[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Bianka zakryła twarz dłońmi.
328
 Przyjaciela! Nie ma przyjaciół! Wszyscy w tym
wstrętnym kraju mnie nienawidzą. Dziś rano mój mąż
powiedział, że nawet sama siebie nie znoszę.
Gerard pochylił się ku niej i dotknął jej włosów. Nie były
zbyt czyste.
 Nie wiesz, że on zrobiłby każdą rzecz, żeby cię zranić?
On chce tylko Nicole. Zrobi i powie wszystko, żeby ją dostać.
Chce cię stąd usunąć, żeby mieć ją.
Bianka popatrzyła na niego swymi małymi,
zaczerwienionymi oczkami znad spuchniętych policzków.
 Nie może jej mieć. Ożenił się ze mną.
Gerard uśmiechnął się do niej jak do dziecka.
 Jakże ty jesteś niewinna. Jesteś taka słodka i bezbronna,
nie wyrafinowana. Czy powiedział ci, gdzie był zeszłej nocy?
Machnęła ręką.
 Mówił coś o powodzi i Nicole ratującej jego ziemię.
 To jasne, że uratowała jego ziemię. Przecież myśli, że
kiedyś do niej będzie należała. Zrobiła to tak, żeby wyglądało na
wielkie poświęcenie, ale tak naprawdę powiększyła tylko obszar
żyznych tarasów. Liczy na to, że plantacja Armstrongów kiedyś
do niej wróci.
 Ale jak? Przecież byli świadkowie mojego ślubu z
Clayem. Nie można tego unieważnić.
Gerard poklepał ją po dłoni.
 Jesteś prawdziwą damą. Nawet nie potrafisz sobie
wyobrazić perfidii tych dwojga. Kilka razy pokrzyżowałaś im
plany, ale to były tylko sztuczki, nic takiego, co mogłoby kogoś
skrzywdzić. Nawet samo porwanie nie było grozne. Ale teraz
ich plany nie są tak niewinne... czy uczciwe.
 Co masz na myśli? Rozwód?
Gerard milczał przez chwilę.
 Chciałbym, żeby to był tylko rozwód. Uważam, że oni
planują... morderstwo.
Bianka patrzyła na niego z otwartymi ustami. Z początku
nie dotarło do niej, kto miałby być ofiarą. Wizja Nicole
329
spadającej ze skarpy dość jej się spodobała. Gdy Nicole zniknie,
jej, Bianki, życie znacznie się poprawi.
Ale zdziwiło ją, dlaczego Clay miałby zabijać Nicole.
Powoli docierało do niej to, co miał na myśli Gerard.
 Mnie?  wyszeptała.  Chcą zamordować mnie?
Gerard mocno trzymał ją za rękę.
 Obawiam się, że byłem tak samo naiwny jak ty. Długo
trwało, zanim zorientowałem się, co się wokół dzieje. Nie
mogłem zrozumieć, dlaczego Nicole z własnej woli chce się
pozbyć kawałka ziemi. Musiała mieć jakiś ukryty powód. Dziś
rano zrozumiałem. Ci barbarzyńcy tak hałasowali, że nie
mogłem spać. Zrozumiałem, że gdy Nicole znów stanie się
panią plantacji, wiele zyska na tym dodatkowym kawałku ziemi.
 Ale... morderstwo! Niemożliwe, żebyś miał rację.
 Czy Armstrong nie próbował cię skrzywdzić?
Uderzył cię kiedykolwiek?
 Dziś rano. Pchnął mnie na ścianę. Ledwo mogłam
oddychać.
 Właśnie o to mi chodziło. Jest porywczy. Zaczyna
tracić kontrolę nad sobą. Niedługo znajdziesz cienki sznurek
przywiązany tuż nad schodami. Gdy na nie wejdziesz,
spadniesz.
 Nie!  krzyknęła Bianka, przyciskając rękę do piersi.
 Oczywiście Armstrong będzie daleko od domu, gdy to
się stanie. Potem wystarczy odwiązać sznurek. Stanie się
niepocieszonym wdowcem, podczas gdy ty będziesz leżała w
trumnie.
Jej oczy rozszerzyły się w przerażeniu.
 Nie mogę na to pozwolić. Muszę coś zrobić.
 Musisz zachować ostrożność. Także ze względu na
mnie.
 Na ciebie?  zdziwiła się.
Gerard ujął jej dłoń w obie swoje ręce.
 Myślisz pewnie, że jestem łajdakiem, że jestem zbyt
śmiały. Nie, nie powiem.
330
 Proszę. Powiedziałeś, że jesteśmy przyjaciółmi. Możesz
mi zdradzić, co myślisz.
Popatrzył na podłogę, ale stwierdził, że jest zbyt mokra, by
na niej klęknąć. Zniszczyłby jedwabne pończochy.
