[ Pobierz całość w formacie PDF ]
wchodziła po schodach prowadzących do pieczołowicie odrestaurowanego,
otoczonego werandami domu Trish i Douga. Było jej niedobrze, odkąd usa-
dziła Jean w samochodzie.
Ale Trish już zapraszała je do środka. Poprowadziła korytarzem, z
którego wchodziło się zapewne do kilku sypialni, do wielkiego salonu
90
R
L
T
sąsiadującego z otwartą jadalnią i kuchnią.
Jak tu pięknie westchnęła Tess, zauroczona świeżo wypastowaną
podłogą z desek i orientalnymi dywanami.
Trish się uśmiechnęła.
Dzięki. Włożyliśmy w to dużo serca.
Do Tess wróciło wspomnienie domku, który remontowali wraz z
Fletcherem, więc doskonale rozumiała dumę malującą się na twarzy
gospodyni.
Christopher śpi w salonie. Niedawno dałam mu lek
przeciwgorączkowy. Trish wskazała na małą istotkę na jednym z
wyściełanych foteli.
Tess spojrzała w tę stronę, ale bliżej nie podeszła. Christopher, w samej
pieluszce, leżał na prześcieradle podwiniętym pod poduchę. Nad nim kręcił
się wiatrak, rozwiewając jasne włoski.
Trish podeszła do niego na palcach, by dotknąć jego czoła.
Niezadowolona spojrzała na wysypkę na piersi chłopca.
Lekarz mnie zapewniał, że to wysypka wirusowa.
Tess automatycznie pokiwała głową. Christopher leżał bez ruchu, a do
niej wrócił obraz Ryana na reanimacji... Nie była pewna, czy podoła zadaniu.
Tess, strasznie ci dziękuję odezwała się Trish, gładząc się po
brzuchu. To dla nas bardzo ważne.
Tess uśmiechnęła się blado, a Trish podała jej kartkę.
Tu są numery naszych komórek. No wiesz... na wypadek gdybyś
chciała zapytać, gdzie stoją pikle. Przeszła do kuchni. Możesz mu dać
mleko, jeżeli się obudzi. Gdyby okazało się, że jest głodny, w lodówce czeka
kilka przysmaków, które zrobiłam, żeby go skusić. Ostatnio nie miał apetytu.
Trish otworzyła lodówkę. Stała tam wieża plastikowych pojemników,
91
R
L
T
których zawartością można by nakarmić niewielką armię.
Do kuchni wszedł Doug.
Pokazuje ci jedzenie, które przygotowała dla głodujących mas?
zapytał, podnosząc oczy do nieba.
Ten żart nieco rozładował napięcie. Tess nawet się roześmiała.
Kochana, musimy jechać przypomniał Doug małżonce, obejmując
ją w miejscu, w którym kiedyś miała talię.
Trish popatrzyła na synka. Na pewno nie było jej lekko zostawiać chore
dziecko. Tess doskonale pamiętała, co sama czuła w podobnych sytuacjach.
Tak, już idę. Mamo...
Jean znalazła konewkę i pracowicie podlewała rośliny w doniczkach.
Tak, córciu?
Jedziemy.
Jean ściągnęła brwi.
Dokąd?
Do szpitala na USG. Trish poklepała się po brzuchu.
Oczywiście. Fantastycznie. Przy okazji odwieziemy Tess na dyżur.
Dzisiaj nie pracuję wyjaśniła Tess. Zostanę tutaj z Christopherem.
Jean zerknęła na śpiące dziecko, po czym zakłopotana spojrzała na Tess.
Zliczny chłopczyk rzuciła zdawkowo.
Trish westchnęła.
Mamo, chodzmy już powiedziała, biorąc matkę pod rękę, po czym
zwróciła się do Tess. Do zobaczenia za dwie godziny.
Tess odprowadziła ich do drzwi.
Została sam na sam z Christopherem. Przysiadła na brzegu kanapy na
wprost niego. Czuła się nieswojo. Rozglądała się po pokoju, byle nie patrzeć
na dziecko. Obrazy na ścianach, spora kolekcja płyt DVD, półki z książkami.
92
R
L
T
Przez otwarte drzwi na taras widziała ogród i nagle zapragnęła tam się
znalezć. Z łopatą w ogrodzie Trish, byle nie tutaj, byle nie tutaj, z
największym skarbem szwagierki.
Jednak nie odważyła się go zostawić. Nie ruszał się i był blady.
Poprawiła się na kanapie i z torby wyjęła książkę. %7łeby zająć się czymś
innym, przyniosła z sobą kryminał Fletcha, którego jeszcze nie skończyła.
Spróbuje poczytać. Ale, co było do przewidzenia, jej spojrzenie raz po
raz biegło do śpiącego cherubinka. Aby nie myśleć o tym, że Christopher ma
tak samo wykrojone usteczka jak Ryan, przeniosła wzrok na jego klatkę
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
© 2009 ...coś się w niej zmieniło, zmieniło i zmieniało nadal. - Ceske - Sjezdovky .cz. Design downloaded from free website templates