[ Pobierz całość w formacie PDF ]
uścisk jej wyraźnie serdeczny i bez granic zdu-
miony, z głębokim ukłonem rzekłem:
— Los jest wielkim sprawcą niespodzianek...
tę przyjmuję z wdzięcznością, jednak, chciałbym
wiedzieć...
— Sewerko! jakże można! Któż okazuje, że
wie o takich rzeczach! Boże! Boże! co ta dziew-
czyna wyrabia! — łamiąc ręce wołała Idalka!
— Moja Idalko, każdy ma prawo być szcz-
erym... własnym kosztem — odparła panna Zdro-
jowska. Już wiem o tem, że tu za szczerość płacić
trzeba, ale ty wiesz także, że się tego nie lękam.
— O Boże! wiem! wiem! — jęczała Idalka.
— Łaskawe panie — przemówiłem — nie mogę
powiedzieć, że jestem na niemieckiem kazaniu,
87/130
bo umiem po niemiecku. Raczcie panie oświecić
mię, w jakim języku toczy się rozmowa...
Idalka trochę z gniewem, trochę ze śmiechem,
opowiedziała, że wczoraj, ten szaleniec Staś,
przyniósłszy jej jakąś książkę, której żądała, od a
do z wypaplał przed nią całą naszą rozmowę w
restauracji, a ona znowu, od a do z powtórzyła
ją pannie Zdrojowskiej, w kształcie lekcji, dla
pokazania: co to jest nie zachowywać się w
świecie tak jak wszyscy.
— I wyobraź sobie, mój drogi, ona zamiast
zmartwić się żartami, na które pozwolili sobie ci
panowie, była bardzo ucieszoną tem, że ty szla-
chetnie postąpiłeś. Teraz ci jeszcze za szlachet-
ność podziękowała. Masz i graj dalej samodzielnie
rolę bohatera, bo ja uciekam, aby się przebrać. W
tem ubraniu co chwilę chcę ukłonić się samej so-
bie i zapytać: "Z kim mam przyjemność?"..
Spojrzała jeszcze w zwierciadło i zniknęła za
zamkniętemi drzwiami tych pokojów, w których
mieściło się zacisze domowe. Panna Zdrojowska
stała z rękami splecionemi i opartemi o stół, ze
spuszczonemi oczyma. Zbliżyłem się do niej.
— L'appetit vient en mangeant — rzekłem
— obdarzony jedną niezasłużoną łaską, śmiem
prosić o drugą.
88/130
Podniosła na mnie wzrok pytający.
— Przecież jesteśmy krewnymi — mówiłem —
nie wiem, doprawdy, czy blizkimi, lub dalekimi,
ale zanim to na drzewie genealogicznem sprawd-
zonem zostanie, niechaj mi wolno będzie nazywać
panią kuzynką i tenże tytuł z ust pani otrzymywać.
— Owszem, będzie mi to bardzo przyjemnem
— uprzejmie odpowiedziała.
— Kuzynka bardzo ceni pokrewieństwa?
— Tak.
— Czy można wiedzieć: dlaczego?
— To bardzo proste. Dają one ludziom pretekst
do życzliwego zbliżania się. a na świecie, każdy
nawet pretekst do tego dobry.
Usiedliśmy na fotelach obok siebie stojących.
— Znajdujesz więc, kuzynko, że ludzie wzglę-
dem siebie na zbyt wielkich odległościach są
umieszczeni?
— Najpewniej — odpowiedziała i oczy jej błys-
nęły. Znajduję, że większa doza wzajemnej życzli-
wości wszystkim na świecie wyszłaby na korzyść,
ale są wypadki, w których ludzi łączyć powinna ni-
etylko życzliwość, ale najściślejsza Jedność.
89/130
Ożywiła się ogromnie i mówiła z takim akcen-
tem przekonania, że mnie ogarnęła ciekawość o
czem właściwie mówi.
— Jakie to wypadki? — zapytałem.
Po twarzy jej przeniknął znowu ten wyraz zdzi-
wienia, który głównie zwrócił zawczoraj na nią mo-
ją uwagę.
— Nie wiesz, kuzynie?
Uderzyłem się w czoło. Ach, tak! Ale któż na
świecie może ciągle pamiętać o takich rzeczach!
Pedantka! pomyślałem, a jednocześnie jakiś drugi
człowiek pomyślał w mojej głowie: "Marna jednak
figura ze mnie!"
— Obawiam się — rzekłem — że sąd twój,
kuzynko, wypadnie dla nas ujemnie.
Zmieszała się trochę.
Przekonałem się z popełnionych omyłek, że
zupełnie jeszcze nie umiem wydawać trafnych
sądów.
Zawahałem się chwilę, a potem, pochylając
się nieco i patrząc w szafirowe jej gwiazdy, zcicha
wymówiłem:
— Naprzykład: Bronek Widzki...
Jak dość często u niej bywało, brwi jej zsunęły
się nieco i utworzyły małą zmarszczkę na młodem
90/130
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
© 2009 ...coś się w niej zmieniło, zmieniło i zmieniało nadal. - Ceske - Sjezdovky .cz. Design downloaded from free website templates