[ Pobierz całość w formacie PDF ]
mojej prawej drogi.
Przekręciła się znów twarzą w jego stronę. Jej oczy były szerokie otwarte z... zadowolenia?
Naprawdę? W pojedynkę mogę zrujnować ci życie??
On zmarszczyło brwi.
To nie oznacza że powinnaś próbować i zrobić tak.
Zmiejąc się, pochyliła się i pocałowała go. Jej piersi napierały na jego klatkę piersiową,
kolejny raz rozgrzewając jego krew, tak jak tylko ona mogła zrobić. Ale był zdecydowany
walczyć i się sprzeciwić temu.
To nie jest to co miałem na myśli. Po prostu chciałbym być dla ciebie ważny.
Jej policzki nagle zrobiły się czerwone.
Czekaj! To nie to co ja miałam na myśli, wcale. To co próbuje powiedzieć to to, że
wybaczyłam ci, że zamknąłeś mnie w twoim pałacu w niebie. Zrobiłbyś to samo gdyby
sytuacja została odwrócona.
Lysander nie oczekiwał, że przebaczenie przyjdzie tak łatwo. Nie od niej. Zmarszczył brwi,
położył ręce na jej policzkach i zmusił ją do spojrzenia w swoje oczy.
Dlaczego byłeś ze mną? Wiem, że nie jestem kimś kogo byś mile widziała czy akceptowała.
Blanka sztywno wzruszyła ramionami.
Zgaduje, że jesteś moją słabością.
Teraz zrozumiał dlaczego uśmiechnęła się po mimo jego wyznania. Chciał zakaszlał żeby
zamaskować śmiech .
Jeśli mamy zamiar być razem... - Blanka zatrzymała się, czekając. Gdy kiwnął głową,
odprężyła się i kontynuowała, - wtedy zgaduje, że mogę okradać tylko nieuczciwych.
To było ustępstwo. Ustępstwo, które nigdy nie pomyślałby, że Blanka będzie gotowa zrobić.
Ona naprawdę musi go lubić. I chcieć spędzić z nim więcej czasu.
Więc słuchaj, - powiedziała. - Moja siostra bierze ślub za tydzień, Jak mówiłam ci
wcześniej. Czy chciałbyś iść ze mną? Jako mój gość? Wiem, wiem. To jest krótkie
ogłoszenie. Ale nie miałam zamiaru cię zapraszać. Wiesz, jesteś aniołem W jej głosie
słychać było wstręt przy tym słowie. - Ale kochasz się tak jak demon więc uważam, że
powinnam, no nie wiem, chwalić się tobą albo coś w tym stylu.
Otworzył usta w odpowiedzi. Co powinien odpowiedzieć, nie wiedział. Nie mogli
powiedzieć innym o swoim związku. Nigdy. Ale głos z zewnątrz zatrzymał go przed
odpowiedzeniem.
Lysander. Jesteś w domu?? - Lysander rozpoznał głos natychmiast. Rafael, waleczny anioł.
Panika nieomal odebrała mu głos. Nie mógł pozwolić mu zobaczyć go takiego. Nie mógł
pozwolić komukolwiek ze swojego rodzaju zobaczyć go z Harpią.
Musimy porozmawiać o Olivii, - Rafael zawołał. - mogę wejść do twojego domu? Jest tu
jakiś rodzaj blokady uniemożliwiający mi to.
Jeszcze nie, - zawołał Lysander. Czy było słychać panikę w jego głosie? Nigdy wcześniej
nie doświadczył czegoś takiego i nie wiedział jak z tym walczyć Poczekaj na mnie. Zaraz
wyjdę.
Lysander poruszył się i wyskoczył z łóżka, od Bianki. Złapał swoją szatę z podłogi albo
raczej jej kawałki i zawinął ją wokół siebie. Jak tylko to zrobił kawałki szaty złączyły się z
powrotem na jego ciele. Materiał nawet wyczyścił go, ocierając go z zapachu Blanki.
Pózniej przeklął w duchu. W najlepszej wierze.
Wpuszczasz go? - spytała Bianka, okręcając się prześcieradłem - Nie dbam o to!
Lysander stał do niej plecami.
Nie chce by cię zobaczył
Nie martw się. Przykryłam moją nieposłuszną nagością.
Lysander nie odpowiedział. W przeciwieństwie do niej, on nie kłamał. A gdyby jej nie
okłamał, to by ją zranił. Tego też nie chciał robić.
Więc wezwij go już, - powiedziała ze śmiechem. - chcieć zobaczyć czy wszystkie anioły
wyglądają jak grzech ale zachowują się jak święci.
Nie. Nie chce go tutaj teraz. Wyjadę zobaczyć się z nim. A ty zostaniesz tu. - powiedział.
Wciąż nie mógł na nią spojrzeć.
Czekaj. Jesteś zazdrosny??
Nie odpowiedział
Lysander?
Bądz cicho. Proszę. Zciany z chmur są cienkie.
Bądz& cicho? - Zaraz zapadła cisza o którą poprosił. Jednak on nie lubił jej. Słyszał szelest
materiału, nagły wdech. - Nie chcesz, żeby on wiedział że ja tu jestem, prawda?? Wstydzisz
się mnie. - powiedziała wyraznie wstrząśnięta Nie chcesz by twój przyjaciel wiedział, że
jesteś ze mną.
Bianka.
Nie. Nie nalegasz by powiedzieć im natychmiast - Z każdym słowem jej głos robił się
głośniejszy. - Ja byłam skłonna zabrać cię na ślub mojej siostry. Chociaż wiedziałam, że
moja rodzina będzie śmiać się ze mnie albo spojrzy na mnie ze wstrętem. Byłem skłonna
dać ci szanse. Dać nam szans! Ale nie ty. Ty zamierzałeś mnie ukryć. Jakby była czymś
karygodnym.
Lysander odwrócił się do niej, do fuji płonącej dzięki niemu. U niej i u niego.
Jesteś czymś karygodnym. Zabijam istoty tak jak ty. Nie zakochuję się w nich.
Blanka nie odpowiedziała. Tylko patrzyła na niego w górę z szeroko otwartymi oczami
pełnymi cierpienia. Tak dużo cierpienia, znów popełnił błąd. Ostry ból przeszył jego klatkę
piersiową. Patrząc na nią widział jak jej cierpienie zmutowane we wnętrzu furii tak bardzo
przekraczało jego cierpienie.
Więc mnie zabij, - warknęła.
Wiesz, że nie chcę.
Dlaczego???
Ponieważ!!
Pozwól mi zgadnąć. Ponieważ w głębi duszy wciąż myślisz, że możesz mnie zmieniać.
Myślisz, że zostanę czystą, prawą kobietą jaką chcesz bym był. Dobrze, kto ci powiedział co
jest prawe a co nie ??
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
© 2009 ...coś się w niej zmieniło, zmieniło i zmieniało nadal. - Ceske - Sjezdovky .cz. Design downloaded from free website templates