[ Pobierz całość w formacie PDF ]
zniszczyć jednym artykułem.
- W porządku - powiedział mimo wątpliwości. - Rób to, co
musisz, Casey.
- Zjawię się na lunch. Obiecuję.
- Jeśli się spóznisz, uznam, że masz kłopoty, i zacznę cię szukać.
Uśmiechnęła się i szybko odwróciła głowę. Był ciekaw,
dlaczego.
- Stawię się punktualnie - odparła cicho.
Co on takiego powiedział? Dlaczego miała taką minę? Zaniosła
tacę do kuchni, skąd po chwili doleciał go szum wody.
ous
l
a
d
an
sc
- To było bardzo romantyczne - szepnęła Laura, gdy Casey
zniknęła z pola widzenia.
- Co takiego? Popatrzyła na niego.
- Nie zrobiłeś tego celowo?
- Nawet nie mam pojęcia, o czym mówisz.
- Nie usiłujesz rozkochać w sobie mojej siostry?Przez chwilę
patrzył na nią zdziwiony, jakby nie zrozumiał, co powiedziała.
Laura wzruszyła ramionami.
- Radzisz sobie w tej dziedzinie całkiem dobrze. -Wstała z
kanapy. - Zapakuję trochę rzeczy dla Casey i siebie. To mi zajmie pięć
minut.
- Dobrze. - Patrzył za nią, gdy szła po schodach i zastanawiał się,
co tu właściwie zaszło. Z pewnością nie zamierzał rozkochać w sobie
Casey, jak to określiła jej siostra. Raczej starał się zniechęcić ją do
siebie. Czyżby mu się nie udało?
Parę minut pózniej Laura zniosła na dół wypchaną torbę
podróżną, a Marcus wziął bagaż i wyszedł, by umieścić go w
samochodzie.
Teraz znała już rok. Rok, w którym Marcus przeżył swój
koszmar.
Miał dziesięć lat, gdy spotkało go tamto nieszczęście. Było to w
okresie świąt Bożego Narodzenia. W 1976 roku, skoro obecnie Marcus
ma trzydzieści dwa lata. Po namyśle Casey doszła do wniosku, że
tragedia wydarzyła się w Silver City lub najbliższej okolicy, ponieważ
ous
l
a
d
an
sc
Marcus do tej pory tam mieszkał. Zaczęła więc wertować rocznik
Silver City Times". Cierpliwie przeglądała kolejne egzemplarze
tygodnika z tamtego roku.
W końcu znalazła to, czego szukała. Informację z dwudziestego
trzeciego grudnia 1976 roku.
Dziś po południu brutalnie zamordowano czteroosobową
rodzinę. Policję telefonicznie zawiadomił sąsiad, który usłyszał strzały.
Funkcjonariusze natychmiast udali się do domu Johna Branda, gdzie
zabezpieczyli dowody świadczące o popełnieniu przestępstwa. Sierżant
William Hammersmith z posterunku w Silver City, co prawda,
odmówił sprecyzowania natury owych dowodów, lecz przyznał, że
niewątpliwie było kilka śmiertelnych ofiar strzelaniny. Ich ciał nie
znaleziono na miejscu zbrodni. Prawdopodobnie zostały usunięte przez
nieznanego sprawcę. Za zaginionych i przypuszczalnie zmarłych uważa
się Johna Branda i jego żonę Sally Brand oraz ich dwoje dzieci -
dziesięcioletniego Marcusa i czteroletnią Sarę. Aktualnie prowadzi się
zakrojone na szeroką skalę poszukiwania ciał ofiar.
John Brand był księgowym i - zdaniem prokuratora okręgowego
Richarda Kendalla - miał powiązania z miejscowymi grupami
przestępczymi. Sierżant Hammersmith potwierdził, że strzelanina w
domu przy Ivy Lane numer 24 ma wszelkie cechy profesjonalnie
dokonanego zamachu".
Casey dwukrotnie przeczytała artykuł. Nie zamieszczono przy
nim żadnych fotografii, ale nie ulegało wątpliwości, że chodziło o
ous
l
a
d
an
sc
rodzinę Marcusa. Tyle tylko, że informacje okazały się nieścisłe.
