Jackie Braun Japońska narzeczona 

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

pytania.
Oczywiście, jako nastolatka przez pewien czas dużo myślała o tym, kim
jest i jak to się stało, że dołączyła do rodziny Lundych. Powiedziano jej, że
większość adoptowanych dzieci zadaje podobne pytania i doświadcza
problemów z tożsamością. Zdarza się to szczególnie często w przypadku
adopcji międzykulturowych, gdzie dziecku trudniej jest wtopić się w nową
rodzinÄ™.
Anna trafiła do Lundych jako dwulatka. Rodzice dołożyli wszelkich
S
R
starań, by poznała kulturę kraju biologicznej matki. Kiedy skończyła
czternaście lat, zabrali ją na miesięczne wakacje do Japonii. J.T., któremu
nauka języków obcych przychodziła z ogromną łatwością, mówił po japońsku
bardzo płynnie, natomiast Anna zapamiętała zaledwie parę mało istotnych
zwrotów. Może głupio postąpiła, ale jako dziecko czuła się i tak za bardzo
wyobcowana. Chciała uchodzić za Amerykankę, a nie należeć do jakiejś
mniejszości narodowej. Chciała się wtopić w środowisko, w którym żyła.
Teraz powróciły niektóre stare pytania i dołączyły do nich nowe. Annę
martwiło, że w jej życiu tak dużą rolę odgrywały przypadki: gdyby Roger
Hastings nie odebrał jej biologicznej matce i nie przywiózł do Stanów, losy
Anny ułożyłyby się zupełnie inaczej. Nazywałaby się Ayano Hastings, byłaby
obywatelką Japonii, córką rozwiedzionych rodziców.
Jednak przypadek zrządził, że Roger Hastings przywiózł Annę do Stanów
i zginął w wypadku samochodowym. Przypadek zrządził, że jej dziadkowie od
strony ojca podjęli bezduszną decyzję i skorzystali ze swoich wpływów, by
oddać ją do adopcji, zamiast odesłać ją do Chisato. Przypadek zrządził, że Ike i
Jeanne Lundy chcieli mieć jeszcze jedno dziecko i postanowili ją adoptować. I
tak Ayano Hastings stała się Anną Lundy.
W głowie wirowały jej rozmaite scenariusze. Co by się stało, gdyby
Chisato poznała prawdę wcześniej i odnalazła córkę, zanim doszło do adopcji?
Albo gdyby znalazła Annę dwadzieścia lat temu?
Anna zadręczała się, próbując się domyślić, która matka byłaby skłonna
się wycofać. A jeśli żadna? Co wtedy? Czy zacząłby się wieloletni proces o
opiekę nad dzieckiem, który toczyłby się po obu stronach Pacyfiku i
przyniósłby mnóstwo bólu i goryczy, zanim zapadłyby decyzje? Jak brzmiałby
ostateczny wyrok? Kim byłaby dzisiaj: Anną Lundy czy Ayano Hastings?
Masowała skronie, czując, że zaczyna się silny ból głowy. Zrozumiała, że
S
R
jakakolwiek zmiana we wczesnym dzieciństwie całkowicie odmieniłaby jej
życie.
- Którejś soboty, kiedy J.T. i ja byliśmy jeszcze dziećmi, ganialiśmy się w
salonie i stłukliśmy ulubiony wazon naszej mamy - mówiła w zamyśleniu,
wodzÄ…c palcem po literach swojego nazwiska wydrukowanych na kopercie. -
Wiedzieliśmy, że jak się dowie, zrobi nam piekło, więc zamiast się przyznać,
posklejaliśmy go najlepiej, jak umieliśmy.
- I?
- Oczywiście, mama się zorientowała. Wazon nie tylko przeciekał, ale
wyglądał zupełnie inaczej. Obecna sytuacja jest pod tym względem podobna:
mam wrażenie, że w moim życiu już nic nie będzie takie samo.
- Bo nie będzie.
Niekoniecznie akurat takie słowa chciała usłyszeć, ale doceniła fakt, że
Rick nie usiłował jej pocieszać ani obiecywać rzeczy niemożliwych. Nic
podobnego - rozwinął tę myśl w następnych zdaniach:
- Niektóre wydarzenia dzielą nasze życie na okres  przed" i  po". Nie da
się tego uniknąć, choćbyśmy nie wiem jak o tym marzyli.
Sprawiał wrażenie pogodzonego z losem, ale w jego głosie pobrzmiewał
gniew.
- Chyba wiesz to z doświadczenia - zauważyła.
Zacisnął zęby, ale milczał. Skupił się na prowadzeniu samochodu. Gdy
po dłuższej chwili znowu się odezwał, mówił rzeczowym tonem, toteż Anna
doszła do wniosku, że wcześniejsza irytacja jej się przywidziała.
