Linda Buechting Upojne noce 

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

muzyki. Mimi witała się ze wszystkimi spotykanymi ludzmi. Wracała już do Zdrowia. Nie
zachowywała się w taki sposób od czasu, gdy zaczęły ją męczyć koszmary.
Kobieta towarzyszÄ…ca Popsowi i HaroIdowi uniosÅ‚a kufel piwa, pozdrawiajÄ…c zbliżajÄ…cego siÄ™ Mat­
thew. Mimi, widząc to, powiedziała:
- Zobacz, mamusiu, ta pani pije piwo.
- Wiem, kochanie - odpowiedziała Livvy, rozglądając się za czymś, co mogłoby przykuć uwagę
dziecka. - Spójrz tam - panowie pieką kiełbaski.
- Piwo tak śmiesznie pachnie - nie dawała za wygraną Mimi, pociągając noskiem.
"Całe szczęście, że jeszcze go nie próbowała! Co by było, gdyby jej zasmakowało?!" - pomyślała
przerażona Livvy.
- O czym rozmawiacie, moje panie? - Matthew pojawił się nagle za ich plecami.
Livvy odwróciła się szybko.
Starannie unikała Matthew, nie mieli więc okazji pomówić ze sobą.
- Takie babskie rozmowy - odpowiedziała. Stali pod sędziwym, rozłożystym dębem.
- Hej, Mimi, chcesz kiełbaskę? - zawołał Pops.
Mimi podbiegła do niego, zostawiając Livvy sam na sam z Matthew. .
- Unikasz mnie - powiedział Matthew z wyrzutem. - Czy ciągle nie możesz dojść do siebie po tym
... co się wczoraj wydarzyło?
Szybko potrząsnęła głową. - Oczywiście, że nie.
- Więc o co chodzi?
- Matthew, obawiam się ... że to się nie uda.
- Co siÄ™ nie uda?
- My. Ty i ja. To, co wydarzyło się wczoraj ...
- Do diabła, ja także się boję! Ale nie jestem już siedemnastoletnim chłopakiem. Nie potrafię
przerzucać swoich uczuć zjednej dziewczyny,na drugą. .. Zależy mi na tobie ... Chciałbym
spróbować i myślę, że się uda.
- A co będzie, jeśli nic z tego nie wyjdzie? Co będzie, jeśli ja nie będę potraftła ... oddać ci całej
siebie?
- Zastanowimy siÄ™ nad tym kiedy tak siÄ™ stanie!
- Zbyt często walczymy ze sobą - wyszeptała.
- Zaczęło się to, gdy miałaś siedem lat - na jego usta zabłąkał się łobuzerski uśmiech.
- Nie mam już siedmiu lat. Jestem kobietą.
- A ja mężczyzną.
Mówił tak cicho, że ledwie go słyszała. Musiała patrzeć na jego usta i z ich ruchu odczytywać
słowa:
- Matthew, wybacz mi, jeśli skrzywdziłam cię, wychodząc za Willa.
- Dlaczego o tym mówisz? Przecież to nie ma teraz znaczenia. Liczy się tylko to, co do siebie
czujemy. - Potrzebuję czasu, żeby uporządkować swoje uczucia - Nie jestem pewna siebie, niczego
nie jestem pewna
- Kochasz mnie, Livvy?
- Ja .. ja ... tak.
Delikatnie musnął ustami jej wargi. Przylgnęła do niego całym ciałem Cały świat przestał dla nich
istnieć.
- Wyjdz za mnie albo powiedz, że nic nas nie łączy. Nie potrafię żyć w ten sposób.
- Nie proś mnie, bym dokonała wyboru, skoro wiesz, że nie mogę tego zrobić. Nie teraz.
- Livvy, tak bardzo ciÄ™ pragnÄ™.
- Przykro mi, Matthew. Zbyt dużo wydarzyło się w przeszłości. To nas dzieli. Teraz muszę myśleć
tylkoo Mimi.
