[ Pobierz całość w formacie PDF ]
rzekł. Naówczas winny i niewinny odpokutuje... Pójdzie i mój dwór
w popiół, i nasze pola stratują, a ludzi nam pobiorą w niewolę.
Myszkowie się śmieli.
Alboż to oszczepów nie mamy? rzekł młodszy, którego zwano
Białym. A Sasi żelazo mają na sobie i na strzałach mówił Bumir
ich dziesięciu na waszych stu stanie.
Ale też ich stu nie przyjdzie zza Aaby tu mówił starszy. Pew-
nie nie zawołał Bumir ich dziesięciu zwołają sobie stu Pomorców
albo i dwieście, a tym do nas iść niedaleko...
To z tymi my na oszczepyśmy równi mówił Myszko. Nie bo-
im się, pogróżek!
Zamilkli trochę, Krwawa Szyja podniósł się.
E... Bumir i wy wszyscy Leszkowie rzekł chcecie pokoju,
siedzcież w pokoju, a do naszych spraw nie lezcie. Wojować nie chce-
cie ze swoim rodem, nie ciągniemy was za szyję... ano, nie wyzywajcie
wilka z lasa!... siedzcie spokojnie! Bumir popatrzał chmurno.
Ze słowem tu przyszedłem, nie z kamieniem począł nie biję
się z wami. Mówię wam tylko nas Leszków i Leszkowych potomków
siła jeszcze... Dziś wy mocniejsi, jutro my być też możemy... Na jednej
ziemi siedzimy, warto by mir uczynić, a nie zabijać się na pociechę
wrogom!
Mir wam dajemy! rzekł Krwawa Szyja. Czego więcej chce-
cie?
NASK IFP UG
Ze zbiorów Wirtualnej Biblioteki Literatury Polskiej Instytutu Filologii Polskiej UG
114
Puśćcież z wieży i tego, co go tu głodem morzyć chcecie począł
Bumir, ciągle z konia mówiąc i ku wieży oczy podnosząc.
Myszko się śmiać począł.
A dobrze rzekł byle nam oddał tych, co potruł i pozabijał... To
mówiąc szyję odsłonił i pokazał bliznę.
I moją krew mi wrócić trzeba!
A nie dosyć wam tej pomsty, żeście mu zżegli dwór, zniszczyli
dostatek, skarby zabrali, ludzi potłukli?
Albo to jego krew? zapytał Myszko Biały, który był do słowa
prędki to jego mienie, nie posoka... Nam krwi za krew trzeba...
Bumir zadumał się.
A jutro powiecie to nam! wszystkim Leszkom po całej Polanie
naszej!... Nie wypowiadamyć wam wojny mówili drudzy. Miłosz
siedzi z synem spokojny, wam się nie stało nic... Panować nie damy, a
żyć nie bronim...
Znowu pomilczeli chwilę, gdy zaszumiało coś i zastukało od wieży.
Chwostek zasuwę od okna w murze odjął i wołał:
Bumir! Co ty ze zbójcami rozhowory czynić będziesz? Ze wście-
kłym zwierzem nie gadać, a bić go w łeb! Wezcie ludzi i przychodzcie
nas bronić. Nasza sprawa wasza...
Myszko podniósł oczy ku miejscu, skąd głos wychodził. Auk leżał
około niego, chwycił zań, zmierzył i strzała świsnęła, ale uwięzła w
drewnianej zasuwie i rechotanie z wieży słyszeć się dało, a tuż z okna
zaszumiała strzała druga, ogromna, pierzasta i utkwiła w sukni Myszka,
który ją wyrwał i odrzucił z pogardą.
Ród jaszczurczy! wołał Chwost z góry. Psy wściekłe łajał
Myszko.
%7łmije jadowite!... Gad przemierzły!... Zcierwo i padło!...
Takimi wyrazami homerycznymi nawzajem obrzucali się z obu
stron.
Bumir! zawołał Chwostek głosem schrypłym jedz do domu,
zwołaj swoich... ginąć nam nie dajcie, bo i was ta czerń plugawa wy-
gubi!
Zawrócił się z koniem przybyły. Myszko nań patrzał nie spuszcza-
jąc z oczów. Słuchajcie rady Chwostka albo mojej rzekł czyja
lepsza, do woli. My wam jedno powiemy pod klątwą, pod świętą.
To mówiąc ziemi garść pochwycił w dłoń i podniósł ją do góry.
NASK IFP UG
Ze zbiorów Wirtualnej Biblioteki Literatury Polskiej Instytutu Filologii Polskiej UG
115
Pod klątwą mówię ci, Bumirze, jeśli ruszycie się w obronie
Chwosta, jeżeli z was jeden wstanie, nie zostawimy duszy żywej... Pa-
miętajcie!
Bumir i ci, co mu milczący towarzyszyli, spojrzeli ku stołbowi,
skąd niewyrazne głosy i wołanie słychać było, z wolna zawrócili konie
i stępią odjechali; a Myszkowie spokojnie patrzeli za nimi.
Kto by na wieżę naówczas był wszedł do ciasnego jej wnętrza,
przestraszyć by się musiał tym, co się tu już tego dnia działo.
Na dole ściśnięty był lud, czeladz, pachołki, niewolnicy, których
dla obrony wzięto. Miejsca dla nich było szczupło, zaduch panował
wielki, a strach ogarniał czeladz, która mruczała narzekając, że lepiej
nie poszła w niewolę, niżby tu marnie ginąć tak miała. Nad niesforną tą
kupą stali smerdowie z kijami i nakazywali ciszę, ale lud mruczał groz-
no. Ze studni na powrozie ciągniono wodę, której nastarczyć nie było
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
© 2009 ...coś się w niej zmieniło, zmieniło i zmieniało nadal. - Ceske - Sjezdovky .cz. Design downloaded from free website templates