[ Pobierz całość w formacie PDF ]

mi korepetycji.
Sądzę, że szczytowym punktem mojej całej kariery kadeckiej była wizyta pani podporucznik
Ibanez, o czarnych ogromnych oczach, z transportowej korwety Mannerheim.
204
Moja klasa miała akurat zbiórkę przed kolacją, kiedy pojawiła się Carmencita. Wyglądała nie-
wiarygodnie elegancko w mundurze, niczym biała, mała papierowa laleczka. Przeszła wzdłuż szere-
gu, a wszystkim oczy na wierzch wychodziły, skierowała się wprost do oficera dyżurnego i spytała
o mnie czystym, przenikliwym głosem.
Oficer dyżurny, kapitan Chandar, mający opinię największego ponuraka, rozpromienił się cały
w uśmiechu i przyznał, że ja istnieję. . . Wtedy Carmen zamrugała do niego nieprawdopodobnie
długimi czarnymi rzęsami, wyjaśniła, że jej statek jest doładowywany i zapytała, czy może zabrać
mnie na kolację.
I oto znalazłem się, na skutek absolutnie bezprecedensowego pogwałcenia regulaminu, w posia-
daniu przepustki na trzy godziny.
Stara, sekretna broń zastosowana przez Carmen okazała się tak skuteczna, że nie tylko cudownie
spędziłem czas, ale też wzrósł niebotycznie mój prestiż wśród kolegów.
Jedynym przedmiotem teoretycznym, któremu pragnę poświęcić trochę miejsca, była historia
i filozofia moralności.
Byłem zdziwiony znajdując ten przedmiot w rozkładzie zajęć. Doszedłem do wniosku, że wy-
kłady są powtórzeniem tych ze szkoły, a więc nie będę się przemęczał i odsapnę nieco. Myliłem
się jednak. Wprawdzie po zakończeniu kursu nie było egzaminu na stopień, ale trzeba było wy-
205
pełnić różne kwestionariusze, odpowiedzieć na mnóstwo pytań i najważniejsze  otrzymać opinię
instruktora, czy w ogóle nadajesz się na oficera.
Historia i filozofia moralności działała jak bomba z opóznionym zapłonem. Budziłeś się w środ-
ku nocy i myślałeś: co on przez to chciał powiedzieć? I nic tu nie pomagały wykłady z gimnazjum.
Wtedy po prostu nie rozumiałem, o czym pułkownik Dubois mówił. Uważałem za idiotyzm zali-
czać te wykłady do nauk ścisłych cóż mogły mieć wspólnego z fizyką albo chemią? Słuchałem ich
z pewną uwagą tylko dlatego, że argumentacja była interesująca. Pózniej, gdy już zdecydowałem się
walczyć, pojąłem, że pan Dubois próbował mi właśnie wyjaśnić, dlaczego mam walczyć.
No więc dlaczego powinienem walczyć?
 Panie Rico!  zapytał kiedyś major Reid prowadzący wykłady.  Czy tysiąc zatrzymanych
w niewoli jeńców jest wystarczającym powodem do podjęcia lub wznowienia wojny? Proszę nie
zapominać, że w wojnie zginą niemal na pewno miliony niewinnych ludzi.
Nie zawahałem się ani chwili.
 Tak, proszę pana! Jest więcej niż wystarczającym powodem.
 Więcej niż wystarczającym. Bardzo dobrze. A czy jeden jeniec nie zwolniony przez wroga
może być wystarczającym powodem do wszczęcia lub wznowienia wojny?
206
Zawahałem się. Znałem odpowiedz P.Z.  ale nie sądziłem, by takiej odpowiedzi żądał. Powie-
dział ostro:
 No prędzej, prędzej, mój panie! Mamy górną granicę  tysiąc. Pan ma określić dalszą. Czy
nie byłoby przestępstwem narażać cały kraj, dwa kraje w istocie, by ocalić jednego człowieka? Tym
bardziej że być może on wcale na to nie zasługuje? Albo mógł tymczasem umrzeć? Tysiące ludzi
ginie każdego dnia w wypadkach. . . czemu więc zastanawiać się nad jednym? Proszę odpowiadać:
tak albo nie! Trzyma pan całą klasę!
Zirytował mnie. Dałem mu odpowiedz szeregowca-piechura.
 Tak, proszę pana!
 Co tak?
 Nie ma znaczenia, czy chodzi o tysiąc, czy o jednego. Trzeba walczyć.
 Aha! Liczba jeńców jest nieważna. Dobrze. Proszę teraz udowodnić swoje stanowisko.
Zatkało mnie. Wiedziałem, że odpowiedz jest właściwa. Ale nie wiedziałem dlaczego. A on mnie
popędzał.
