[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Jacku Armstrongu.
Naprawdę tak uważasz?
Tak.
50.
Kiedy skończyli obiad, Liam wyszedł na chwilę do łazienki. Mikki skamieniała na widok
Blake a Saundersa zbliżającego się do jej stolika.
Co tu robisz, gnido? - warknęła.
Pracuję.
Tutaj?
Sprzątam stoliki. Jestem ze Sweat Town, przecież ci mówiłem.
O rany! Czyżby mała słodka Tiffany dała ci pozwolenie?
Wiem, że jesteś wkurzona. Masz prawo.
Mylisz się, Blake. Gdybym była wkurzona, pewnie by mnie to obchodziło, a jest mi to
całkowicie obojętne. Mieliście ubaw, ale mogliście zrobić krzywdę Liamowi.
Nie zauważyłaś, że odciągnąłem od niego tych dwóch idiotów? Usiadłem na nim, żeby
go osłaniać. Pózniej skoczyłaś mi na plecy i podrapałaś twarz.
Nie doszłoby do tego, gdybyś mnie nie wystawił. Czemu to zrobiłeś?
Blake opuścił wzrok.
Upokorzyłaś Tiff. Była wściekła. Chciała ci odpłacić.
A ty zrobiłeś, co ci kazała? To żałosne.
Taak. Przyznaję - odrzekł Blake.
Słuchaj, nie nabierzesz mnie ponownie na tę swoją skruchę. Jasne? Oszczędz sobie
trudu.
Posmarowałaś klejem jej fotel?
Nie wiem, o czym mówisz.
Jeśli cię to ciekawi, była wkurzona. Musiała ściągnąć spodnie, żeby wysiąść z
samochodu, a nie chciało się jej wkładać bielizny. Musiała wbiec po schodach do domu, ale
potknęła się i wpadła w krzaki. Tak przynajmniej powiedziała moja mama. Pracownicy mieli
niezły ubaw.
Mikki nie mogła powstrzymać uśmiechu.
Miło słyszeć, że złych ludzi spotykają złe rzeczy.
Słyszałem, że chcesz wziąć udział w konkursie talentów.
To prawda. Razem z Liamem. Jestem pewien, że zjawisz się, żeby dopingować swoją
uroczą Tiffany.
Szczerze mówiąc, mam nadzieję, że jej dokopiesz.
Odwrócił się i odszedł.
Po opuszczeniu restauracji Liam i Mikki pojechali na plażę, zaparkowali samochód, zdjęli
buty i ruszyli brzegiem.
Nigdy wcześniej nie widziałam oceanu - powiedziała Mikki, czując wodę pod stopami.
Mama i ja zawsze mieszkaliśmy blisko wody. No, niedaleko.
Naprawdę mi się tu podoba. Nie spodziewałam się tego, bo całe życie mieszkałam w
mieście.
Potrzebowałem czasu, żeby się przyzwyczaić, ale teraz jest naprawdę super.
Kiedy byłeś w łazience, podszedł do mnie Blake Saunders.
Liam nie okazał zdenerwowania, a jedynie lekkie zaciekawienie.
Naprawdę? Czego chciał?
Przeprosić za to, że pomógł Tiffany. Powiedział, że próbował cię bronić. %7łe nie chciał
zrobić ci krzywdy.
Taak. Właściwie to mu wierzę.
Co?
Blake nie jest typem sportowca dokuczającego innym, Mikki. Właściwie to całkiem
fajny gość. W porządku, zbyt często przebywa w towarzystwie Tiffany, ale nigdy nie miałem z
nim problemów. W szkole jest dla mnie miły. Nawet czasami łaziliśmy razem i robiliśmy
różne rzeczy.
Nie wiedziałam.
No cóż...
Kiedy zaczęło padać, pobiegli do starego domku ratowników i schronili się pod
wystającym dachem.
Masz wspaniałą matkę, Liam.
Taak, ale nie pamiętam ojca. Odszedł od nas, kiedy się urodziłem.
Musiało być ci ciężko.
Nie. Jak może ci brakować człowieka, którego nigdy nie znałaś?
Racja. Mnie naprawdę brakuje mamy.
Liam otoczył ją ramieniem.
To normalne, Mikki. Powinnaś za nią tęsknić. Była twoją matką. Wychowywała cię.
Kochała ciebie, a ty kochałaś ją.
