[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- Jeśli chcesz szybko stąd iść, otrzyj oczy i zabieraj się do pracy. - Knut
spojrzał na Terjego jasnym wzrokiem i w tym momencie mężczyznę przestały
piec oczy. Spojrzał na chłopca ze zdziwieniem, po raz ostatni przetarł oczy
rękawem i chwycił za dwie wielkie faski masła. Co sobie pomyślał, nie
wiadomo, ale nagle stał się pokorny i milczący, a ser i masło znalazły się
błyskawicznie z powrotem na miejscu.
- Kto prowadzi księgę magazynu? - spytała Hannah, kiedy zakończyli
pracę.
- Nie wiemy. - Terje patrzył w ziemię, nie śmiejąc podnieść na nią oczu.
- To znaczy, że braliście, co chcieliście, i nigdy uczciwie tu nie
pracowaliście?
- Nie, przewiezliśmy dla państwa Ramskovów wiele towaru -
zaprotestował Ib. - Na ogół to pani zajmowała się sprzedażą i transportem.
- Dziękuję, możecie odejść - Hannah skinęła głową. - Ale jeszcze się z
wami skontaktujemy. I przygotujcie się na to, że będziecie musieli zapłacić za
to, co sobie sami braliście z magazynu.
- Tego nam nie udowodnicie! - ożywił się nagle Terje i zaczął nerwowo
zapinać kurtkę. - Braliśmy tylko tyle, ile nam się należało za pracę!
- No dobrze. A co z dzisiejszym ładunkiem? Może i on był deputatem za
pracę?
Terje i Ib stali, patrząc na siebie bezradnie. Zrozumieli, że przegrali. Ib
łypnął okiem na Knuta i spytał, czy mogą już iść.
- Znikajcie i na przyszłość trzymajcie się z dala od Lundeby. Potrzebujemy
tu tylko uczciwych pracowników.
Mężczyzni odwrócili się na pięcie i oddalili szybkim krokiem.
- Dziękuję, dobrze, żeś przyszedł - odetchnęła Hannah z ulgą. - Co za
bezczelne typy!
- Znakomicie sobie radziłaś. Pokazałaś im, gdzie jest ich miejsce.
- Skądże znowu, zupełnie nie czuli wobec mnie respektu. Wszystko
spływało po nich jak woda po gęsi.
- Tego bym nie powiedział - uśmiechnął się Knut. - Nigdy nie zapomną, że
na gorącym uczynku złapała ich bardzo wymowna młoda dama.
- Mam taką nadzieję - prychnęła pogardliwie Hannah. - Mam tu jeszcze do
porozmawiania z jedną z kobiet. Poczekasz na mnie w salonie? Wszystko ci
wytłumaczę.
- Dobrze, ja też mam ci to i owo do opowiedzenia. - Knut ruszył w stronę
dworu i dopiero wtedy poczuł, jak jest zimno. Był jednak tak podniecony i
wciąż zdziwiony tym, ile w te kilka dni znalazł w majątku najróżniejszych
uchybień, że zupełnie nie przejmował się zimnem. Otto Ramskov i jego żona
albo byli ślepi i głusi, albo zanadto łatwowierni.
Hannah szybkim krokiem okrążyła serowarnię i doszła do wejścia. Wpadła
do sieni, a z niej do głównego pomieszczenia. Zatrzymała się dopiero na
środku podłogi. Kobiety odciskały nowe porcje twarogu i wewnątrz było
goręcej niż poprzednim razem.
- Henrietto, kto rozlicza was z sera i masła? - przeszła od razu do rzeczy. -
Ktoś chyba ma nad tym nadzór?
- Czasami Elsa Ramskov, a czasami... my.
- To znaczy kto?
- No my... co tu pracujemy.
- Czyli wszystkie umiecie pisać i rachować? - Hannah wątpiła, czy chłopki
posiadają takie umiejętności.
Nikt nie odpowiedział, ale wszystkie spojrzały na Henriettę.
- Ja umiem liczyć i zapisywać - powiedziała ta wyzywająco. - Co w tym
trudnego?
- Doskonale. A więc proszę, żebyś zanotowała, ile aktualnie sera i masła
macie w magazynie. Następnie zapiszesz, ile serów zrobiono dzisiaj i ile na
nie poszło mleka. Nie zapomnij o dacie.
- Ale ja nie mam książki...
- Tej, co leży w sieni? - Hannah pobiegła do szafy w sieni, ale półka była
pusta: ktoś musiał usunąć bruliony po jej wyjściu. - Kto zabrał książki z
szafy? - spytała, wróciwszy, wodząc wzrokiem po kobietach. - Widziałam je,
zanim stąd wyszłam.
Nikt nie odpowiedział. Kobiety nagle były bardzo zajęte, a Henrietta tylko
wzruszyła ramionami. To jasne, że Hannah nic z nich nie wydobędzie.
- Tutaj, możesz tymczasem zapisać na tej kartce, a potem włożymy ją do
brulionu, jak się już odnajdzie. - Hannah porwała z parapetu leżącą tam
poplamioną kartkę i ogryzek ołówka, i podała Henrietcie.
Kobieta wzięła je niechętnie i poszła do magazynu.
- Dwanaście serów i osiem fasek masła - wymamrotała i coś zapisała. -
Dziś idzie do magazynu dwadzieścia serów. - Podała kartkę Hannah.
- Nie piszesz, czego dotyczą liczby? - Hannah powiedziała to już
łagodniejszym głosem. - Zapamiętasz, o co chodziło?
- Ja się tylko podpisuję pod tym, co jest w książce...
Hannah skinęła głową. Chciała jej oszczędzić dalszego upokorzenia,
ponieważ pojęła, że winę za zaistniały stan rzeczy ponosi Elsa Ramskov. To
zgroza, że żona rządcy nie potrafiła wszystkiego dopilnować.
Kiedy Henrietta wróciła na swoje miejsce, Hannah zadała nowe pytanie.
- A kto otworzył tamtym dwóm? - Zapadła ciężka cisza. Słychać było tylko
mlaskanie wyciskanej masy serowej i ciężkie oddechy kobiet. Hannah
czekała. - Podejrzewam, że to nie pierwszy raz. - Dalej panowała cisza,
kobiety były bardzo zajęte. - Tak długo, jak ja i mój brat jesteśmy w Lundeby,
to ja będę nadzorować produkcję masła i sera. Bez mojej wiedzy nic nie
opuści serowarni, zrozumiano? - Kobiety kiwnęły głowami, żadna się nie
odezwała. - Nie ma powodu wpuszczać tu obcych. Jeżeli ktoś się wam będzie
narzucał, proszę dać nam znać. Jeżeli to będzie konieczne, ustanowimy
dyżury. - To ostatnie było trudne do przełknięcia, ale Hannah chciała
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
© 2009 ...coś się w niej zmieniło, zmieniło i zmieniało nadal. - Ceske - Sjezdovky .cz. Design downloaded from free website templates