- Obiecaj, że zrobisz wszystko, byśmy mogli być razem - poprosił po chwili milczenia. -
Oczywiście. To mogę ci obiecać.
- Od tej chwili będę żył tą myślą i nadzieją.
- Matthew! - zawoł.ała, gdy odwr6cił się. Zamierzał odejść.
,,Daj mi trochę czasu - błagała w duchu. - Pozw61 mi wyleczyć córkę ze stresu. Jeżeli ona o
wszystkim zapomni, ja będę twoja".
- Ja r6wnież będę żyła tą myślą - powiedziała Kiwnął głową i dołączył do grupy wołających go
mężczyzn.
- Hej, kochanie, wyglądasz, jakbyś potrzebowała
odrobinę tego! - zawołał Pops do Livvy.
Wzięła od niego kufel piwa
- Dzięki. Czy z Mimi wszystko w porządku?
- Oczywiście, kochanie. Właśnie uczy Buehlerów tańczyć polkę. - Podrapał się po policzku. - Czy
m6j chłopiec przysporzył ci zmartwień?
- Nie więcej niż zazwyczaj - uśmiechnęła się smutno. - On chce się ze mną ożenić.
Pops znowu podrapał się po policzku.
- No cóż, według mnie to nie jest wcale taki zły pomysł. Znam cię lepiej niż ty sarna siebie.
Westchnęła.
- I w tym właśnie tkwi problem - nie znam siebie. Tak bardzo martwię się o Mimi. Nie wiem, czy
dobrze zrobiłam, przyjeżdżając tutaj. Nie wiem, co jest dla mnie dobre, a co złe.
- A Matthew nie lubi czekać - podsumował Pops. -Chyba tak.
- No cóż, podszedł do tego bardzo uczciwie. Kiedy zdecydowałem się poślubić jego matkę, niemal
doprowadziłem ją do szaleństwa. Dawała mi do zrozumienia, że przez ponad czterdzieści lat byłem
samotny, a ona boi się związku z takim mężczyzną. Nie chciała mnie jednak skrzywdzić.
Mężczyzni z rodu Barclayów nigdy nie rezygnują.
-Wiem.
- Will powiedział Matthew, że był ze mną szczęśliwy - zawahała się. - Kochałam Willa Chciałam
zapy'tać Matthew, czy jego zdaniem ... czy ciągle uważa, że popełniłam błąd, poślubiając Willa Nie
zrobiłam tego, i dlatego pytam o to ciebie.
Tak bardzo chciała usłyszeć odpowiedz, zanim .zacznie żałować, że zadała to pytanie.
- Powinnaś chyba zapytać o to Matthew.
- Nie mogę. Tak bardzo go wtedy skrzywdziłam. Nie chcę usłyszeć od niego, że popełniłam błąd.
On pewnie myśli, że naprawi go, gdy ożeni się ze mną.,
- Nie popełniłaś żadnego błędu, kochanie - zapewnił ją Pops. Położył jej na ramieniu ciężką. dużą
dłoń. - Tego właśnie wtedy potrzebowałaś. - Spojrzał w kierunku ludzi stojących wokół rusztu. -
Chyba lepiej poszukam Harolda. Kruger zabije go, jeżeli w jego oddechu wyczuje kiełbaski.
Odszedł. Livvy zaczęła szukać wzrokiem Mimi. Nagle usłyszała Pop sa.
- Livvy! - Złożył ręce wokół ust. - Matthew nigdy nie chowa długo urazy. Mężczyzni z rodu
Barclayów wierzą w terazniejszość!
- Dziękuję- szepnęła
Kiwnęła głową i pomachała do niego ręką.
ROZDZIAA ÓSMY [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • odszkodowanie.xlx.pl
  • © 2009 ...coÅ› siÄ™ w niej zmieniÅ‚o, zmieniÅ‚o i zmieniaÅ‚o nadal. - Ceske - Sjezdovky .cz. Design downloaded from free website templates