[ Pobierz całość w formacie PDF ]
mysz kościelna nauczycielki, je\eli nic by dlań nie znaczyła.
Nie, lepiej mieć jak najmniej wspólnego z lady Endersley,
uznała Helen. Nie chciała być upokarzana w obecności
Olivera ani uroczej pani Llewellyn. Najlepiej będzie, jeśli
pozostanie w swoim pokoju i nie będzie próbowała schodzić
na dół.
Co do jutrzejszego balu, postara się trzymać jak najdalej
od wicehrabiny i jej rodziny, a w sobotę z samego rana
wsiądzie do powozu i ruszy w powrotną drogę do Steep
Abbot. Codzienne obowiązki w szkole pani Guarding pomogą
jej zapomnieć o Oliverze Brandonie. Przynajmniej miała taką
nadzieję.
Suknię, którą Helen zamierzała wło\yć na przyjęcie
urodzinowe, znalazła wciśniętą na tył szafy i owiniętą
warstwami bibułki. Wyciągnęła ją z ciekawości, lecz gdy
tylko odwinęła papier i podniosła ją do światła, wiedziała, \e
jest idealna.
Jedwab w głębokim odcieniu kości słoniowej był
przepiękny, warstewka srebrnej siateczki lśniła w porannym
słońcu. Setki koralików naszyto na stanik i na przód, a choć
krój sukni był niemodny od lat, jej prosty wzór sprawiał, \e
stosunkowo łatwo było ją poprawić. Wystarczyło zebrać
trochę materiał w biuście, obszyć rękawy i dekolt koronką
oraz skrócić spódnicę, by wyglądała jak z najnowszego
\urnala.
Pani Llewellyn, postanawiając nie namawiać ju\ Helen,
by zeszła na dół, sama przyniosła jej coś do zjedzenia, a gdy
zobaczyła, nad czym młoda kobieta pracuje, podarowała jej
parę długich rękawiczek koloru kości słoniowej. Póznym
popołudniem w drzwiach pokoju zajmowanego przez Helen
stanęła Gillian z pięknym, ręcznie malowanym wachlarzem,
który świetnie pasował do sukni. Gillian zapewniła swą
nauczycielkę i przyjaciółkę, \e będzie szczęśliwa, jeśli Helen
go wezmie.
- Przyślę Marie, by pomogła pani wieczorem -
zapowiedziała. - Umieram z ciekawości, co pani zrobi z tymi
swoimi cudownymi, długimi włosami.
Helen uśmiechnęła się, lecz w jej oczach czaił się smutek.
- Od lat nikt mi nie układał włosów. Właściwie od
czasu, kiedy byłam w twoim wieku.,
- Naprawdę? Nie zawsze była pani nauczycielką?
Helen odło\yła wachlarz na nocny stolik i powiedziała:
- Kiedyś moje \ycie było podobne do twojego.
Chodziłam na przyjęcia i wieczorki muzyczne. Nawet
śpiewałam i grałam na fortepianie.
- Nigdy mi pani o tym nie opowiadała.
- Nie było powodu. Wszystko się zmieniło.
- Najwyrazniej w tamtym \yciu czuła się pani dobrze,
więc i dziś wieczorem będzie pani na swoim miejscu. A ja tak
bym chciała, \eby pani się dobrze bawiła, panno de
Coverdale, bez względu na obecność ciotki.
- Będę się wspaniale bawić, czy ciotka tam będzie, czy
nie - zapewniła Helen, \eby nie robić przykrości Gillian. -
Nade wszystko chcę zobaczyć, jak tańczysz z młodym
człowiekiem, za którego, jak mi mówiła pani Llewellyn,
wychodzisz za mą\ z najwy\szą radością.
- Tak, jestem bardzo szczęśliwa. Pan Riddleston odnosi
się do mnie bardzo mile i jest taki przystojny. Czy Sophie
mówiła pani, \e spotkaliśmy się w Londynie w zeszłym roku?
- Tak. Wspominała równie\, \e za pierwszym razem
niezbyt ci się spodobał.
- Tak, czy to nie zabawne? Nie pamiętałam nawet, jak
wyglądał, kiedy go zobaczyłam pierwszy raz. Lecz gdy
spotkaliśmy się znowu w tym miesiącu, czułam się... jakbym
ujrzała go po raz pierwszy. Jakby był zupełnie inną osobą.
Nie chcąc wytykać, \e to prawdopodobnie Gillian była
zupełnie inną osobą, Helen ograniczyła się do pytania:
- Kochasz go?
Po twarzy Gillian przemknął uśmieszek.
- Tak. Mo\e nie w ten sposób, w jaki kochałam pana
Wymingtona, ale nigdy tego Oliverowi nie powiem. Jest dla
mnie taki dobry, odkąd wróciliśmy, panno de Coverdale.
