawa Zacięta mina Monic zawahała się Tata chciał by wszystko
wróciło do normalności, więc ludzie mogą zobaczyć, że się nie boimy.
-I jak idzie? Monica zrobiła krok w jej stronę, potem przytuliła książki do piersi aby zakryć
większość nalepek i przyspieszyła. Nie przeszła dziesięciu metrów, kiedy podbiegł do niej
nieznajomy i na jej plecy przykleił nalepkę ze zdjęciem młodej dziewczyny i starszego chłopca
wyglÄ…dajÄ…cego może na piÄ™tnaÅ›cie. Pod spodem widniaÅ‚ napis mówiÄ…cy: ZABÓJCA ALISSY
Wstrząśnięta, Clarie zdała sobie sprawę, że chłopcem na zdjęciu był Shane, a to była jego
siostra Alyssa, która zginęła w pożarze który wznieciła Monica. Sprawiedliwość powtórzyła
łagodnie. W rzeczywistości poczuła się trochę chora. Sprawiedliwość nie była tą samą rzeczą
co litość.
Jej telefon zadzwonił kiedy próbowała zadecydować co zrobić Lepiej wróć do domu
Powiedział Michael Glass Dostaliśmy sygnał alarmowy od Richarda w ratuszu.
12
Sygnał nadszedł z zakodowanej sieci, która Claire uważała za wyłączona, zwarzywszy ze tylko
Oliver potrafił ja obsłużyć. Ale Ryszard odkrył jak ona działa. I jak tylko wpadła bez tchu przez otwarte
drzwi usłyszała jak Michael i Eve rozmawiają w salonie. Claire zamknęła i nakluczył drzwi, przerzuciła
plecak przez ramie i pospieszyła do nich.
- Cos mnie ominęło?
- Shh jednosiecznie powiedzieli Michael, Eve i Shane siedzÄ…c przy stole, wpatrujÄ…c siÄ™
uważnie w małą krótkofalówkę. Leżąca na środku. Michael wskazał krzesło dla Claire, na którym
usiadła, starając się być spokojnym jak to było teraz możliwe. Richard rozmawiał.
- Richard, tu Hektor odezwał się głos Dom Millerr ów. Masz jakieś wieści o ludziach, którzy
przejęli władze. O czym mówią?
- Mamy tylko plotki, nic konkretnego powiedział Richard słyszeliśmy ze dużo rozmów kreci
się koło Ratusza, ale nie mamy nic specjalnego o tym gdzie się spotykają albo nawet, z kim. Wszystko,
co mogę ci powiedzieć to to ze wzmocniliśmy budynek i zostawiliśmy barykady dokoła Placu
Założyciela, Jeśli to cos da dobrego. Potrzebuje wszystkich w strefie bezpieczeństwa, żeby byli w
gotowości teraz i w nocy. Zgłaszaj, jeśli cos będzie się działo. Postaramy się dotrzeć do waz ze
wsparcie. Michael wymienił spojrzenia ze wszystkimi i wtedy podniósł radio. Nacisnął przycisk
Michael Gllass. Myślisz ze Bishop za tym stoi?
-Mamy niepotwierdzone wiadomości, czy twój ojciec jest w mieście? Wiem ze to nie jest łatwe
dla ciebie, ale musze wiedzieć czy Frank Collins wrócił, do Morgaville? Shane spojrzał Claire głęboko
w oczy i powiedział
- Jeśli jest, nie mówił mi o tym.
Kłamał
Claire otworzyła usta i chciała cos, powiedziec, ale nie mogła się skupić, co to było.
- Shene szepnęła.
Potrząsnął głową.
- Powiem ci cos Ryszard, złap mojego ojca, to masz moje osobiste poparcie, do wrzucenia go
do najgłębszego dołu, jaki masz tutaj powiedział Shane, jeśli jest w Morganville, to ma plan, ale
nie będzie pracował z, lub dla wampirów, chce żebyś to wiedział w każdym razie.
- Wystarczająco uczciwe. Jakbyś cos usłyszał od niego..
- Jesteś na szybkim wybieraniu Shane odstawiał radio na środek stołu. Claire nadal się na
niego gapiła, czekając ze cos powie, cokolwiek, ale on tego nie zrobił.
- Teraz mnie posłuchaj. To ja oberwałem nożem, ścięto mi głowę, zakopano w ogródku, miedzy
innymi. Jedyna dobra rzecz z tego ze byłem wtedy duchem.
Shane spojrzał w dół. Komu powinienem powiedzie? Wampirom? Proszę cie.
Michael gwałtownie wstał, jego krzesło opadło na podłogę, a on opierał rece o stół i pochylił się
do Shane a. Oh, a ja myślę ze tak powiedział sprawdzam to każdego dnia, A ty? Przyjrzałeś się
sobie dobrze ostatnio. Shane? Ponieważ nie jestem pewien czy jeszcze cie znam Shane spojrzał w
górę a na jego twarzy malował się ból.
- Nie chciałem stery...
- Może jestem ostatnim wampirem tutaj. Przerwał Michael Może inni nie żyją. Może umrę
niedługo. Powiedz tłumem tam czekającym by rozpruć mnie jak zwierze a Bishopem który chce
wszystko przejąć, nie jest mi potrzebny jeszcze twój ojciec, prześladowca.
- Nie zrobiłby...
- Już raz zrobił, albo przynajmniej starał się. W każdej sekundzie może zrobić to jeszcze raz,
bez mrugnięcia i ty o tym wiesz Shane. On szczególnie przyjdzie po mnie.
Shane już nic nie powiedział, Michael zabrał radio ze stołu i przyczepił do kieszeni spodni..
Promieniał kolorami jaskrawego złota czekając na odpowiedz, ale Shane nie mógł na niego spojrzeć.
Jeśli zdecydujesz ze chcesz pomoc ojcu w zabiciu paru wampirów Shane wiesz gdzie mnie szukać -
Michael poszedł na góre. Było tak jakby w pomieszczeniu zabrakło powietrza, Claire zrozumiała ze
ciężko dyszy, bardzo ciężko i stara się nie dygotać.
Ciemne oczy Eve były bardzo szerokie i wbijały się w Shaen a. Powoli wstała od stołu
- Eve powiedział i wyciągnął reke
Odsunęła się od niej.
- Nie jestem morderca
- Morganville musi się zmienić
- Obudz się Shane, zmienia się. Zaczęło się miesiąc temu. Wampiry i ludzie współpracują, ufają
sobie. Starają się. Jasne, jest to ciężkie, ale mamy powody żeby się cieszyć, dobre powody. A ty
chcesz to teraz zaprzepaścić i pomoc ojcu, stawiając gilotynę czy cokolwiek na Placu Założyciela.
Oczy Eve stały się jeszcze czarniejsze. Wal się.
- Nie chciałem
Idąc po schodach nadal klęła pod nosem. Claire i Shane zostali sami.
Nie była spakowana, pomimo tego poszła na góre do swojego pokoju i wyciągnęła swoje rzeczy,
których było żałośnie malo. Większość było brudne. Usiadał na łóżku, gapiąc się na nie czuła się
zagubiona, samotna i było jej niedobrze. Zastanawiała się czy miała jakiś cel, czy po prostu wybiegnie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
© 2009 ...coÅ› siÄ™ w niej zmieniÅ‚o, zmieniÅ‚o i zmieniaÅ‚o nadal. - Ceske - Sjezdovky .cz. Design downloaded from free website templates