 Kocham cię  powiedział z desperacją w głosie.  Nie
mam nawet nadziei, że mi uwierzysz. Spotkaliśmy się tylko raz,
ale od tego czasu ciągle o tobie myślałem. Nie dajesz mi
spokoju. Każda moja myśl dotyczy ciebie. Proszę, nie śmiej się
ze mnie.
Bianka wpatrywała się w niego zdumiona. Nigdy nikt nie
oświadczył jej się z takim uczuciem. W Anglii poprosił ją o rękę
Clay, ale zachował przy tym dystans, jak gdyby myślał o czymś
innym. Spojrzenie Gerarda przyspieszyło rytm jej serca.
Naprawdę ją kochał, czuła to. Od czasu ich pierwszego
spotkania wielokrotnie o nim myślała, wyczuwając w nim kogoś
delikatnego, wyrozumiałego. Teraz zobaczyła go w innym
świetle. Mogłaby go pokochać. Mogłaby pokochać kogoś o tak
świetnych manierach.
 Nie mogłabym się z ciebie śmiać.
 Czy mam zatem prawo mieć nadzieję na
odwzajemnienie choć ułamka mojego afektu? Nie śmiałbym
prosić o więcej, widuję cię tak rzadko.
 Ależ, oczywiście  odpowiedziała Bianka, jeszcze nie
otrząsnąwszy się z szoku.
Wstał i poprawił fular.
 Muszę już iść. Przyrzeknij mi, że będziesz ostrożna.
Jeśli coś ci się stanie, jeśli spadnie choć jeden śliczny włos z
twojej głowy, pęknie mi serce.  Uśmiechnął się do niej, po
czym zobaczył coś na balustradzie.  Byłbym zapomniał. Czy
przyjmiesz ten skromny dowód mojego uczucia?
 Podał jej pięciofuntowe pudełko czekoladek. Dostał je
za jedną z sukienek Nicole od córki farmera.
Bianka wyrwała mu z rąk pudełko.
. Jeszcze nic nie jadłam  wymamrotała.  Nie pozwolił mi
nic zjeść dziś rano.  Rzuciła wstążkę na podłogę i otworzyła
331
opakowanie. Pochłonęła pięć karmelków, zanim Gerard zdążył
nabrać tchu.
Bianka zamarła z kroplą czekolady w kąciku ust.
 Co ty sobie o mnie pomyślisz?
 A cóż innego, niż to, że cię kocham?  odpowiedział
Gerard, otrzezwiawszy ze wstrząsu, który wywoływał w nim
sposób, w jaki Bianka zaatakowała bombonierkę.  Nie wiem,
czy zdajesz sobie sprawę z tego, że kocham cię taką, jaką jesteś.
Nie chcę zmian. Jesteś kobietą, pełną, piękną kobietą. Nie
potrzebuję chudej, niezgrabnej dziewczynki. Kocham cię taką,
jaką jesteś.
Bianka popatrzyła na niego niemal takim wzrokiem jak na
czekoladki. Gerard uśmiechnął się.
 Czy możemy się jeszcze spotkać? Może za trzy dni, w
południe. Przyniosę prowiant na piknik.
 O, tak  westchnęła.  Będę szczęśliwa.
Skłonił się przed nią, ujął jej dłoń i pocałował.
Zauważył, że Bianka wciąż zerka na czekoladki. Gdy
zostawił ją samą, przystanął w cieniu drzewa, by zobaczyć, że
pochłonięcie pięciu funtów pomadek było dla niej sprawą kilku
minut. Uśmiechnął się do siebie i ruszył do młyna.
Trzy dni pózniej siedział naprzeciw niej w ustronnym końcu
plantacji Armstrongów. Pomiędzy nimi leżały resztki uczty,
której przygotowanie zajęło Janie cały poranek. Gerard skrzywił
się, przypomniawszy sobie, że w pierwszej chwili Janie
odmówiła wypełnienia jego polecenia. Dopiero interwencja
Nicole załatwiła sprawę. Nie lubił, by kobiety przekraczały
ustalone granice.
 Próbuje mnie zagłodzić  powiedziała Bianka z ustami
pełnymi kremu karmelowego i migdałów.  Dziś rano na
śniadanie dostałam tylko dwa gotowane jajka i trzy biszkopty. I
odwołał moje zamówienia na nowe sukienki. Nie wiem, co mam
na siebie wkładać. Ci głupi Amerykanie nawet nie potrafią
porządnie szyć. Suknie bez przerwy prują się w szwach.
332
Gerard patrzył z ciekawością na ilość jedzenia, którą była w [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • odszkodowanie.xlx.pl
  • © 2009 ...coś się w niej zmieniło, zmieniło i zmieniało nadal. - Ceske - Sjezdovky .cz. Design downloaded from free website templates