[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- Nic z tego, nie ma czystych kubków.
Wszedł za nią do kuchni, zamknął drzwi i wziął ją w ramiona.
- W drzwiach jest szyba - wyszeptała.
Oparł się więc o szybę, zasłaniając ich przed wzrokiem osób przechodzą-
cych korytarzem, i pocałował ją namiętnie.
- %7łebyś wiedziała, czego się możesz spodziewać dziś wieczorem - po-
wiedział, wypuszczając ją z objęć.
I nie czekając na kawę, wyszedł z kuchni, a ona stała tam jeszcze przez
chwilę, oszołomiona i zachwycona.
S
R
Rozdział dziewiąty
Odetchnęła z ulgą, kiedy tuż przed siódmą Sam wysiadł z samochodu
przed jej domem i ruszył w kierunku drzwi. Miał na sobie smoking i Molly
stwierdziła, że ubrała się odpowiednio. Włożyła obcisłą spódnicę z kontra-
fałdami z tyłu i dopasowaną baskinkę, która wspaniale podkreślała jej figu-
rę. Teraz z zachwytem patrzyła na Sama.
Wygląda zabójczo, pomyślała. Nie dorastam mu do pięt. Przygnębiona
wzięła torebkę i zeszła na dół, włożyła długi płaszcz, który szczelnie ją
okrywał, i z wymuszonym uśmiechem otworzyła drzwi.
- Witaj. Jak widzę, jesteś gotowa - powiedział zaskoczony.
- Oczywiście. - Z wysiłkiem przywołała na twarz niewyrazny uśmiech.
Wieczór był chłodny. Zadrżała, a on postawił kołnierz jej płaszcza i mu-
snął ustami jej wargi.
- Taksówka czeka - zażartował.
Zamknął za nimi drzwi i pomógł jej wsiąść do samochodu.
Traktuje mnie po królewsku, pomyślała, tłumiąc nerwowy śmiech. Sam
zajął miejsce za kierownicą i ruszył, zerkając na nią przełomie. Zapadło
milczenie. Doszła do wniosku, że Sam też się denerwuje. Ale dlaczego?
Kiedy dotarli na miejsce, zaprowadził ją do kuchni.
S
R
- Wybacz mało eleganckie otoczenie - zaczął - ale miałem do wyboru al-
bo zainstalowanie cię w salonie, gdzie byłabyś sama, albo zaoferowanie
swojego towarzystwa, gdy będę kończył gotowanie. Proszę, podaj mi
płaszcz.
Molly niepokoiła się, czy Sam uzna jej strój za wystarczająco elegancki.
Pomógł jej zdjąć płaszcz i zachwyt w jego oczach sprawił, że zniknęły jej
obawy.
- Pięknie wyglądasz - powiedział, rozluzniając muszkę, jakby go dusiła. -
Podam ci coś do picia.
Wyjął butelkę z wiaderka z lodem i sprawnie rozkręcił drucik otaczający
korek.
- Szampan?
- Podany w niecodzienny sposób - zauważył, nalewając musujący płyn
do wysokich kieliszków, w których tkwiły długie, czarne pałeczki. Molly
powąchała je.
- Wanilia? - spytała zaskoczona.
- To afrodyzjak - wyjaśnił, unosząc kieliszek. - Za dzisiejszą noc. Obyś
zapamiętała ją na długo.
Jego gorące spojrzenie zdradzało, że płonie w nim namiętność. Nie po-
trzebujemy afrodyzjaków, pomyślała.
- Za dzisiejszą noc - powtórzyła i patrząc mu w oczy, wypiła szampana.
Miał osobliwy smak i uderzał do głowy. Jeśli nie będziesz uważała,
szybko ją stracisz, pomyślała.
- Co dziś na kolację? - spytała zaciekawiona.
- Zobaczysz. - Uśmiechnął się szelmowsko.
S
R
- W takim razie nie spuszczę z ciebie oczu.
- Wtedy zaczną mi się trząść ręce. Wyglądasz tak pięknie, że nie mogę
się skoncentrować na gotowaniu. Usiądz po drugiej stronie stołu, bo zrezy-
gnuję z moich ambitnych planów i posiądę cię na blacie.
Zaczerwieniła się po korzonki włosów i zajęła wskazane miejsce. Nigdy
wcześniej nie pomyślała o takim wykorzystaniu tak zwykłego mebla. Popa-
trzyła na stół z zaciekawieniem.
- Nic z tego - prychnął i odwrócił się do kuchni.
Próbowała zidentyfikować zapachy unoszące się w pomieszczeniu. Szpa-
ragi i owoce morza. To nie jest ryba, chociaż woń wydała jej się znajoma.
Małże? Sam wsunął płytką foremkę do piekarnika, na palniku coś gotowało
się na parze. Oczywiście, szparagi. Po chwili przełożył je do salaterki, polał
sosem i odwrócił się do Molly z uśmiechem.
- Jaśnie pani, podano kolację - zaanonsował.
- Mam nakryć do stołu?
- Już wszystko gotowe. Wez szampan.
Poszła za nim, niosąc kieliszki i butelkę. Zaprowadził ją do pokoju, w
którym znalazła się po raz pierwszy. Gdy zapalił świece, ich miękkie świa-
tło zaiskrzyło w kryształach i srebrze. Sam rzeczywiście wychodzi ze skó-
ry, pomyślała. Przy nakryciach leżały wykrochmalone serwetki, stały mise-
czki z wodą do opłukiwania palców, a w powietrzu unosiła się woń cytru-
sów. W końcu Sam odsunął krzesło i kiedy usiadła, zajął miejsce obok, tak
że ich kolana dotykały się pod stołem.
Postawił między nimi salaterkę ze szparagami, wziął jeden, zanurzył go
w roztopionym maśle i uniósł do jej warg.
S
R
O mój Boże, on mnie będzie karmił, jęknęła w duchu Molly. Otworzyła
usta i odgryzła kawałek szparaga, a masło spłynęło jej po wardze. Sam wy-
tarł je czubkiem palca, który podniósł do ust i oblizał.
Jakim cudem czynność jedzenia może być tak zmysłowa? - zastanawiała
się, nie zdając sobie sprawy z tego, że to dopiero początek. Teraz ona poda-
ła mu szparaga, czując, że podnieca ją widok jego białych zębów przegry-
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
© 2009 ...coś się w niej zmieniło, zmieniło i zmieniało nadal. - Ceske - Sjezdovky .cz. Design downloaded from free website templates