[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Twarz mu pojaśniała, kiedy ją zamocował i rozhuśtał,
a Delilah wyciągała po nią rączki. Kupił też różowe
śpioszki, które teraz miała na sobie, a także całą menaże-
rię miękkich zabawek, które wisiały na wstążce w rogu
pokoju, i spacerowy wózeczek, i nocną lampkę, i te
blizniacze, kokieteryjne, przepasane purpurową wstążką
kapelusze chroniące od słońca...
Serce Maggie ścisnęło się z bólu. Jak mogła się aż tak
pomylić? Del nie był taki jak Alan. Był łagodny i delikat-
ny, a także uważający. A może ją poniosło? Gdyby mu
jeszcze dała szansę...
Och, spójrz na fakty, przywołała się do porządku.
Powiedział dobitnie i wyraznie, że nie zostanie. Licho
wie, co jeszcze ukrywa, jakie jeszcze kłamstwa ma
w zanadrzu...
To była scena jak z koszmarnego snu. Ludzie, któ-
rych Del znał jako niezawodnych agentów, którzy z nim
pracowali w najprzeróżniejszych sytuacjach, wykrwawia-
li się teraz na klatce schodowej i w korytarzu, podczas
gdy kryminaliści wspólnicy Simona bezlitośnie
usuwali przeciwników, byle uciec z pułapki, jaką stało się
184 Ingrid Weaver
tamto mieszkanie. Del przedzierał się korytarzem, z roz-
wagą i zastanowieniem wybierając cele. W tej samej
chwili, gdy z ust Billa padło ostrzeżenie, poczuł piekący
ból w lewym ramieniu. Zachwiał się, ale zdążył jeszcze
strzelić i wytrącić broń z rąk Hulla, nim ten oddał kolejny
strzał. Bill w mgnieniu oka doskoczył do byłego marine,
wymierzając mu nogą cios karate w bok karku.
W końcu sytuacja odwróciła się. Ubrani na czarno
agenci SPEAR przejęli kontrolę, dwojąc się i trojąc
wśród leżących ciał. Gdy zapalono światło, Del prze-
kroczył próg mieszkania, które obserwował od miesięcy.
Ludzie Simona, ci którzy jeszcze byli przytomni, szybko
zostali unieszkodliwieni za pomocą plastikowych taśm,
którymi unieruchomiono im kostki i nadgarstki. Służby
medyczne opatrywały najciężej rannych po obu stro-
nach, a mapa, którą posługiwał się Simon do zilust-
rowania swojego planu, została zabezpieczona, jako
dowód koronny.
Czy teren jest bezpieczny? Pytanie Jonasza
dotarło do Dela przez słuchawkę.
Tak, szefie odpowiedział do mikrofonu.
W jakim stanie jest Simon?
Del podniósł lufę do góry i dokładnie przyjrzał się
tłumowi, wypatrując barczystego, brodatego mężczyzny,
którego dosięgła jego kula.
Miejsce, gdzie Simon upadł, było puste.
Nie szepnął Del, podchodząc bliżej.
Na podłodze obok drobnych odłamków szkła po
dziurze w szybie połyskiwały plamy krwi. Ale ciała nie
było.
To niemożliwe mruknął Del, rozglądając się
Tajny agent Kopciuszka 185
dookoła. Unieruchomiłem go przecież.
Rogers? warknął głos w słuchawce. Czekam na
meldunek.
Jeszcze raz obszedł mieszkanie, sprawdzając twarze,
odwracając ciała, ale nie znalazł tego, kogo szukał.
Zmroziło go. Nie, pomyślał. Jeszcze raz? Po tak
długim czasie, po tylu trudach i niekończącym się
śmiertelnie nudnym wyczekiwaniu to jeszcze nie ko-
niec? Odwrócił się twarzą do okna i oszołomionym,
skonsternowanym wzrokiem spojrzał prosto w kamerę,
skierowaną na to mieszkanie.
Jego tu nie ma, szefie.
Powtórz jeszcze raz.
Wygląda na to, że Simon ulotnił się.
Zapadła przygnębiająca cisza. Szok, wściekłość i gorz-
kie rozczarowanie malowało się na twarzach otaczających
Dela agentów.
Jakim cudem, do diabła? zapytał ktoś, artykułując
pytanie, które cisnęło się wszystkim na usta.
Odpowiedz pojawiła się niezwłocznie. Młody agent
z trudem podniósł się na nogi, pół twarzy miał obite
i spuchnięte, a wzrok nieprzytomny. Jego czarna kurtka
i kominiarka zniknęły.
Bez wątpienia analiza obrazu zarejestrowanego
w podczerwieni pokaże, co wydarzyło się w ciemności.