 Proszę, niech pan mówi, panie Rico. To jest wiedza ścisła, musi pan przeprowadzić mate-
matyczny dowód. A może już dostatecznie wyczerpał pan swój mózg jak na jeden dzień? Proszę
przynieść jutro pisemną odpowiedz na moje pytanie. Ma to być logiczny wywód. A teraz pan Salo-
207
mon  wywołał następnego.  Czy może mi pan podać powód, nie historyczny ani teoretyczny,
ale praktyczny, dlaczego prawo głosu przysługuje dzisiaj tylko weteranom zwolnionym ze służby?
 Och, ponieważ są to ludzie wybrani. Inteligentniejsi.
 Horrendalne!
 Słucham?
 Czy to za długie dla pana słowo? Twierdzę, iż jest to idiotyczne przekonanie. Wojskowi wcale
nie są bystrzejsi od cywilów. W wielu wypadkach cywile odznaczają się większą inteligencją. Ale
uczeni bywają ludzmi tak egocentrycznymi, że brak im odpowiedzialności społecznej. Dałem panu
wskazówkę, czy ją pan dostrzega?
Sally odpowiedział:
 Och, wojskowi są zdyscyplinowani.
Major Reid starał się nie tracić cierpliwości.
 Bardzo mi przykro, ale teoria ta, aczkolwiek nęcąca, nie jest oparta na faktach. Ani panu, ani
mnie nie wolno głosować, dopóki pozostajemy w służbie czynnej, a nie zostało sprawdzone, czy dys-
cyplina wojskowa wyrabia w człowieku samodyscyplinę na przyszłość.  Major Reid uśmiechnął
się.  Zadałem panu podchwytliwe pytanie. Przyczyną trwania naszego systemu jest jego zadowa-
lające działanie. Wielu narzeka, ale nikt się nie buntuje. Panuje największa w historii wolność osobi-
208
sta, podatki są niskie, standard życia na tyle wysoki, na ile pozwala poziom produkcji, przestępczość
spada. Dlaczego? Nie dlatego, że głosującymi są ludzie mądrzejsi, ten argument już obaliliśmy.
Przerwał, a po chwili dodał:
 Ponieważ dość już mamy błędnych przypuszczeń, powiem jasno: w naszym systemie każda
osoba, zarówno głosująca, jak i piastująca urzędy, dowiodła swoją ochotniczą i ciężką służbą, że
dobro grupy społeczną stawia wyżej niż własne korzyści!
Major Reid zatrzymał się, stuknął w kopertę staroświeckiego zegarka, koperta odskoczyła, a on
spojrzał na wskazówki.
 Czas wykładu kończy się, a mamy jeszcze określić moralne powody naszego sukcesu. Otóż
głosować, to znaczy dzierżyć władzę i to władzę najwyższą, od której wszystkie inne pochodzą,
także i moja władza, pozwalająca mi zatruwać wam życie raz na dzień. Korzystanie z prawa wybor-
czego jest egzekwowaniem przemocy, bez względu na to, czy władzę polityczną sprawuje dziesięciu
ludzi, czy dziesięć milionów. Nasz wszechświat, jak wiadomo, składa się z elementów dualistycz-
nych. Co znajduje się na przeciwnym biegunie władzy? Pan Rico!
Udało mi się. Zadał pytanie, na które potrafiłem odpowiedzieć.
 Odpowiedzialność, panie wykładowco.
209
 Brawo. Zarówno z powodów praktycznych, jak i matematycznie sprawdzonych przyczyn mo-
ralnych władza i odpowiedzialność muszą się równoważyć. Prawo do głosowania jest prawem naj-
wyższym. Dlatego też musimy mieć pewność, że wszyscy, którzy je dzierżą, godzą się na podjecie
także najwyższej społecznej odpowiedzialności. %7łądamy, aby każda osoba, która pragnie sprawować
władzę, narażała swe własne życie w imię dobra państwa. W ten sposób najwyższa odpowiedzial-
ność jest zrównoważona najwyższym przywilejem. Sytuacja stabilna i doskonała.
Major Reid nie pozwalał nam leniuchować. . .
Przed zakończeniem szkoły każdy z nas musiał odbyć służbę na statku kosmicznym pod do-
świadczonym okiem oficera bojowego.
Był to rodzaj egzaminu końcowego  twój instruktor pokładowy mógł zdecydować, że się nie [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • odszkodowanie.xlx.pl
  • © 2009 ...coś się w niej zmieniło, zmieniło i zmieniało nadal. - Ceske - Sjezdovky .cz. Design downloaded from free website templates