Wrażliwy tekst jak na chłopaka.
Uśmiechnął się.
Jestem muzykiem. Mamy to we krwi.
Przytulił ją i pocałował. Deszcz i wiatr przybrały na sile, a fale z hukiem rozbijały się o
brzeg.
Twoja mama rozmawiała ze mną któregoś dnia o ojcu. Dzięki niej zaczęłam się
zastanawiać nad pewnymi rzeczami.
To znaczy?
Nie zachowywałam się jak należy, kiedy tata był chory. Szczerze mówiąc, spieprzyłam
sprawę.
Jak to?
Kiedy ludzie są w tarapatach, wyciągają ręce do innych, a ty możesz wyciągnąć do nich
swoje lub ich odepchnąć. Unikałam ojca. Byłam zbuntowana, przeciągałam strunę, robiłam
różne rzeczy, które utrudniały mu życie. - Na jej policzkach błysnęły łzy. - Wiesz, dlaczego
taka byłam?
Liam spojrzał na nią.
Bo byłaś przerażona?
Popatrzyła mu w oczy.
Taak, bałam się. Patrzyłam, jak umiera, i zamiast zadbać, żeby czas, który mu pozostał,
był przyjemny, robiłam wszystko na odwrót. Nie potrafiłam sobie z tym poradzić. Nie
chciałam go stracić, a jednocześnie jakaś cząstka mnie nienawidziła go za to, że nas zostawia.
%7łe zostawia mnie. - Wydała cichy szloch. - A teraz nie daje mi spokoju, że przed śmiercią
uprzykrzałam życie mamie. Byłam naprawdę nieznośna.
Kiedy zaczęła płakać, Liam rozpiął mankiet i otarł jej twarz rękawem jak chusteczką. W
końcu przestała płakać i przetarła oczy.
Dzięki.
W porządku, Mikki. To trudne sprawy. Nie ma łatwych odpowiedzi. To nie muzyka,
gdzie masz wszystkie nuty, grasz je i dobrze się bawisz. %7łycie rodzinne bywa naprawdę
trudne.
Twoja mama powiedziała, że powinnam z nim pogadać.
Myślę, że ma rację. Powinnaś to zrobić.
Kiedy deszcz na chwilę osłabi, pobiegli do samochodu i Liam odwiózł ją do domu.
Wysiadła z wozu i powiedziała:
Dzięki za wspaniale szesnaste urodziny.
Ułatwiłaś mi zadanie.
Tak, wypłakując się na twoim ramieniu. Naprawdę ułatwiłam.
Zawsze uważałem to za element przyjazni.
Pochyliła się i go pocałowała.
To prawda, a ty jesteś moim przyjacielem.
51.
Jack leżał na plecach w pomieszczeniu latarni, gdzie znajdowała się maszyneria. Choć
ubrudził ręce smarem, zgrzał się i spocił, a w gardle czuł suchy pył, nie posunął się ani o krok
dalej. Wykonał wszystko zgodnie ze schematem elektrycznym, ale latarnia nadal nie działała.
Oświetlił latarką wąską przestrzeń między dwiema metalowymi płytami.
Tato?
Drgnął niespokojnie, uderzając głową o metal. Potarł zranione miejsce, wyciągnął się na
zewnątrz i podniósł głowę. Mikki spoglądała na niego z góry z włosami upiętym na karku.
Wszystko w porządku, Mikki?
Wstał i zbliżył się do niej.
Tak, tato.
Przyjrzał się jej uważnie.
Jesteś mokra.
Pada deszcz.
Wyjrzał przez okno.
Musiałem tu przyjść, zanim zaczęło lać.
Mogę wejść?
Podał jej rękę, a ona wcisnęła się w wąską przestrzeń.
Kiedy znalazła się bliżej, zapytał:
Płakałaś? Czy Liam...?
Nie, tato. To nie ma nic wspólnego z Liamem. Był wspaniały. Mieliśmy cudowną
randkę. Naprawdę... naprawdę go lubię. Bardzo.
Jack wyraznie się rozluznił.
Zwietnie, ale dlaczego...?
Wzięła ojca za rękę i pociągnęła na wąską półkę pod oknem. Usiedli na niej.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
© 2009 ...coś się w niej zmieniło, zmieniło i zmieniało nadal. - Ceske - Sjezdovky .cz. Design downloaded from free website templates