Teraz nie ma czasu na pytania i wzajemne oskarżenia.
W mgnieniu oka agenci, którzy nie odnieśli obrażeń,
rozsypali się wachlarzem po okolicy. Byli pewni, że
Simon jest w pobliżu z bólem głowy po wstrząśnieniu
mózgu spowodowanym kulą Dela nie mógł ujść daleko.
Del wsunął rewolwer za pasek i odwrócił się, by
186 Ingrid Weaver
ruszyć za Billem, gdy zatrzymała go lekarka.
Pokaż ramię, Rogers.
Del spojrzał w dół. Rękaw czarnego kombinezonu
połyskiwał od świeżej krwi. %7łelazne opanowanie trzy-
mające jego ciało i emocje na wodzy opuściło go na
koniec. Dopiero teraz dotarł do niego rwący, pulsujący
ból ciała.
Lekarka poprowadziła go do krzesła, wsunęła skalpel
w dziurę w materiale i ze spokojem rozpruła rękaw. Ujęła
jego ramię i obejrzała ze wszystkich stron.
Kula przeszła na wylot. Nie wygląda na to, żeby
naruszyła kość. Potrząsnęła głową i zaaplikowała dużą
ilość środków dezynfekujących przy wlotowej i wyloto-
wej ranie. Masz fart, że nie trafiła parę centymetrów
w prawo. Kamizelka na nic by się zdała przy specjalnych
nabojach, których używają.
Del przeniósł wzrok na agenta, który jako pierwszy
sforsował drzwi mieszkania. Kładziono go na nosze.
Twarz miał kredowobiałą, ciało bezwładne, a w kamizel-
ce, na środku piersi, widniała dziura.
Przeżyje? zapytał Del, pokazując głową mężczyz-
nę na noszach.
Lekarka bandażowała ramię Dela.
To nie wygląda zbyt dobrze powiedziała spokoj-
nym tonem.
Czy mężczyzna na noszach był żonaty? Czy miał żonę,
która go będzie opłakiwać, dziecko, które będzie się
wychowywać bez ojca?
To był powód, dla którego agenci SPEAR nie po-
winni się żenić. Wykonywali zbyt niebezpieczną robotę.
Nie mieli żadnych gwarancji na przyszłość.
Tajny agent Kopciuszka 187
Del powtarzał to sobie niezliczoną ilość razy. Brzmia-
ło to logicznie, a jednak czegoś w tej argumentacji
brakowało.
I nagle Del uzyskał pewność, co to takiego. Przyszłość
to nie jest jakiś tam odległy, najgorszy z możliwych
scenariuszy. Przyszłość zaczyna się teraz.
Patrzył, jak wynoszą nosze, i poczuł, jak jego widzenie
świata się zmienia.
Tak, byłoby tragedią, gdyby ten mężczyzna pogrążył
w żałobie rodzinę, ale czy nie byłoby jeszcze większą
tragedią, gdyby nie zostawił zupełnie nikogo? A jeżeli
jego życie było puste, jeżeli nie miał okazji dzielić go
z osobą, którą kochał? Jeżeli nigdy nie poznał radości
trzymania w ramionach nowonarodzonego dziecka albo
nie słyszał namiętnego śmiechu ukochanej kobiety?
%7łycie jest drogocenne. Nie wolno go marnować.
I właśnie dokładnie sam to robił.
Nie pozwól, by to, co zdarzyło się w przeszłości,
przekreśliło naszą szansę na przyszłość.
Powróciły do niego słowa Maggie, szemrząc w jego
głowie jak pachnąca deszczem bryza, rześka, świeża
i pełna obietnic. Powiedział jej, że go nie rozumie, ale był
w błędzie. Rozumiała go lepiej, niż on siebie.
%7łycie nie dawało żadnych gwarancji, niezależnie od
tego, co człowiek robi. Na przykład Maggie. Była dziec-
kiem, gdy doznała ciężkich obrażeń, ale nie poddała się.
Zaryzykowała i chwyciła życie za rogi, nie zważając na
przeciwności. Wszystko co robiła, robiła z taką pasją! Czy
to nie cud, że się w nim zakochała?
A spełnienie tego wszystkiego było takie łatwe i pros-
te, i to przez cały czas, tylko on uparcie nie chciał tego
188 Ingrid Weaver
widzieć. Przejrzał dopiero dzisiaj, zaglądając śmierci
w oczy.
Kocha ją.
Ale co z dziećmi, których ona chce? Kiedy się dowie,
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
© 2009 ...coś się w niej zmieniło, zmieniło i zmieniało nadal. - Ceske - Sjezdovky .cz. Design downloaded from free website templates