0484. Merritt Jackie Odpowiedni mÄĹźczyzna

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

częścią. I nie mogła go wyeliminować ze swego życia, przynajmniej przez
najbliższe lato. A wczorajsze pocałunki? Różniły się na pewno od tych sprzed
dziesięciu lat, gdyż obecnie naprawdę ich pragnęła.
Kawa była nareszcie gotowa. W tej chwili filiżanka gorącej aromatycznej
kawy bardzo się jej przyda. Sięgnęła do szafki po kubek.
- 48 -
RS
Niespodziewany warkot silnika samochodu zwrócił jej uwagę. Pobiegła
do frontowego pokoju i spojrzała przez okno. Przygryzła wargi i zmarszczyła
brwi, widząc samochód Sloana z przyczepą dla koni, który jechał podjazdem,
wzbijając obłoki kurzu.
Przywiózł swoje konie. Wcale jej się to nie podobało. Stawała się coraz
bardziej podejrzliwa. Musi się dowiedzieć, o co mu chodzi. Popędziła na górę
do swojego pokoju, żeby się przebrać. W pośpiechu wciągała na siebie ubrania.
Usłyszała, że samochód zatrzymał się. Potem trzasnęły drzwiczki. Dwukrotnie.
A więc nie przyjechał sam. Ciekawe, kogo ze sobą przywiózł?
Zbiegła po schodach i wyszła na podwórko. Sloan z nie znanym jej
mężczyzną wyładowywali konie z przyczepy. Nadal nie miała pojęcia, jakie są
jego zamiary, więc bacznie go obserwowała.
- Dzień dobry, Maggie - przywitał ją grzecznie.
- Dzień dobry - mruknęła, rzucając niespokojne spojrzenia na obcego
mężczyznę.
- Maggie, to jest Chet Collins - oznajmił Sloan.
Maggie skinęła Chetowi głową, a on uśmiechnął się do niej.
- Chet pracuje dla mnie - wyjaśnił Sloan. - Pomoże mi też tutaj.
- A w czym? - zapytała zdziwiona.
- W przepędzeniu owiec - wyjaśnił spokojnie.
Maggie zamarła. Wiedziała, że nie mówi o zabraniu owiec z jej rancza.
- A może mógłbyś mi jeszcze wyjaśnić, dokąd?
- Z powrotem na pastwisko, które wydzierżawiłem.
- Czy mam ci przypomnieć, że...
- ...Umowa dzierżawy nie wskazuje konkretnego pastwiska - dokończył. -
Nie ma takiej potrzeby, żebyś mi o tym przypominała. Ale to niedopatrzenie
działa również na moją korzyść. Rozumiesz chyba, że kiedy Bert polecił mi
- 49 -
RS
umieścić owce na tym właśnie pastwisku, wyznaczył mi określone miejsce i
każdy prawnik przyzna, że jest to wiążące. Poza tym, jest tam dość trawy i
miejsca zarówno dla moich owiec, jak i twojego bydła.
Rzadko się zdarzało, żeby Maggie nie wiedziała, co odpowiedzieć.
Mówienie było elementem jej pracy zawodowej. Ale teraz, kiedy Sloan był tak
bardzo pewny siebie, okazało się, że Maggie nie może wydusić z siebie słowa.
Patrzył na nią z pobłażaniem, a jego pracownik uśmiechał się rozbawiony.
Była wściekła. Fakt, że poradził sobie z problemem pastwiska, doprowadzał ją
do furii.
- Naprawdę jesteś nie do zniesienia - wycedziła przez zaciśnięte zęby. Nie
mogła mu przeszkodzić w przepędzeniu owiec, ale w końcu to było jej ranczo.
- Przegonię je z powrotem, jak tylko się stąd wyniesiesz - zagroziła.
Beztroska zniknęła z jego twarzy. Popatrzył na nią oczyma zimnymi jak
stal.
- Nie zrobisz tego! A jeśli spróbujesz, otrzymasz nakaz sądowy, który
zostanie dostarczony przez mojego adwokata. Będziesz musiała stosować się do
warunków zawartej umowy i zostawisz moje owce w spokoju. I jeszcze jedno!
Jestem przede wszystkim hodowcą, ale jakikolwiek talent w tym względzie jest
niczym, jeśli się nie ma smykałki do interesów. Ta umowa dzierżawy to po
prostu interes, a ty zachowujesz się nieprofesjonalnie.
Poczuła, że krew odpłynęła jej z twarzy. Chciało jej się płakać. Nie miała
pojęcia, jak sobie z tym poradzić. Wiedziała, że jeśli teraz pozwoli ponieść się
nerwom, zrobi z siebie idiotkę i ośmieszy się jeszcze bardziej.
I wtedy dotarło do niej, że mimo wszystko nie jest tak zle. Widziała błysk
w jego oczach. Powiedział, co myśli, dał jej nauczkę, ale był gotów puścić
wszystko w niepamięć. Podobała mu się!
No, oczywiście. Trochę się uspokoiła. Już niedługo, w najbliższej
przyszłości, odpłaci mu pięknym za nadobne. W zasadzie nie była mściwa, ale
- 50 -
RS
nawet sam pomysł, aby pokazać mu, gdzie raki zimują, sprawił jej ogromną
satysfakcję. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

Linki