[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Przede wszystkim musi się skupić na tym, co ją
różni od dawnej Sandry. Dawna Sandra była delikatna,
prostolinijna, na swój sposób słaba i bezbronna.
Nicole jest jej przeciwieństwem, robi wrażenie
osoby, która potrafi o siebie zadbać, pokierować włas­
nym losem, skutecznie walczyć z przeciwnościami.
Dwie różne osobowości. Ciekawe, co spowodowało tę
metamorfozę...
Miał do czynienia z układanką, której poszczegól­
ne części nie bardzo do siebie pasowały. Można je
oczywiście dopasować na siłę, ale w ten sposób nigdy
nie otrzyma się prawdziwego obrazu całości.
Myśli kłębiły się Maksowi w głowie, czuł się
jak pies goniący własny ogon. Trzeba się skupić i jesz­
cze raz wszystko przemyśleć. Rozejrzał się; dzień
z wolna przygasał, zerwał się lekki wiatr. Nadchodził
wieczór.
Reed szedł obok Maxa, nic nie mówiąc; od czasu
Anula43&Irena
do czasu lekko poganiał muła. Max spojrzał na chło­
pca. Dobry detektyw zwykle zaczyna śledztwo od roz­
mów ze znajomymi i sąsiadami osoby, którą się intere­
suje. Ten chłopiec może być cennym źródłem informa­
cji. Max jeszcze raz spojrzał na niego spod oka. Kie­
dyś, raz na zawsze, postanowił nie wplątywać dzieci
w podobne sytuacje, nie wykorzystywać ich, o nic nie
wypytywać. Nigdy dotąd nie złamał tej reguły. Sprze­
niewierzenie się własnym zasadom oznaczałoby de­
gradację.
Cel nie uświęca środków, ale... Ale to nie jest
zwykła sytuacja. Tym bardziej! Tym bardziej nie wol­
no mu robić czegoś, co uważa za naganne pod wzglę­
dem moralnym.
A może po prostu boi się prawdy, może jest tchó­
rzem. Podobne podejrzenie zabolało go. Spojrzał na
kobietę kroczącą na czele pochodu. Musi się o niej
dowiedzieć wszystkiego, i to natychmiast; każdy spo­
sób jest dobry.
Chrząknął.
- Reed, powiedz, od jak dawna znasz... Nicole?
Reed uniósł na niego oczy. Ten wysoki mężczy­
zna, sprężystym krokiem podążający obok niego,
od razu mu się spodobał. Nie był taki jak inni. Nie
truł cały czas o pieniądzach, podróżach, domach, kasy­
nach i polowaniach. Nie opowiadał sprośnych dowci­
pów. Jest naprawdę jakiś inny. Można z nim porozma­
wiać. Może opowie coś o Nowym Jorku, o świecie roz­
ciągającym się za górami Montany? Zresztą widać,
że Nicky bardzo mu się podoba, co świadczy, że facet
Anula43&Irena
jest w porządku. Już miał mu odpowiedzieć, kiedy na­
gle Pepper zarył się kopytami w ziemię i zaryczał prze­
raźliwie jak syrena okrętowa na zdezelowanym tan­
kowcu.
Nicole zatrzymała się natychmiast, odwróciła i jak
strzała pomknęła w ich stronę.
- Zatrzymać się i zbić w gromadę! - krzyknęła,
mijając kolejnych uczestników wyprawy.
Wszyscy bez szemrania usłuchali, tylko Hal pyta­
- Co się dzieje?
Zwróciła ku niemu głowę. Był bardzo blisko.
- Stań z innymi, Max, i to już.
Oczy miała wbite w kępę drzew, tak jakby chciała
wypatrzyć zwierzę, które przestraszyło muła. Max nie
ustępował.
- Co to jest?
- Czy ty nigdy nie robisz tego, co ci każą?
Skierowała na niego gniewne spojrzenie.
- Co to jest? - powtórzył. - Czego szukasz?
Jeszcze raz zlustrowała okolicę.
- Niedźwiedź, wilk, nie wiem, może pantera - od­
powiedziała, nie patrząc na niego.
Rozejrzał się, szukając wzrokiem niebezpieczeń-
Anula43&Irena
jąco spojrzał na Prestona.
Podbiegła do Peppera i nie zważając na ogłuszają­
cy dźwięk, jaki z siebie wydawał, sięgnęła do tobołka
na jego grzbiecie. Energicznym ruchem wyciągnęła
strzelbę, sprawdziła, czy jest naładowana, i ruszyła na
czoło pochodu.
Max podążył za nią.
stwa. Przede wszystkim należy osłonić Sandrę. Zwró­
cił się ku niej i sięgnął po strzelbę. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • odszkodowanie.xlx.pl
  • © 2009 ...coś się w niej zmieniło, zmieniło i zmieniało nadal. - Ceske - Sjezdovky .cz. Design downloaded from free website templates