Psuje mnie nawet bardziej ni\ przedtem. W gruncie rzeczy,
trochę mi będzie szkoda opuszczać Shefferton Hall -
przyznała ze śmiechem. - A co do pana Wymingtona... có\,
wiem, \e interesował go tylko mój majątek i \e dzięki temu
powinnam łatwiej przezwycię\yć to uczucie, ale nigdy nie
zapomina się pierwszej miłości, prawda?
Nic przywoływany obraz Thomasa mignął w umyśle
Helen i po raz pierwszy w \yciu uświadomiła sobie, \e nie
postrzega wyraznie jego postaci. Rysy zaczęły się zacierać,
wspomnienie głosu i wyglądu stało się mgliste. Za to widziała
twarz Olivera. Widziała ją tak wyraznie, jakby Stał tu\ przed
nią.
- Owszem, jeśli sobie na to pozwolimy - rzekła cicho
Helen. - Z czasem twoje wspomnienia o panu Wymingtonie
zblakną, gdy nowe, z twego \ycia z mę\em i z dziećmi zajmą
ich miejsce. Nikt nie wie, jak długo to potrwa. Tylko ty się
zorientujesz, kiedy to się stanie. Jednak teraz musimy odsunąć
przeszłość na bok i spojrzeć w przyszłość. Jestem tu, by
świętować twoje zaręczyny z panem Riddlestonem. A teraz,
zanim pobiegniesz, by się ubrać i stać się ośrodkiem
zainteresowania dziś wieczorem, musisz mi opowiedzieć
wszystko, co wiesz o swoim narzeczonym.
Za dwadzieścia ósma Helen zamknęła drzwi swego
pokoju i na palcach zeszła na dół. Nie chciała znajdować się
na najwy\szych piętrach, gdy zaczną przybywać goście.
Lepiej być na dole, w jakimś cichym kąciku, gdzie nikt jej nie
zauwa\y,
Helen zastanawiała się, do jakiego stopnia będzie się
czuła dziś wieczór skrępowana i wyobcowana. Ju\ od lat nie
obracała się w \adnym towarzystwie, a choć otrzymała
staranne wychowanie i nauczono ją dobrych manier, od
dawna nie brała udziału w takiej jak dzisiejsza uroczystości.
Dzięki Bogu nie musiała się martwić o swój wygląd.
Suknia le\ała na niej jeszcze lepiej, ni\ się spodziewała.
Połyskujący materiał, udrapowany miękko na jej pełnym
biuście, podkreślał zgrabną talię i opadał wdzięcznymi
fałdami. Eleganckie wieczorowe rękawiczki pasowały
idealnie, a kunsztownie zdobiony, ręcznie malowany
wachlarz od Gillian został umocowany ozdobną wstą\ką.
Dotrzymując słowa, Gillian przysłała pokojówkę, by
uło\yła Helen włosy. Sympatyczna dziewczyna wydawała
okrzyki podziwu nad miękkością i gęstością włosów Helen.
Po chwili namysłu postanowiła uczesać je na sposób rzymski,
splatając lśniące warkocze, a potem łącząc je w tyle głowy
Helen. Jedwabna wstą\ka koloru kości słoniowej była
dodatkową ozdobą wymyślnej fryzury.
Helen ledwo mogła uwierzyć, \e jest tą samą osobą, która
zaledwie wczoraj opuściła Steep Abbot. Bezsprzecznie nie
wyglądała tak samo. W pięknej sukni, z uło\onymi włosami,
robiła wra\enie damy zamieszkałej w tym wspaniałym domu.
Tylko przez ten jeden wieczór Helen chciała wierzyć, \e
rzeczywiście jest jedną z mieszkanek Shefferton Hall.
Bardziej ni\ czegokolwiek pragnęła, by Oliver dojrzał w niej
kogoś innego ni\ zwykłą nauczycielkę, by zobaczył w niej
damę z towarzystwa, którą niegdyś była.
- Zało\ę się, \e dziewczęta i nauczycielki ze szkoły pani
Guarding nie poznałyby pani, panno de Coverdale -
powiedział cicho Oliver.
Miękki, pieszczotliwy głos sprawił, \e Helen odwróciła
się z bijącym sercem. Nie usłyszała, jak wchodził do pokoju,
a teraz, gdy go ujrzała, mogła tylko dziękować losowi, \e dał
jej szansę spędzenia czasu z mę\czyzną, który stał się tak
wa\ny w jej \yciu.
Ubrał się uroczyście na tę okazję i Helen wiedziała, \e
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
© 2009 ...coś się w niej zmieniło, zmieniło i zmieniało nadal. - Ceske - Sjezdovky .cz. Design downloaded from free website templates