- Nie wszystko jest poza twoją kontrolą, nawet jeśli w tej chwili tak ci się
wydaje. W ostatecznym rozrachunku to ty decydujesz o swojej przyszłości,
Anno. To, jak potoczy się twoje życie, nie zależy od Gidayu, Chisato ani
twoich rodziców, tylko od ciebie.
S
R
Westchnęła i otarła oczy.
- Ech, chciałabym czuć taką moc sprawczą, jaką mi przypisujesz.
- Masz jÄ….
- Okej. Załóżmy, że wszystko zależy ode mnie. Zatem dlaczego nie mam
pojęcia, jak powinnam postąpić?
- Cóż, nikt nie zna gotowych rozwiązań - odparł. - Nie spiesz się. Nie
musisz podejmować decyzji w tej sekundzie.
- Prawdopodobnie masz racjÄ™.
- Nigdy nie sądziłem, że coś podobnego usłyszę!
- O czym mówisz?
- Przed chwilą przyznałaś mi rację.
- Nie bądz taki zadowolony z siebie! Przecież powiedziałam, że tylko
prawdopodobnie! - sprostowała i dodała z uśmiechem: - Czasem każdemu trafi
się szczęście.
Ucieszył ją powrót do żartobliwego przekomarzania, które od dawna
cechowało ich relacje. Ostatnio w jej życiu nastąpiło tyle gwałtownych
zwrotów, że nie miała siły na analizowanie niuansów zmian sposobu, w jaki
postrzegała Ricka, choć niewątpliwie do nich doszło.
Jechali w zupełnej ciszy, którą przerwała Anna:
- Chyba muszę porozmawiać z Gidayu.
- Zrobię kopię raportu i przefaksuję mu dziś po południu.
- Jestem pewna, że nie będzie zaskoczony, ale uważam, że powinnam
przekazać mu tę wiadomość osobiście.
- Dopilnuję, żeby został poinformowany. Mogę wieczorem podjechać do
jego hotelu w drodze z pracy.
- Nie. Ja się tym zajmę - powiedziała. - Mam kilka pytań dotyczących
Chisato, a ten człowiek przyjechał w jej imieniu. Chcę się z nim spotkać.
S
R
- W takim razie będę ci towarzyszył.
- Nie musisz. Jak pamiętam z rozmów przez telefon, Gidayu niezle zna
angielski. ZadzwoniÄ™ do niego i zapytam, czy znajdzie czas na kolacjÄ™.
- DziÅ› wieczorem?
- Nie chcę zwlekać - wyjaśniła. - Zależy mi na tym, żeby wyjaśnić
wszelkie wątpliwości, zanim poinformuję mamę, tatę i J.T. Nie chcę już dłużej
tego przed nimi ukrywać. Widzą, że coś jest nie tak, więc wydzwaniają i
wpadają do mnie, żeby sprawdzić, czy dobrze się czuję.
- Pewnie tak będzie najlepiej - przyznał. - Zarezerwuj stolik dla nas
trojga, na siódmą - zaordynował tonem nieznoszącym sprzeciwu.
- Chyba nie obawiasz się nadal, że to oszust?
- Nie. Raczej nie - zaprzeczył. - Intuicja mi podpowiada, że Chisato i
Gidayu są tymi, za których się podają. Chcieli cię znalezć i nawiązać kontakt.
Ale nie mogę całkowicie wykluczyć możliwości, że wiedząc, kim jesteś, nie
wysuną innych żądań. Test DNA wykazał, że jesteś córką Chisato, ale nadal
pozostajesz siostrą bardzo zamożnego biznesmena.
- Lepiej dmuchać na zimne?
- Otóż to.
Wjechali na parking Tracker Operating Systems i Rick podjechał do
miejsca, w którym stał jej samochód.
- Jeszcze raz ci dziękuję - powiedziała, otwierając drzwi i wysiadając,
zanim zdążył odpiąć pas i jej pomóc. Schyliła się i dodała: - Do zobaczenia
wieczorem.
- Przyjadę po ciebie o wpół do siódmej.
- Nie trzeba. Spotkajmy się w restauracji. Jak już coś będę wiedziała,
zadzwoniÄ™ do ciebie i zostawiÄ™ nazwÄ™ i adres lokalu.
- Nic z tego. Przyjadę po ciebie. Pamiętaj: szósta trzydzieści! Bądz
S
R
gotowa!
ROZDZIAA SZÓSTY
Zgodnie z obietnicą Rick przyjechał po Annę punktualnie o wpół do
siódmej. W grafitowej marynarce, śnieżnobiałej koszuli i idealnie zawiązanym [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • odszkodowanie.xlx.pl
  • © 2009 ...coÅ› siÄ™ w niej zmieniÅ‚o, zmieniÅ‚o i zmieniaÅ‚o nadal. - Ceske - Sjezdovky .cz. Design downloaded from free website templates