[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- Dzięki.
- Nie wiedziałem, że tu będziesz.
- Czy to coś komplikuje?
- Tylko odrobinę. - Uśmiechnął się do niej. - Wieczór zapowiada się teraz znacznie bardziej
interesująco, więc to plus. Podoba mi się też twoje uczesanie.
Upięła włosy do góry i delikatnie zakręciła. Przypomniała sobie nagle, że Michael zawsze wolał ją z
odsłoniętą szyją, gdy wychodzili na przyjęcia. Lubił mieć swobodny dostęp do jej karku, a gdy wracali
do domu, lubił rozpuszczać jej włosy, spinka po spince, a potem przeczesywać je palcami. Sam
ścisnęło w gardle.
130
Jackie Braun
- Dużo myślałeś od naszego ostatniego spotkania? - zapytała.
- Chyba za dużo - przyznał. - Zrobiłem nawet listę - wszystkich za i przeciw pewnej nocy, gdy nie
mogłem zasnąć. A na bezsenność skarżę się teraz regularnie.
Doskonale wiedziała, o czym Michael mówi. W ostatnim czasie sama tylko wierciła się, przewracała
i... tęskniła. Wzruszyła ramionami.
-1 która kolumna była dłuższa?
- Chyba był remis.
- Interesujące. - Upiła łyk szampana i poważyła się na bezczelne kłamstwo. - Ja też tak zrobiłam.
- Naprawdę? -Tak.
-I?
Roześmiała się miękko.
- Taki sam rezultat, niestety.
- Może potrzebna jest dogrywka? - Michael podszedł do niej na tyle blisko, że poczuła zapach jego
wody po goleniu. Tą samą wonią były przesycone jej poduszki.
- Sama nie wiem. A czego to dowodzi? Nie powinno się robić listy za i przeciw, żeby ustalić
zgodność.
- Masz rację. Można ją ustalić w bardziej interaktywny sposób - szepnął sugestywnie do jej ucha,
wywołując dreszcz.
Chciała wykonać ruch, ale cofnęła się.
- Wydaje mi się, że już udowodniliśmy, że jesteśmy bardziej niż zgodni na tym polu. To był jeden z
powodów, dla których zdecydowaliśmy się przez jakiś czas nie spotykać. Ciężko jest się zastanawiać,
kiedy jedyne, czego pragniesz, to się rozebrać.
Siedem lat marzeń
131
- Musiałaś to ująć właśnie w ten sposób? Ten obraz... - Zamknął oczy i jęknął.
- Wybacz. - Nie tylko on poczuł podniecenie. - Może powinniśmy porozmawiać o czymś innym?
- Tak. Proszę. Pozwól mi tylko dodać na zakończenie, że było nam razem dobrze, Sam. Nie tylko w
sypialni.
Uśmiechnęła się i tak jak obiecała, zmieniła temat.
- Pewnie nie powinnam o to pytać, ale umieram z ciekawości. Jak poszło ci spotkanie z Sidney?
- Cóż, pewnie nie powinienem ci tego mówić, ale poszło świetnie. - To nie arogancja błysnęła w jego
oczach, lecz przejęcie. - Chciałem do ciebie zadzwonić, kiedy tylko wyszedłem z jej biura, bo
wiedziałem, że zrozumiałabyś, jaki byłem wtedy nabuzowany. - Posmutniał. - Cholera, chciałem do
ciebie zadzwonić nie tylko wtedy. Chyba z tuzin razy podnosiłem słuchawkę, żeby wykręcić twój
numer.
- Ale tego nie zrobiłeś.
- Nie. - Rozpiął marynarkę i wsunął rękę dp kieszeni spodni. - A jak było z tobą? Nie kusiło cię, żeby
do mnie zadzwonić?
- W ogóle. Chciałam cię po prostu zobaczyć - przyznała. I dotykać cię, i kochać się z tobą, dodała w
duchu.
- Oto jestem. - Zmysłowe wygięcie jego warg sprawiło, że zaczęła się zastanawiać, czy Michael czyta
w jej myślach.
- Przyszedłeś sam?
- Nie było nikogo innego, kogo chciałbym przyprowadzić. - Coś za plecami Samanthy przyciągnęło
jego uwagę. Wyraz jego twarzy zupełnie się zmienił. - Widzę, że ty nie miałaś podobnego problemu.
132
Jackie Braun
Sam podążyła oczami za jego wzrokiem. Na progu sali balowej stał jej ojciec.
- A on co tu robi? - syknęła.
Michael odwrócił się do niej gwałtownie.
- Nie wiedziałaś, że przyjdzie?
- Nie. Powiedział, że ma pózne spotkanie z... potencjalnym klientem - dokończyła, czując że ogarnia
ją furia.
Randolph w oficjalnym stroju przemierzał salę balową jak prawdziwy profesjonalista, ściskając ręce,
klepiąc po plecach i przedstawiając wszystkim Rogera Loutena, najnowszy nabytek swej agencji. Gdy
dostrzegł Sam, jego stu-watowy uśmiech przygasł. Czuł się winny, bo został przyłapany, czy był tylko
zirytowany? W tym momencie Sam nic a nic to nie obchodziło.
Zobaczyła, jak ojciec pochyla się, by powiedzieć coś do Rogera. Najwyrazniej się usprawiedliwiał.
Chwilę pózniej przyłączył się do niej i do Michaela.
- Witaj, Samantho.
Rozmyślnie zignorował Michaela, który cofnął się i powiedział:
- Poszukam nam miejsc.
- Co ty tu robisz? - zapytał ojciec przyciszonym głosem, gdy zostali sami.
- Chyba mogłabym powiedzieć, że mam pózne spotkanie z potencjalnym klientem - odparła,
parafrazując jego słowa. - Myślę, że oboje wiemy, kim jest ten potencjalny klient. Jak możesz cały
czas działać za moimi plecami, tato?
- Nie działam za twoimi plecami. Po prostu chcę ci zaoferować pomoc. Jesteśmy w tej samej drużynie,
nie pamiętasz? To Michaela Lewisa powinnaś się strzec.
Siedem lat marzeń
133
Ona nie do końca tak to widziała. Michael może i jest jej rywalem, ale ma znacznie więcej szacunku
dla jej umiejętności niż jej własny ojciec. Szczerze mówiąc, gdyby miała określić, kto jest jej
przeciwnikiem, szybciej wskazałaby Rogera.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
© 2009 ...coś się w niej zmieniło, zmieniło i zmieniało nadal. - Ceske - Sjezdovky .cz. Design downloaded from free website templates