[ Pobierz całość w formacie PDF ]
samochodu, zostawiając puste miejsce kierowcy. Od razu wpadłem na pomysł, gdzie można by ukryć wóz z
trupami w środku. Przypomniałem sobie o tamtym kamieniołomie. Był niedaleko od szosy, na jego skraju
zrobiłem sobie przerwę w podróży. Któregoś dnia w drodze powrotnej do Youngstown, myśląc z
obrzydzeniem o konieczności powrotu, pod wpływem nagłego impulsu skręciłem w tę bitą drogę,
prowadzącą na skraj starego, od dawna nieużywanego żwirowiska, na którego dnie znajdowało się
niewielkie głębokie jeziorko. Postałem tam wtedy jakiś czas, zastanawiając się, czy nie zjechać z krawędzi
skarpy prosto do niego. W końcu jednak zawróciłem i ruszyłem dalej. Bałem się, że mimo zatopienia auta w
jeziorku mógłbym jakimś cudem wyjść z tego z życiem.
Znowu zakasłał i pociągnął łyk wody.
- Musieliśmy zostawić jeden samochód na parkingu. Ja miałem jechać escortem Patricii, Enid za mną swoim
wozem.
W środku nocy wyruszyliśmy w dwuipółgodzinną podróż na północ. Trochę pobłądziłem, lecz ostatecznie
odnalazłem właściwą drogę. Ułożyłem ciężki kamień na pedale gazu, przełączyłem biegi i wyskoczyłem
przez otwarte drzwi, a samochód runął w dół stromego zbocza. Po kilku sekundach usłyszeliśmy plusk. Noc
była ciemna i niewiele dało się zobaczyć. Spoglądałem z krawędzi, ale nie dostrzegłem nawet, jak wóz znika
pod powierzchnią wody.
Zadyszał się, toteż umilkł na dłużej, żeby złapać oddech.
- Pózniej musieliśmy wrócić, żeby zabrać z parkingu mój samochód. Stamtąd ruszyliśmy prosto w drogę
powrotną do Youngstown. Nie miałem nawet okazji, żeby się pożegnać z Cynthią, żeby zostawić jej
wiadomość czy choćby ostatni raz na nią popatrzeć. Musiałem po prostu zniknąć.
- Kiedy się dowiedziała? - zapytałem.
- Co?
- Kiedy Enid się dowiedziała, że to nie koniec, że nie zdołała ostatecznie rozprawić się z całą twoją drugą
rodziną?
- Kilka dni pózniej. Stale oglądała wiadomości telewizyjne w nadziei, że powiedzą coś na ten temat, bo w
gazetach z Buffalo nie znalazła nawet krótkiej wzmianki. Nic przecież nie wskazywało na morderstwo. Nie
odnaleziono zwłok. Nie zostały nawet plamy krwi w alejce dojazdowej na tyłach sklepu, gdyż nad ranem
przeszła burza i ulewny deszcz je zmył. W końcu poszła do biblioteki, bo w tamtych czasach nie było jeszcze
internetu, zaczęła przeglądać prasę z sąsiednich stanów i tam wreszcie natknęła się na artykuł. Jeśli mnie
pamięć nie myli, nosił tytuł Zniknięcie całej rodziny dziewczynki. I kiedy wróciła do domu, wpadła w dziki szał.
Ciskała talerzami, wszystkim, co wpadło jej w ręce. Jakby dostała furii. Uspokoiła się dopiero po kilku
godzinach.
- Musiała się jakoś pogodzić z tą bolesną świadomością - wtrąciłem.
- Na początku wcale nie zamierzała. Zaczęła się pakować, żeby od razu wracać do Connecticut i dokończyć
dzieła. Ale udało mi się ją powstrzymać.
- Jakim sposobem?
- Zawarłem z nią pakt. Złożyłem obietnicę. Przyrzekłem, że nigdy jej nie zostawię, nigdy nie zrobię drugi raz
czegoś podobnego i nigdy, w żadnych okolicznościach, nie podejmę nawet próby skontaktowania się z
córką, jeśli ona zostawi ją przy życiu. Podkreśliłem, że o nic więcej jej nie proszę. Chciałem tylko, żeby
zostawiła ją w spokoju w zamian za to, że resztę życia poświęcę wyłącznie jej, Enid, próbując odkupić swoją
zdradę.
- I zgodziła się na taki pakt?
- Z oporami. Mam wrażenie, że świadomość niedokończonej roboty zawsze tkwiła jej zadrą w tyłku, była jak
dokuczliwe swędzenie w miejscu, którego nie da się podrapać. No i teraz postanowiła ją skończyć,
dowiedziawszy się o testamencie, w myśl którego straci wszystko, jeśli ja umrę, nim ona zdąży zabić
Cynthię.
- Jak to wyglądało? Po prostu żyliście ze sobą tak samo, jak wcześniej?
- Przestałem podróżować. Znalazłem inną pracę, potem założyłem własną firmę i brałem zlecenia tylko z
najbliższej okolicy, najdalej z Lewiston. Enid postawiła warunek, że mam raz na zawsze zapomnieć o
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
© 2009 ...coś się w niej zmieniło, zmieniło i zmieniało nadal. - Ceske - Sjezdovky .cz. Design downloaded from free website templates