[ Pobierz całość w formacie PDF ]
zamartwiał się tym, co robić dalej. Chociaż nie jest jasne, czy sam Gould dostrzegał w tym
jakiś związek, jednak wydaje się całkiem możliwe, że przynajmniej część owego problemu z
dłońmi tkwiła w przebudowanym mechanizmie fortepianu CD 318, który z ostatniej podróży
do Nowego Jorku wrócił z nazbyt dużą ilością ołowiu w klawiszach. Pianistę takiego jak
Gould, który stawiał sobie nader surowe wymagania, jeśli chodzi o tempo i precyzję, gra na
spowolnionym, niewłaściwie wyważonym mechanizmie mogła doprowadzić do wniosku, że
coś złego stało się z jego palcami.
Kolejną przyczyną stresu była chwilowa utrata ulubionego studia nagraniowego, do której
doszło, gdy Eaton Auditorium zostało zamknięte z powodu remontu. Przez cały 1978 rok
Gould nie dokonał żadnych nagrań, poświęcając za to wiele czasu na szczegółowe
sporządzanie opisów zarówno kondycji własnych rąk, jak i innych dolegliwości. W maju
1979 roku pianista i jego zespół zostali poinformowani przez Eaton's, że renowacja
audytorium utknęła w martwym punkcie, ale - choć panuje tam bałagan - jeśli sądzą, że
mogliby tam nagrywać, będą mile widziani5. Niepokojące Goulda objawy dolegliwości dłoni
zniknęły równie szybko, jak się pojawiły, i artysta gotów był wrócić do nagrywania.
W istocie, wspominał pózniej Kazdin, sala Eaton Auditorium wyglądała tak, jakby uderzyła w
nią bomba. Brakowało ścian, drzwi pozabijano deskami, nie było też światła ani ogrzewania.
Co gorsza, umieszczone na dachu zbiorniki wody pękły i zalały całą salę, więc w rezultacie
podłoga spuchła" i popękała; pokrywał ją dywan" tynku, który spadł z sufitu, a na
wszystkim leżała gruba warstwa kurzu. Niemniej jednak Gould postanowił to przetrzymać.
Ray Roberts i jego syn całe dnie sprzątali to miejsce, aby doprowadzić je do stanu, w którym
Gould mógł przebywać. Przynieśli duże grzejniki gazowe oraz przenośne biurkowe i
podłogowe lampy. Na szczęście nadal funkcjonowała winda towarowa, więc można było
wnieść fortepian. Kiedy już stanął w sali, Edquist zabrał się do strojenia, ale gdy tylko
temperatura zmieniła się o kilka stopni, instrument znów się rozstrajał. Gdy Gould wrócił do
nagrywania płyt i realizacji filmu, okazało się, że w jego grze nie nastąpiła żadna
niekorzystna zmiana. Nie tylko pokonał cały kryzys dłoni", ale było tak, jakby w ogóle nic
się nie stało. Był jednak coraz mniej zadowolony z fortepianu, jakim stał się CD 318. Podczas
sesji nagraniowych zarówno Gould, jak i Edquist oraz Roberts próbowali różnych rozwiązań,
które miały na celu poprawę jego brzmienia. Zmieniali ustawienie instrumentu i lokalizację
mikrofonów. Wreszcie, podczas jednej z takich frustrujących sesji nagraniowych Edquist
żartem powiedział do Goulda: Glenn, chyba powinieneś wypróbować jakąś yamahę".
Chociaż Edquist nie mówił poważnie, nakłaniając Goulda do porzucenia steinwaya na
korzyść masowo produkowanego japońskiego instrumentu, obaj wiedzieli, że jeśli nie zdarzy
się cud, CD 318 nie wróci do życia.
Latem 1980 roku Gould postanowił przyłożyć rękę do cudu. W czerwcu miał pojechać do
Nowego Jorku na sesję fotograficzną z Donem Hunsteinem, znanym fotografem muzycznych
znakomitości. (Okładka albumu Freewheelin' Bob Dylan jest jednym z jego
charakterystycznych ujęć.)
Gould polecił Edquistowi wyjąć mechanizm z CD 318 i przekonał Raya Robertsa, żeby
pojechał z nim do Nowego Jorku, by dostarczyć mechanizm do firmy Steinway & Sons na
kolejną próbę reanimacji. Roberts wcisnął półtorametrowy mechanizm na tylne siedzenie
Long-fellowa, wielkiego lincolna Goulda, i wyruszyli w liczącą osiemset kilometrów podróż
do Nowego Jorku. Gould stresował się tą podróżą, jeszcze zanim się zaczęła. 13 czerwca
1980 roku zaczął długi wpis w swoim dzienniku ( A na dodatek to jest piątek!!!"). Roberts
miał katar, więc Gould nalegał, żeby trzymał się z dala od samochodu przynajmniej półtorej
doby przed wyjazdem.
Gould, który słynął z tego, że był złym kierowcą, uparł się, że będzie prowadził. Robertsa nie
cieszyła ta sytuacja, ponieważ Gould dobrze sobie zapracował na tę opinię; jedyną zresztą,
jaką przyjmował ze swobodą i poczuciem humoru. Przypuszczam, że chyba mówi się, że
jestem kierowcą roztargnionym - powiedział kiedyś. - To prawda, że często przejeżdżam
przez czerwone światła, ale z drugiej strony wielokrotnie zatrzymuję się na zielonych i nigdy
nie dostałem za to mandatu". Gould zdenerwował się już w chwili, gdy zaczęli pakować
rzeczy do samochodu. Wywiązała się długa dyskusja, czy powinni owinąć mechanizm w jakiś
pokrowiec, ale postanowili tego nie robić, sądząc, że wszelkie wstrząsy będą po prostu
stymulować naturalny ruch młotków. Poza tym Gould się obawiał, że gdy dotrą do granicy,
wszystko, co jest osłonięte, może wzbudzić ciekawość celników. W istocie Edquist zasięgnął
wcześniej u celników kilku wstępnych informacji dotyczących przewożenia mechanizmu
fortepianowego, aby ułatwić jego odprawienie przez granicę i przygotował pismo
wyjaśniające, dlaczego ów mechanizm musi być transportowany do Stanów Zjednoczonych.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
© 2009 ...coś się w niej zmieniło, zmieniło i zmieniało nadal. - Ceske - Sjezdovky .cz. Design downloaded from free website templates