[ Pobierz całość w formacie PDF ]
ka. Chciałbym przejrzeć pańskie księgi ka
sowe z baru.
Z największą przyjemnością, panie kapi
tanie. Prittlewell wiedział, że każdy kapi
tan,- ile razy budził się w złym humorze,
zawsze chciał przeglądać kasowe księgi baro
we. Natychmiast przyniosę je do pańskiej
kabiny.
To jest ogólny bilans bieżący wyjaś-
75
niał Prittlewell w kilka minut pózniej, pokry
wając biurko Ebbsa otwartymi księgami ra
chunkowymi. Jak pan widzi, te liczby tutaj
są prawidłowe według systemu zaliczkowego
tylko wobec zysków i strat, ale pozycje ponad
linią będą przeniesione na dół między wpisy
dotyczące rachunków bieżących, ponieważ mo
żemy sporządzić tylko bilans średni...
% To wyglÄ…da raczej skomplikowanie
markotnie rzekł Ebbs. Na Lutherze" pro
wadziliśmy to wszystko w szkolnym zeszycie
i trzymałem go u siebie w szufladzie.
Tutaj to jest trochę większy problem,
panie kapitanie powiedział Prittlewell pole
rujÄ…c monokl.
No, muszę przyznać, że te liczby niewie
le mi mówią wyznał Ebbs. Zawsze czuł
się niewygodnie w obecności intendenta, który
zaczynał przypominać mu siostrę. " Lepiej
zawierzę panu na słowo, że wszystko jest
w porzÄ…dku.
Prittlewell uśmiechnął się. Zapewniam
pana, panie kapitanie, że od lat nie okradłem
żadnej kasy...
Na pewno nie miałem zamiaru rzucać
pot warzy na pańską uczciwość.
Jestem pewien, że nie, panie kapitanie.
Może pan podpisze stronę, jak tego wymaga
Regulamin Kompanii...
Ebbs ujął pióro.
Gdyby pan zechciał podpisać też te czyste
strony, panie kapitanie, to nie musiałbym pa
na fatygować aż do końca podróży. Dziękuję,
panie kapitanie powiedział, kiedy Ebbs bi
bułą osuszył swój ostatni podpis. To bardzo
uprzejmie z pańskiej strony. Spotkamy się
więc dziś wieczorem, panie kapitanie? Jestem
pewien, że pańskie cocktail party będzie
jednym wielkim sukcesem.
76
Miejmy nadzieję, że będzie lepsze od
ostatniej kolacji odparł Ebbs. Będę się
starał dać z siebie wszystko.
Jestem tego pewien, panie kapitanie. Pan
jest najbardziej chętny do współpracy ze
wszystkich kapitanów, z jakimi ostatnio pły
wałem. Do widzenia, panie kapitanie.
Większą część dnia spędził Ebbs w kabinie.
Postanowił nie podawać się do dymisji bez
rozegrania rewanżowego meczu z pasażerami
podczas cocktail party, ale był zbyt zawstydzo
ny, żeby spotkać któregoś z nich osobno. Oni
tymczasem dostosowywali się do zwykłych
form życia towarzyskiego na statku. Przy
jazń wykuwała się we wszystkich gradacjach
temperatury: od białego żaru namiętności do
ledwie letnich przypadków wynikających
z mieszkania na przeciwległych krańcach tego
samego angielskiego hrabstwa, a ludzie jedna
kowych poglądów szybko zlewali się w kliki:
plotkarze zasiedli w fotelach i zaczęli codzien
ne spekulacje ną' ożywionej giełdzie statko
wych skandali, sportowcy rozpoczęli wydepty
wanie swoich z góry przewidzianych i ustalo
nych mil, a brydżyści zajęli swój suwerenny kąt
w salonie i wytrwale grali sobie na nerwach.
Z kompletu pasażerów Charlemagne" naj
poważniejszą kliką była grupa pijaków: pięciu
czy sześciu zahartowanych mężczyzn, często
podróżujących i patrzących na statki głównie
jako na hojne punkty wydawania bezcłowego
alkoholu. W samotnych kÄ…cikach palarni do
wodził nimi Willy Boast, towarzyski człowiek,
którego długie letnie sezony krykietowe utrzy
mywały w stanie trwałego pragnienia. O dzie
siątej rano odnajdowali swoje wybite skórą
gniazdo koło baru w palarni, oczekując na
77
grzechot żaluzji Scottiego, wieszczący im świt
ich dnia. Najpierw wymieniali kilka uważnie
żartobliwych słów o stanie zdrowia i wątroby,
ale były to tylko puste formułki, tak jak mo
dlitwa w parlamencie. Wkrótce nie wzywani
pojawiali się Mutt i Jeff ze zwykłymi kolejka
mi otwieraczyoczu, po których następowały
zawschodysłońca, napokrzepienia, nawzmacnia-
cze, nadrzemkacze, aż pijący zmuszeni byli nie
pewnie rozproszyć się do swoich kabin, kiedy o
trzeciej, zgodnie z przepisami statkowymi, za
mykano bar. Wtedy Boast obwijał głowę mo
krym ręcznikiem i do furii doprowadzał sąsia
dów wyklepywaniem kilku stron swojej nowej
książki Zupełnie spalony" na przenośnej ma
szynie do pisania w taki sam sposób, w jaki
komponował swoje słynne artykuły o krykiecie
podczas przeznaczonych na to długich popołudni
w letniskowych pawilonach. Pisał nieprzerwa
nie do piÄ…tej, kiedy ponownie otwierano bar
i jego koledzy znowu się spotykali, żeby nało
gowo i systematycznie opróżniać kieliszki aż
do wieczora, kończąc go ostatecznymi podza-
chódsłońcami, nadobranocami, odstraszaczami-
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
© 2009 ...coÅ› siÄ™ w niej zmieniÅ‚o, zmieniÅ‚o i zmieniaÅ‚o nadal. - Ceske - Sjezdovky .cz. Design downloaded from free website templates