Marcus nie zginął. Jakimś cudem przeżył. Jak? Dokąd się udał? W jaki
sposób dziesięcioletni chłopiec zdołał sam sobie poradzić?
- Nic dziwnego, że się odizolował - mruknęła do siebie. - %7łe z
wyboru stał się samotnikiem.
Czekając na kopię artykułu, powtórzyła w myśli nazwisko
Marcusa. Brand. Cóż za dziwny zbieg okoliczności. Tutaj, w Teksasie,
w pobliskim Quinn, też mieszkali Brandowie. Dobrze ich znała. Od
niepamiętnych czasów byli przyjaciółmi jej rodziców. Po ich śmierci
Casey nadal wysyłała Brandom życzenia świąteczne. Oni rewanżowali
się tym samym i parę razy w roku pisali do niej, pytając o nią i o Laurę.
O to, jak się obie czują i co porabiają.
To dziwne. Zamyślona patrzyła na wydruk. Czy Marcus nie
wspominał, że już kiedyś tutaj był? A jeśli ci Brandowie to jacyś jego
krewni? Czy wiedzą, że on żyje?
Szybko przerzuciła gazety wydane po dwudziestym trzecim
grudnia. Szukała informacji na temat śledztwa w sprawie tamtej
zbrodni. Przecież zabójcę na pewno schwytano...
Ale okazało się, że nie. W prasie podano jedynie, że ciała Sally i
Johna Brandów znaleziono w rzece. Zdaniem policji morderca pozbył
się ofiar w różnych miejscach. Sugerowano, że ciała dzieci mogą nie
zostać odnalezione.
- To oczywiste, że nie znajdą ciała Marcusa - szepnęła Casey. -
Jego nie zastrzelono. %7łył przez te wszystkie lata... z tym koszmarem.
Zrobiła kopię również i tej notatki i włożyła kartki do coraz
ous
l
a
d
an
sc
grubszej teczki z informacjami na temat Obrońcy z Silver City.
Zamrugała, żeby powstrzymać łzy, i zerknęła na zegarek.
Powinna się pośpieszyć, jeśli ma się nie spóznić na lunch.
Jeśli nie chce, aby Obrońca zaczął jej szukać.
ROZDZIAA 11
Marcus niespokojnie przemierzał niewielką przestrzeń wokół
basenu, a jego buty zostawiały ślady na mokrej posadzce. Cóż za
dziwaczka z tej Laury, pomyślał. Mogli iść na lunch do
czterogwiazdkowej restauracji, ale ta dziewczyna wolała coś zjeść w
kafeterii przy krytym basenie. Przez otaczające go szklane ściany
wpadało mnóstwo słonecznego światła, toteż stoliki były osłonięte
kolorowymi parasolami. Wejście udekorowano kilkoma palmami w
dużych donicach, by stworzyć iluzję tropiku.
- Te drzewka nie przypominają świątecznych choinek, prawda,
panno Jones? - Graham przejawiał podejrzanie dobry humor. Laura
właśnie wychodziła z wody i Graham już biegł z ręcznikiem. Marcus
uznał, że gdyby jego przyjaciel był młodszy, z pewnością zakochałby
się w Laurze. A może już zdobyła jego serce? Zachowywał się jak
podekscytowany młodzieniaszek.
- Chyba nie wolałby pan siedzieć w tamtej dusznej sali?
- Mówiłem o apartamencie, moja droga.
ous
l
a
d
an
sc
- Oczywiście. Apartament na dachu. Szczyt luksusu.
- Powachlowała się ręką, jakby chciała ochłodzić twarz.
- Interesy chyba idą dobrze, prawda? Ale nawet wy, panowie z
wypchanymi portfelami, musicie czasem wyjść na świeże powietrze.
- To prawda.
Marcus obserwował Laurę, dopóki wycierając się energicznie,
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
© 2009 ...coś się w niej zmieniło, zmieniło i zmieniało nadal. - Ceske - Sjezdovky .cz. Design downloaded from free website templates