[ Pobierz całość w formacie PDF ]

archiwum uniwersytetu, który Stefan I założył w Wilnie, i zaginęła bez śladu,
gdy cesarz rosyjski Mikołaj I zamknął tą uczelnię, a zbiory jej rozproszył. W
1584 roku ukazała się w Krakowie rozprawa zaprzeczająca bóstwu Chrystusa.
Napisał ją Niemiec, Chrystian Franken. Akademia Jagiellońska zawrzała
oburzeniem, rozpętała się gwałtowna polemika. Autor wolał zniknąć z widowni,
uszedł z Polski. Dostał się do więzienia drukarz, Aleksy Rodecki. Niedługo
cierpiał w ciemnicy. Na prośbę Stanisława Taszyckiego król kazał go uwolnić.
Stefan cenzurował wszystko, co się wiązało z polityką (pojmowaną przezeń aż
nazbyt szeroko, czemu nie warto przeczyć). Do filozofii i wiary niczyjej się nie
wtrącał. Głoszona w Zniatyniu opinia, że księża zagarnęli go w posiadanie,
grzeszyła przesadą. Król zabrał małżonce Nideckiego w lipcu, czyli w dwa
miesiące po koronacji. Panowanie Stefana od początku cechował rozmach i
konsekwencja w dążeniu do wytyczonych celów. Całkiem tak, jakby nowa władza była
już zupełnie ustabilizowana i nic jej z zewnątrz nie zagrażało. A przecież
cesarz wcale się Wawelu nie wyrzekł. Nuncjusz nie uznawał wybrańca szlachty i
tak sobie wytyczał szlaki w Polsce, by się z nim nie spotykać. Dlatego właśnie
usunął się z Warszawy do Skierniewic, skąd słał do Rzymu swe arcycenne raporty.
Pojechało do Niemiec poselstwo mające załagodzić sprawę i skłonić Maksymiliana
do wyrzeczenia się roszczeń. Niewiele wskórało, a na wyjezdnym ktoś je ostrzegł,
by się miało na baczności. Polacy zwrócili się więc do cesarza o "kartę
przejścia". Otrzymali wyniosłą odpowiedz, że na terenie całej Rzeszy nic im nie
grozi. O trzy mile od Ratyzbony posłowie wysiedli ze statku, którym podróżowali
po Dunaju, i udali się do wsi Vatter na nocleg. Tutaj napadł ich tłum wieśniaków
wzburzonych pogłoską, że wędrowcy są Turkami nasłanymi przez Batorego dla
zgładzenia cesarza. %7ładen z Polaków nie umiał po niemiecku, Niemcy nie władali
innymi językami poza własnym. Ale nawet gdyby było inaczej, posłowie
przesiedzieliby pewnie w Linzu pod kluczem te same cztery miesiące. Wszystko
było z góry nakazane, nie można o tym wątpić. Uwolniono naszych dyplomatów
dopiero 29 pazdziernika. Władza Stefana I była już wtedy na dobre
ustabilizowana. 12 pazdziernika 1576 roku zmarł cesarz Maksymilian II, z łaski
prymasa Jakuba Uchańskiego noszący tytuł króla Polski. Tym razem los uśmiechnął
się do Rzeczypospolitej. Sprzątnął pretendenta do jej korony, pozbawił Iwana
Groznego sojusznika. Zaczęła się teraz bohaterska epopeja rządów króla Stefana
oraz smętne pasmo rozczarowań i trwóg królowej Anny. Niepomna krakowskich
upokorzeń próbowała Jagiellonka zdziałać coś w Warszawie, w mieście, "gdzie
dawniej przebywała wśród ciągłej melancholii". Urządzała bankiety i bale,
obmyślała mężowi miłe niespodzianki. Cóż stąd? Węgier był człowiekiem z
szorstkiej gliny ulepionym. 17 sierpnia wyjechał z Warszawy i cały schyłek 1576
roku spędził w Prusach, zajęty polityką i wojną. Miłował ponad inne jeden tylko
gatunek rozrywki, ten akurat, do którego schorowana połowica wcale się nie
nadawała. Polował namiętnie. Wśród niebogatego spadku po nim zanalazło się w
przyszłości "oszczepów łowczych sześć", w piwnicy rogi łosie i jelenie, a
ponadto "nogi rysie w pudle par dwadzieścia osiem od dwudziestu ośmiu rysiów".
17 kwietnia król zjawił się w Warszawie. 1 maja już go nie było. Nawet pierwszej
rocznicy ślubu małżonkowie nie spędzili razem. Rok następny cały niemal upłynął
w rozłące. Zdenerwowana Anna ostro raz powiedziała pewnemu szlachcicowi, który
ruszając w podróż przyszedł pożegnać panią: "Wy poddani nauczyliście się tego
jeżdżenia od swego króla". W rzeczywistości mogło być tylko odwrotnie.
Ziemiaństwo polskie szeroko słynęło z zamiłowania do wędrówek - jeśli nie za
granicę, to przynajmniej do kumów w sąsiednim powiecie. Samotność dobrze musiała
dopiec królowej, jeśli zaczynała odwracać kota ogonem, winić małżonka za nawyki,
które sama od dzieciństwa wokół oglądała. Histeryczna irytacja żony bywa
zazwyczaj słabym magnesem dla męża. Tymi czasy nastał w Polsce nowy nuncjusz,
Andrzej Caligari. To, co napisał 29 stycznia 1579 roku, tchnie naiwnym
optymizmem człowieka słabo jeszcze zorientowanego: "My tutaj teraz bardzo
swobodnie czas przepędzamy. Król i królowa kochają się, jedzą, śpią i komunikują
często razem ku wielkiej wszystkich radości. Królowa jest tak świeża i dobrze na
zdrowiu, że nie uwżałbym za cud, gdyby miała zajść w ciążę". 3 lutego Stefan
wyjechał z Warszawy. Wkrótce dał znać żonie, że ze względu na przygotowania do
wyprawy moskiewskiej całe lato będzie musiał spędzić na Litwie. Goniec zjawił
się wieczorem, w chwili wyjątkowo niedobranej. Zamek jarzył się od świateł,
muzykanci czekali w pogotowiu. Królowa urządzała bal dworski. Przeczytawszy
list, kazała natychmiast pogasić świece, uprzątnąć instrumenty, "i z wielkim
gniewem ustąpiła na swoje komnaty". Nuncjusz Caligari pozbył się złudzeń, uznał
rozłam za nieodwołalny. Przyboczny lekarz Anny powiedział mu poufnie, że u pani
od trzech już lat nie występuje pewien objaw kobiecy. CiążCa mogłaby się więc
przytrafić wyłącznie cudem. W tym samym 1579 roku Stefan po raz pierwszy [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • odszkodowanie.xlx.pl
  • © 2009 ...coś się w niej zmieniło, zmieniło i zmieniało nadal. - Ceske - Sjezdovky .cz. Design downloaded from free website templates